sobota, 4 października 2014

Rozdział 22


,,Oczami Danielle”
Cały czas nie mogę w to uwierzyć ,że dzisiaj wychodzę za mąż. Jestem szczęśliwa ,ale nie da się ukryć ,że również zdenerwowana. To mój pierwszy i mam nadzieje ostatni ślub. Wczorajszy dzień był dniem organizacyjnym,wszyscy bardzo mocno nam pomagali. Udało mi się kupić prześliczną, białą sukienkę ,a Liam kupił garnitur. Moje kochane druhny zadbały o każdy szczegół ,więc chyba nie ma powodu do obaw. No może jeden jest.
- Pewna sprawa , nie daję mi spokoju.-zaczęłam ,a Perrie wsłuchiwała się w moje słowa.-Naprawdę kocham Liama i chcę tego ślubu ,ale wiem ,że nie będzie na nim Victorii,ani Harrego.
-Dan proszę cię nie myśl o tym ,najważniejsza w tej chwili jesteś ty .-chciała mnie pocieszyć ,ale ja chyba miałam wyrzuty sumienia.
-Może jednak powinniśmy poczekać?-zapytałam niepewnie.
-Ile chcesz czekać?A jeśli ona się nie obudzi ? -załamana oparłam się o ścianę.
-Czemu tak mówicie? Od paru dni wciąż słyszę to samo" ona się nie obudzi" "nie możemy już czekać". Jestem w stanie zrozumieć dziennikarzy ,ale nie was!-byłam zła na moich przyjaciół,przestali w nią wierzyć ,a ja wiem ,że Victoria nigdy by nie odpuściła.
-Przepraszam,masz rację.-złapała mnie za rękę ,a kącik jej ust się lekko uniósł.
W końcu nadszedł czas by zadbać o swój wygląd. Lou przyjechała by zrobić nam ładne fryzury i zadbać o detale.
Nagle Edwards wyrwała się z miejsca i pobiegła w stronę łazienki ,trzymając dłoń przy ustach.
-Ciąża daje o sobie znać . Pamiętam jak to samo przeżywałam z Lux.-chyba dziecko to najpiękniejsze dar . Teasdale ,aż miała w łzy w oczach gdy wspominała swoją ciąże. Po dwóch minutach blondynka wróciła.
-Jesteś blada jak ścian.-zauważyłam
-To tylko mdłości.-usiadła na kanapie i co parę minut spoglądała na swój brzuch , jakby chciała sprawdzić czy dziecko nadal w nim jest.
,,Oczami Harrego”
Wczoraj wieczorem dostałem wiadomość od Payne z informacją o jego ślubie z Danielle. Jednak w tamtym czasie nic mnie już nie cieszyło. Wciąż myślę o Palvin i o tym ,że każdy kolejny dzień jej życia jest dla mnie najcenniejszym skarbem. Ciągle przechodzę obok jej sali i stojąc za grubą szybą ,spoglądam na nią ze łzami w oczach . To wszystko jest bardzo trudne. Gdy się obudziłem jeszcze nie byłem świadomy tego co tak naprawdę zrobiłem,ale teraz kiedy zamykam oczy mam ten wypadek przed swoimi oczami i bardzo dobrze słyszę jej krzyk... Stojąc przed drzwiami od jej pokoju z jednej strony chcę tam wejść ,ale z drugiej tak cholernie się boję .Tak samo było i tym razem. Niepewnie złapałem za klamkę .Naciskając na nią wszedłem do środka . Jej łóżko znajdowało się jakieś trzy metry ode mnie .Stawiałem małe kroki ,poruszając się bardzo wolno . W końcu patrzyłem na jej bladą i posiniaczoną twarz z bliska. Powoli wyciągałem w jej stronę rękę i delikatnie złapałem za jej zimną dłoń.Nie mogę uwierzyć ,że w śpiączce ,na łóżku szpitalnym leży moja, kochana Victoria. Ja oddycham ,poruszam się ,a przecież na to nie zasłużyłem .Nie zasłużyłem na to by żyć...
-Znowu tu jesteś!-nagle usłyszałem pana Palvin'a. Odwróciłem się w jego stronę i zrozumiałem,że jest na mnie zły .
-Dzień dobry.Chciałem trochę przy niej posiedzieć.-oznajmiłem,ale wiedziałem,że jej ojciec nie darzy mnie sympatią .
-To już nie musisz ,ja z nią będę.
-Wiem ,że ma pan do mnie żal,za to co zrobiłem.Sam nie mogę na siebie patrzeć,ani spać.Ciągle siedzi mi to w głowie.
-Mam ci współczuć?!Moja córka przez ciebie wylądowałam w szpitalu,nie wiadomo czy przeżyje,a ty mówisz mi że ja mam do ciebie żal!Ja nie jestem jak moja żona,tak szybko ci nie wybaczę!-nie chciałem się z nim kłócić,ponieważ wiedziałem,że ma rację.Wyszedłem z sali.
,,Oczami Liama"
Stałem przy ołtarzu w samym środku hotelowego ogrodu.Niewielka grupka gości siedziała na białych krzesłach.Wszystko dookoła było ozdobione kwiatami.Na balkonach hotelowych stali obcy ludzie ,których pilnowała ochrona .Jednak i tak wiedziałem,że jutro cały świat zobaczy nasze ślubne zdjęcia.Już wczoraj wszyscy się o nim dowiedzieli.Chcieliśmy zachować to w tajemnicy, do momentu powiedzenia sobie sakramentalnego "Tak",ale oby dwoje od początku widzieliśmy ,że może się to nie udać.Mimo wszystko w tej chwili ,aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało.Liczyła się Danielle ,przyjaciele i rodzina.Z jednej strony ołtarza stali :Andy, Niall,Louis i Zayn,natomiast po drugiej stronie były dziewczyny jako druhny Dan.Oczywiście były to jej dwie przyjaciółki:Gemma i Perrie. Wszystkim bardzo brakowało Victorii i Harrego.W końcu usłyszałem marsz Mendelsona,a wtedy serce przyspieszyło swoje tempo.Kiedy Zobaczyłem Danielle prowadzoną do ołtarza przez mojego ojca ,uśmiech sam malował się na mojej twarzy.Dziewczyna ślicznie wyglądała w białej ,dość długiej sukni.
-Uszczypnąć cię?- usłyszałem szept Andiego.
-Jeśli to sen to nie chce się z niego obudzić.-odpowiedziałem równie cicho.
Peazer stanęła na przeciwko mnie,spoglądała prosto w moje oczy,a pastor odczytywał słowa przysięgi,której fragmentu powtarzaliśmy .
-Czy ty Liamie bierzesz sobie za żonę Danielle ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że jej nie opuścisz aż do śmierci?
-Tak.
-Czy ty  Danielle  bierzesz sobie za męża  Liama  i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że go nie opuścisz aż do śmierci?
-Tak.-w tamtej chwili to słowo było dla mnie najpiękniejszym dowodem miłości.

wtorek, 16 września 2014

Rozdział 21


,,Oczami Danielle” Minęły kolejne dwa dni ,a oni nadal są nieprzytomni. Rodzice Victorii i mama Styles'a nie mogę się z tym wszystkim pogodzić. Odniosłam wrażenie ,że się z nimi żegnają,a przecież cały czas oddychają ,a ich serce nadal bije. Brunetce w oddychaniu pomaga aparatura do ,której jest podłączona. Harry miał więcej szczęścia i pobiera tlen samodzielnie. -Kochanie możemy porozmawiać?-do pokoju wszedł niepewnie Payne. Był wyraźnie zdenerwowany. Przestraszyłam się. -Liam coś z Vici ? - spytałam zmartwiona. -Nie kochanie ,na szczęście nie.-złapał mnie za dłoń i spoglądał prosto w moje oczy.-Chodzi o ….-w tamtym momencie przerwał mu dzwonek mojego telefonu.-Proszę cię nie odbieraj . -Ale to mama Harrego ,więc muszę.-nie posłuchałam chłopaka i przyłożyłam komórkę do ucha. *Halo? *Dzień dobry Danielle. - słychać było radość w jej głosie.-Harry właśnie się obudził!-była bardzo podekscytowana ,a ja w pierwszej chwili nie uwierzyłam własnym uszom. *Jak to ? Harry ?Naprawdę? *Tak przed chwilą .Mogłabyś poinformować o tym resztę jego przyjaciół?- Kącik moich ust się lekko uniósł . *Oczywiście i dziękuję za wiadomość. *Do zobaczenia.-wyłączyła się. Odłożyłam telefon będąc nadal w wielkim szoku . -Boże nie mogę w to uwierzyć!- czułam jak serce przyspiesza swoje tempo. -Co chciała Anne ?-zapytał spokojnie ,jeszcze o niczym nie wiedząc. -Loczek się obudził!-nie powiedział nic tylko pokręcił głową z niedowierzaniem ,a uśmiech sam malował się na jego twarzy. Tak jak prosiła ,napisałam tą dobrą nowinę do wszystkich. Zadzwoniłam do pani Palvin ,która naprawdę się ucieszyła ,ale chyba jej mąż nie był zachwycony,a ja nie rozumiałam dlaczego. Gdy już wszyscy o tym wiedzieli pojechaliśmy do szpitala z Liamem,po drodze mijając tłumy fanek i paparazzi ,ale na razie milczeliśmy. Musieliśmy zapytać pielęgniarki w , której sali obecnie przebywa Harold,ponieważ podobno musieli go przenieść. -Dzień dobry!-weszliśmy do odpowiedniego pokoju,a chłopak z burzą loków powoli przesunął w naszą stronę głowę. -Cześć!jak się czujesz?-podeszłam bliżej . -Dobrze-powiedział jeszcze bardzo słabo.-Co się stało?-dodał po chwili. Wszyscy popatrzeliśmy na siebie nawzajem ,było nam przykro ,że musimy mu o tym powiedzieć. -Mieliście...-jego mama szybko mi przerwała. -Może kochanie się czegoś napijesz?-zmieniła temat. Chłopak pokiwał głową na znak ,że nie jest spragniony. -Gdzie jest Victoria?-zapytał po chwili . Nikt nic nie odpowiedział , obawialiśmy się jego reakcji.-Niech mi ktoś wreszcie odpowie !Gdzie ona jest!?-coraz bardziej się denerwował. Wiedziałam ,że Anne nie chce go martwić ,ale ktoś w końcu będzie musiał mu o tym powiedzieć.
-Ona jest w bardzo ciężkim stanie ,a lekarze nie dają jej szans...-spuściłam głowę ,a w moich oczach pojawiły się łzy. Liam dostrzegł mój smutek ,dlatego złapał moją dłoń. -Chce ją zobaczyć.-próbował wstać ,ale nie pozwoliliśmy mu na to.-Ja muszę ją zobaczyć! Pozwólcie mi na to do jasnej cholery!- Jego zdenerwowanie zmieniło się wściekłość,a wściekłość w smutek i płacz. Pierwszy raz widziałam jak Harry wylewa swoje łzy .Jego szloch był głośny,nie potrafił się uspokoić . -Stary proszę cie połóż się.-powiedział delikatnie Li. -Zostawcie mnie !-usłyszeliśmy jego głos. -Synku,może lepiej nie .-Anne nie dawała za wygraną. -Mamo proszę cię, chce po prostu pobyć sam !Nic przecież sobie nie zrobię !- kobieta w końcu uległa i wspólnie opuściliśmy sale. -Nie potrzebnie mu o tym mówiłaś!-brunetka była bardzo na mnie zła . -Danielle zrobiła wszystko tak jak należy ,nie powinna pani nikogo obwiniać .On prędzej czy później by się o tym dowiedział ,ma do tego pełne prawo.-Liam stanął w mojej obronie ,co było bardzo miłe . -Może masz rację ,przepraszam.-kobieta przyznała mu rację. Nagle pojawili się nasi przyjaciele. Nawet Perrie przyjechała co mnie ucieszyło ,ponieważ bardzo się za nią stęskniłam.
-Pezz!-z uśmiechem na twarzy przywitała blondynkę . -Cześć piękna!- przytuliła mnie bardzo mocno , pewnie też się za mną stęskniła. Zayn był cały w skowronkach ,ale nie można było się temu dziwić jego ukochana wreszcie wróciła. Gemma również wyglądała na szczęśliwą. Chyba wreszcie układa jej się z Horanem. Louis nie miał dziewczyny ,ale nie narzekał na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej. Styles na razie nie chciał się z nikim wiedzieć ,dlatego wszyscy postanowiliśmy wrócić do swoich hoteli.-A może wpadniecie do nas?zrobimy jakiś obiad.-zaproponowałam ,a oni bardzo chętnie się na to zgodzili.
Mama Gemmy wróciła z Robinem,chociaż bardzo chciała zostać ze swoim synem. Chłopcy szli za nami ,poruszając się wolnym krokiem.W tamtym momencie byłam bardzo szczęśliwa,ponieważ miałam przy sobie dwie najwspanialsze kobiety na świecie.Oczywiście brakowało mi jeszcze Victorii ,ale wraz z obudzeniem Harrego przyszła nadzieja na "powrót" Vici. -Bardzo się cieszę,że wreszcie do nas wróciłaś.-Gemma z uśmiechem zaczęła rozmowę z Perrie. -Musiałam wrócić, za bardzo się za wami stęskniłam !-Ja i Gem zrobiłyśmy coś w stylu "Aw!",a potem wypchnęłyśmy śmiechem. -Sorry Gemma ,ale zawsze myślałam,że to Louis szybciej znajdzie sobie dziewczynę niż Niall . Jednak i tak bardzo się z tego powodu cieszę,wy idealnie do siebie pasujecie.-oznajmiła blondynka. -Widzę,że się między wami bardzo dobrze układa.-dodałam do słów dziewczyny. -Szczerze mówiąc to tak,jest nam naprawdę dobrze,a u was?-tym razem wzrok przyjaciółek ,skierowany był w moją stronę. -Chyba dobrze,nie narzekam...No dobra jest świetnie. Liam to cudowny i naprawdę romantyczny chłopak.Kocham w nim wszystko, nawet jego drobne wady.Stał się moim całym światem i największym szczęściem. -Boże jakie to słodkie!Kiedy o nim mówisz,albo słyszysz jego imię oczy ci błyszczą ,a uśmiech maluje się na twojej twarzy.Musisz naprawdę go bardzo kochać-Podsumowała Edwards. W końcu dotarliśmy do naszego hotelu,przed którym czekały fanki.Każda z nich oszalała na widok Perrie ,ponieważ nikt jej się tu nie spodziewał.Po "sesji zdjęciowej"udaliśmy się do pokoju.Chciałyśmy przygotować obiad ,ale chłopcy nas wyprzedzili. -Tylko nie spalcie kuchni!-trochę z nich zakpiłyśmy.Hotele we Włoszech,oczywiście te najdroższe były wyposażone zarówno w sypialnie,kuchnie jak i łazienkę,a więc czułam się tu jak w domu. Rozmawiałam z dziewczynami kiedy podszedł do mnie mój ukochany. -Danielle możemy porozmawiać w cztery oczy? -No dobrze kochanie.Przepraszam dziewczyny .-Zamknęliśmy się w sypialni. -No więc o czym chciałeś porozmawiać ? -Możemy usiąść?-pokazał na łóżko.Zrobiłam to o co mnie prosił.Był bardzo zdenerwowany i prze dłuższą chwile nic nie mówił. -Kotek goście na nas czekają,nie możemy na tak długo ich zostawiać.-po moich słowach chłopak w końcu zaczął mówić.Złapał moją dłoń i spoglądał w moje oczy. -Kochanie wiem ,że znamy się bardzo krótko,ale ja już teraz jestem pewien tego ,że cię kocham.Harry i Victoria są razem bardzo długo i ciągle z tym zwlekali ,a ja nie chce popełnić tego samego błędu...- puścił moją dłoń i z kieszeni wyciągnął małe ,czerwone pudełeczko,a ja poczułam jak po moich rękach przechodzą ciarki ,a serce przyspiesza swoje tempo. -Czy ty Danielle Peazer zgodzisz się zostać moją żoną?-do moich oczu napłynęły łzy,nie mogłam z siebie wydusić ani jednego słowa. Nie chciałam przeciągać,ponieważ widziałam jak bardzo on się denerwuje. -Liam jeśli ty naprawdę tego chcesz to ja oczywiście się zgadzam.-Wtedy na jego twarzy pojawił się szczery i prześliczny uśmiech.Założył na mój palec piękny pierścionek ,a ja go bardzo czule pocałowałam.-Kochanie,ale jeśli już to zrobiliśmy to może zróbmy jeszcze krok dalej?-zaczęła.
-Co masz na myśli? -Może nie czekajmy długo na ten ślub tylko weźmy go choćby jutro?-niepewnie zapytałam,ale chłopak bez żadnego"Ale"zgodził się na moją propozycję.Chyba oby dwoje nie chcieliśmy by nasz związek wyglądał tak jak związek Styles'a i Palvin. Ciągłe kłótnie i przeciągnie sprawy. -To co idziemy się pochwalić?-zapytał,a ja przytaknęła.Gdy wyszliśmy z pokoju wszyscy siedzieli przy stole. -Trochę długo "rozmawialiście"-Wiedziałam co na myśli miał Louis ,ale tylko się uśmiechnęłam. -Przyjaciele wiem,że dużo się ostatnio zadziało:Wypadek Harrego i Victorii,Gemma stała się dziewczyną Nialla i nasz ślub.-Zakończył ,a wszyscy zastanawiali się nad ostatnimi słowami przemówienia Liama.
-Jaki ślub?-zdziwiła się Pezz.W tamtym momencie wyciągnęłam w ich stronę swoją dłoń.-Naprawdę ?!O boże!Gratuluję!-Wszyscy bardzo dobrze to przyjęli z szerokim uśmiechem na twarzy. -Ale to tylko zaręczynowy pierścionek .-Zauważył Zayn. -Postanowiliśmy wsiąść ślub po jutrze-Zrobili wielkie oczy nikt nie mógł w to uwierzyć. -Wy tak serio?-Gemma chciała się upewnić. -Bardzo serio.Nigdy w życiu nie byłam czegoś tak bardzo pewna jak tego ,że chce wsiąść z nim ślub.-Perrie popłakała się z radości,a ja widząc jej łzy,zrobiłam to samo. -To ja i Zayn też musimy wam o czymś powiedzieć...-zaczęła niepewnie blondynka. -Spodziewamy się dziecka.-Zayn złapał za rękę dziewczynę i z uśmiechem spoglądał na nią.Wtedy to nawet Gemma się popłakał.Oczywiście im też zaczęliśmy gratulować. -Jak ja was kocham! -Powiedziałam ocierając łzy.-To chyba najpiękniejszy dzień w całym moim życiu!
*******************************************************
Przepraszam ,że tak długo nie dodawałam rozdziału ,ale w końcu jestem! Mam nadzieję ,że rozdział Wam się spodoba . Pewnie jak każdy liczę na Wasze komentarze :*

niedziela, 7 września 2014

ważne

przepraszam,że tak długo nic nie dodawałam,ale nie miałam czasu .chce jednak wam obiecać ,że skończe to opowiadanie i nie przestane tu pisać ,więc czekajcie na rozdział troche to smutne,że nie komentujecie no,ale mówi się trudno, powodzenia w szkole ;)

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 20

Chyba nie zachowywaliśmy się odpowiednio.
-To może my państwa zostawimy samych z córką.-powiedziałem i razem z przyjacielem i dziewczyną wyszliśmy na korytarz. Gdy tylko zamknęliśmy za sobą drzwi ,wybuchnęliśmy śmiechem. Nie mogliśmy się powstrzymać nawet wtedy kiedy pielęgniarki zaczęły nas uciszać.
-Jestem z Perrie już prawie trzy lata,ale nigdy nie byliśmy tak na siebie napaleni ,by robić takie rzeczy w SZPITALU!-zakpił z nas Zayn.
-Oj przestań!już teraz jest mi strasznie głupio .-odpowiedziała zawstydzona dziewczyna.
-Nie ma się czego wstydzić. Jesteśmy młodzi i mamy do tego prawo.-pocieszyłem dziewczynę.
-No dobra ja będę spadał. Trzymajcie się i korzystajcie z wolności.-Zayn uśmiechnął się i odszedł.
Zostałem sam z Gemmą. Oby dwoje nie mieliśmy ochoty kolejny raz widzieć się z rodzicami Victorii dlatego szybko wyszliśmy ze szpitala. 
Złapała mnie rękę i z uśmiechem wymalowanym na twarzy spoglądała na mnie .
-Gdzie teraz idziemy?-zapytała.
-Jestem strasznie zmęczony i chciałbym się jak najszybciej położyć.-odpowiedziałem szczerze,a ona  puściła moją dłoń i spojrzała w dół.-Coś się stało?-spytałem zdziwiony .
-Nie. To cześć.-chciałem ją pocałować  na pożegnanie ,ale ona bardzo szybko odeszła. Nie rozumiałem o co jej chodziło,ale byłem zbyt senny by o tym teraz myśleć Wsiadłem do samochodu ,którym przyjechaliśmy do szpitala i wróciłem do swojego hotelu.
,,Oczami Gemmy”
Nie znam Włoch ,nigdy tu tak naprawdę nie byłam . Miałam przyjechać  tylko na jeden dzień ,niestety ten wypadek zmienił wszystko. Dzisiaj nie mam jednak ochoty zamartwiać się i wylewać kolejne łzy. Miałam nadzieję ,że Niall spędzi go razem ze mną .Skoro on nie chciał postanowiłam zadzwonić do Danielle,która zapewne nadal płacze.
*Halo?-Po dłużej chwili usłyszałam jej smutny głos.
*Cześć!Znowu płakałaś ?
*Cześć Gemma,tak płakałam.-odpowiedziała pociągając nosem.
*Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.-Zaczęłam
*To znaczy?
*Zapraszam cię  do kawiarni .Co ty na to?-Zaproponowałam radośnie.
*No nie wiem...Nie wyglądam dzisiaj za dobrze.-jak zwykle się wykręcała.
*Oj przestań!No proszę ,zrób to dla mnie. Muszę z kimś pogadać,bo inaczej zwariuję.-po długich namowach,dziewczyna w końcu się zgodziła.-Tylko powiedź mi gdzie jest jakaś kawiarnia ?-nie za bardzo jeszcze się tu odnalazłam.
*Niedaleko szpitala ,po prawej stronie od sklepu z ciuchami. Czekaj tam na mnie ,będę za dziesięć minut.-wyłączyła się.
Schowałam swoją komórkę do torebki i ruszyłam w stronę umówionego miejsca .Po dziesięciu minutach ,punktualnie zobaczyłam samochód Liama .Przywiózł dziewczynę z którą się czule pożegnał. Był to naprawdę słodki widok.
-No to jestem!-uśmiechnęła się do mnie ,a ja wstałam i przywitałam się z nią.
-Liam bardzo się o ciebie troszczy.
-Jest naprawdę kochany. Powiedział ,że po mnie przyjedzie ,bo nie chce ,żebym sama wracała. Codziennie rano całuje mnie w czoło i pyta jak się dziś czuję.
-To słodkie.-Uśmiechnęłam się.-Musi cię naprawdę kochać .W szpitalu nie myślał o niczym innym tylko o tobie. Masz wielkie szczęście.
-Słyszałam ,że ty też odnalazłaś swoje szczęście.-Miała na myśli Nialla.
-Już sama nie wiem...-było mi bardzo smutno,a Danielle to zauważyła.
-Co się stało?-złapała mnie za rękę i zmartwiona zapytała-Nie kochasz Nialla?
-No jasne ,że kocham ,ale on chyba mnie nie. Na początku rozumiałam ,że nie okazywał mi tak czułości,ale teraz?Jesteśmy już dosyć długo razem ,wszyscy o nas wiedzą ,a on nie powiedział mi ani razu głupiego ''kocham cię”!
-Niall na pewno cię kocha ,ale jesteś jego pierwszą prawdziwą dziewczyną i pewnie nie wie jak ma się zachować.-tłumaczyła.
-Ciesze się ,że mnie przytula ,całuję i tak dalej,ale nie mówi nic co by potwierdziło jego uczucia do mnie. Tak jakby mu w ogóle na mnie nie zależało. To ja ciągle muszę robić ten pierwszy krok.-już sama nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć.
-Daj mu trochę czasu i powiedź mu co czujesz.-doradziła mi,a ja znowu zaczęłam się uśmiechać.
Zamówiliśmy kawę i delektowaliśmy się nią.
-Byłaś dzisiaj w szpitalu?-spytała.
-Tak .Przyjechali rodzice Vici i pewnie jeszcze tam  są.
-Harry nadal jest nieprzytomny?-zadała kolejne pytanie.
-Niestety tak,ale bardziej martwię się o Victorię.
-Nadal nie mogę w to uwierzyć .Cały czas mam wrażenie ,że to wszystko mi się przyśniło...-kiedy zobaczyłam ,że w jej oczach pojawiają się łzy ,od razu zmieniłam temat.
-Może pójdziemy gdzieś się przejść?-zaproponowałam.
-Możemy.-dopiłyśmy kawę ,zapłaciłyśmy i ruszyłyśmy w jakąś stronę. Danielle dobrze znała Włochy ,ponieważ często tu występowała dlatego to ona dzisiaj była moim przewodnikiem. Przez godzinne udało mi się zobaczyć dużo ciekawych zabytków. Liam non stop dzwonił do Dan,za każdym razem pytając się ,czy wszystko  jest porządku. Po szóstym już telefonie postanowiłam to skomentować ,oczywiście w pozytywnym sensie.
-Jejku !jakie to słodkie!-strasznie jej zazdrościłam ,ale też bardzo się cieszyłam.
-Teraz jest mi ciężko sobie wyobrazić jak ja mogłam żyć bez niego. Jest całym moim życiem i tylko on się tak naprawdę dla mnie liczy.-uśmiechnęła się.
-Mam nadzieję ,że kiedyś Niall powie do mnie podobne słowa.-może nie powinnam tak cały czas mówić tylko o nim i o sobie ,ale wiedziałam ,że Danielle mnie zrozumie .Ona i Victoria są moimi najlepszymi przyjaciółkami.
-Na pewno powie i może już niedługo.
-Dziękuję ci!-Przytuliłam się do niej.
-Pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć ,a ja dziękuję ,że wyciągnęłaś mnie z domu.-zadzwoniła do Payne'a by po nią przyjechał. Po piętnastu minutach zauważyłyśmy go.
-Może pojedziesz do nas?-zaproponowała,ale ja odmówiłam. Wiedziałam ,że Liam pewnie woli zostać z nią sam. Nie chciałam im w niczym przeszkadzać.-To do zobaczenia!-odjechali ,a ja wróciłam do swojego hotelu.
,,Oczami Danielle”
Wracałam z Liam'em jego samochodem. Nie mięliśmy żadnych planów,ale i tak lubiliśmy spędzać razem czas siedząc i rozmawiając.
-Gemma uświadomiła mi ,że jesteś moim największym skarbem. Jestem tak bardzo szczęśliwa ,że ciebie mam. Strasznie cię kocham.-chciałam pocałować chłopaka ,ale w tamtej chwili niestety nie było to możliwe,ponieważ prowadził. Jednak gdy droga mu na to pozwoliła ,zatrzymał się,a wtedy ja bardzo mocno się do niego przytuliłam.
-Ja też cię kocham i to ty jesteś MOIM skarbem-wyszeptał mi do ucha ,po czym pocałował w czoło .On wie ,że ja to uwielbiam,a ja wiem ,że on uwielbia to robić.
W końcu jednak znowu ruszyliśmy. W pięć minut dojechaliśmy na miejsce. Złączyliśmy nasze dłonie i weszliśmy do środka.
-Skarbie może obejrzymy jakiś film?
-Czemu nie.-Zgodziłam się i usiadłam na kanapie .Po chwili chłopak do mnie dołączył ,trzymając w ręku miskę z popcornem ,a minute później znowu mnie opuścił i wrócił z butelką czerwonego wina. Zgasił światło ,a zapalił tylko świece. Było bardzo romantycznie. Wybraliśmy ,,To właśnie miłość”,był to mój ulubiony film ,który obejrzałam już z milion razy ,ale nigdy w tak miłym towarzystwie. Liam objął mnie ramieniem,a ja wtuliłam się w jego umięśniony tors. Niestety co parę minut ,chłopak przeszkadzał mi w oglądaniu. Bawił się moimi włosami,szeptał coś i próbował pocałować.
-Li proszę cię ,ja oglądam.-oświadczyłam i kolejny raz próbowałam się skupić.
-Ale co ja poradzę,że jesteś taka śliczna!-zaśmiałam się.
-Mów dalej.
-Masz śliczne oczy i chciałbym w nie teraz popatrzeć !-spojrzałam w jego stronę.-Twoje usta mają malinowy smak dlatego chciałbym ich posmakować.-złączyłam nasze wargi,ale tylko na chwilę-Mój policzek pewnie też by tego chciał.-pocałowałam go w policzek.-Szyja też-jego słowa bardzo mnie śmieszył ,ale robiłam to o co mnie prosił.-Dziękuję ,możemy już wrócić do filmu.-zdziwiłam się. Tym razem to ja nie chciałam oglądać.
-Ale moim zdaniem twoje usta chcąc jeszcze raz złączyć się z moimi.-nie czekałam na jego odpowiedz tylko bardzo namiętnie go pocałowałam. Czułam jak jego dłonie delikatnie poruszają się po moich udach. Usiadłam na nim,nie przerywając pocałunków. Rozpinałam  jego szarą koszulę,a on zdjął moją czarną bluzkę .Za nim się obejrzałam leżałam na kanapie w samych stringach ,które akurat dzisiaj wyjątkowo założyłam. Kiedy próbowałam ściągnąć mu ,jego bokserki ,zadzwonił telefon.
*Halo?-odebrał go.
*Dzień dobry Liam. Mówi tata Victorii.
*Dzień dobry!
*Przepraszam ,że przeszkadzam ,ale z tego wszystkiego zapomniałem zarezerwować jakiś pokój. Do tego nie znamy Włoskiego i nie mamy się gdzie zatrzymać .Nie chcemy sprawiać problemu Annie,dlatego dzwonie do ciebie.-domyśliłem się co chce powiedzieć.
*Zapraszamy do nas,a jutro zarezerwujemy państwu pokój.-nie rozumiałam ,dlaczego kogoś zaprasza,ale miałam nadzieję ,że zaraz się dowiem.
*Dziękuję. Anne powiedziała nam gdzie jest wasz hotel ,więc powinniśmy być za dziesięć minut.

*To czekamy.-wyłączył się.

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 19

,,Oczami Liama"
Minęły dwa dni od wypadku,a Harry i  Victoria nadal są nieprzytopmni . Cała nasza trasa koncertował została przesunięta na późniejszy termin,ale to teraz  było i tak najmniej ważne.Fanki zapewne nie mają ochoty na zabawę ,zresztą tak samo jak my.Codziennie dostajemy od nich nowe wiadomości.Zawsze wiedziałem ,że mamy najlepszych fanów,ale teraz jestem z nich strasznie dumny.Są dla nas ogromnym wsparciem .
Danielle mało śpi i ciągle płaczę.Jest w strasznym stanie ,tak samo jak Gemma i jej mama.Dzisiaj idziemy całą czwórką spotkać się z nimi i trochę im pomóc.Ja ,Dan ,Anne i Gem nie mogliśmy na razie wrócić do Londynu,teraz hotel stał się naszym drugim domem. Już niedługo przyjadą tutaj rodzice Victorii ,którzy dopiero wczoraj się o tym dowiedzieli.
-Dan jak się czujesz?-spytałem siadając obok zapłakanej dziewczyny.
-Lepiej ,ale tak bardzo chce ,żeby się obudzili.Brakuje mi jej.-gdy patrzyłem w jej oczy i widziałem jak bardzo cierpi ,miałem ochotę również płakać.
-Skarbie,zobaczysz już niedługo będzie wszystko w porządku .-Bardzo mocno przytuliłem do siebie Dan.-Ja już muszę iść.Umówiłem się z chłopakami w hotelu, w którym zatrzymała się mama Hazzy . Dasz sobie radę?-Nie byłem pewny czy mogę ją zostawić w takim stanie ,ale nie miałem innego wyjścia.
-Tak.Idź.-lekko się do mnie uśmiechnęła.Pocałowałem ją w  czoło i wyszedłem.Za każdym razem gdy stąd wychodziłem i zostawałem sam ,czułem się okropnie.To dziwne ,ale miałem wrażenie ,że oni umarli i już więcej ich nie zobaczę...-Przez takie myśli chciałem się zabić.Przecież nie mogłem teraz tracić nadziei
-LIAM !CO Z HARRYM ?ODPOWIEDZ WSZYSCY SIĘ MARTWIMY!-Dziennikarze nie dawali nam spokoju,ale w końcu ktoś musiał z nimi porozmawiać.
-Na razie nic nie wiemy.Harry jest w lepszym stanie niż Victoria,ale nadal się nie obudził.Przepraszam,ale nie chce teraz o tym mówić.- Odszedłem ,ale po chwili przybiegły do mnie fanki.
-DAJ TO Harremu!-Wręczały mi jakieś miśki,kwiaty i listy.Było to miłe ,ale szczerze mówiąc jeszcze bardziej mnie dołowały.
-Dobrze przekaże.Nie martwcie się ,będzie dobrze!-wymusiłem  uśmiech ,by je pocieszyć.Tym razem już nikt mnie nie zatrzymywał.
Doszedłem pod umówione miejsce i czekałem na resztę.Po pięciu minutach przyjechali samochodem z bukietem kwiatów.
-Siema!-przywitałem się z każdym po kolei
,,Oczami Nialla"
-Poczekajcie!-Zatrzymałem ich.Nie byłem pewny czy powinienem im o tym mówić ,ale chyba lepszego momentu nie będzie.
-O co chodzi?-dopytywał się Zayn.
-No bo ja ...-Przerwał.
-No bo ty ,co?
-Ja i Gemma jesteśmy razem.-w końcu wyrzuciłem to z siebie,ale bałem się ich reakcji.
-Serio?Stary!Gratuluję!-Louis bardzo pozytywnie zareagował ,co mnie ucieszyło.
-Czemu nam tego wcześniej nie powiedziałeś?
-Bałem się ,że Harry może tego nie zaakceptować.
-Niby dlaczego?Przecież wy bardzo do siebie pasujecie!-uspokoił mnie Liam ,a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.Zapukaliśmy do ich pokoju,a drzwi otworzyła nam smutna Gemma.Spojrzałem na nią ,a ona na mnie i od razu ją przytuliłem .
-Oni już wiedzą.-szepnąłem do niej, na ucho i poczułem jak dziewczyna  lekko się uśmiecha.Po chwili złapała mnie za rękę i weszliśmy głębiej.
-Mama niedawno pojechała do szpitala.-oznajmiła.- Usiądźcie!-wskazała na sofę.-Przepraszam za ten bałagan ,ale...-zaczęła zbierać gazety ,jakieś zdjęcia i ubrania,kiedy w pewnym momencie wybuchła płaczem .Usiadła na podłogę chowając w dłoniach twarz.
-Proszę cię ,nie płacz!- podszedłem do niej,a ona kolejny raz mnie przytuliła.Z jednej strony czułem się okropnie widząc w jakim jest stanie ,a z drugiej byłem szczęśliwy ,że znalazłem swoją miłości i ,że w końcu mogę się do kogoś przytulić.W całym pokoju słychać było tylko jej płacz,chłopcy zamilkli,tak samo jak ja.Nie wiedziałem jak mam ją pocieszyć.-Jadłaś coś?-spytałem martwiąc się o nią.
-My możemy coś przynieść ,jeśli chcesz?-powiedział Zayn.
-Nie trzeba...-oderwała się od mojej koszulki i spojrzała na nich.-Dziękuję.-otarła łzy i mówiąc to spoglądała w moje oczy.
-Nie masz za co.-powiedziałem skromnie.
-Kocham cię Niall i cieszę się ,że tu jesteś.-pocałowała mnie.Spojrzałem w stronę siedzącej trójki.Wszyscy byli uśmiechnięci,a ja byłem bardzo szczęśliwy..-Wstawię kwiaty do wody.-powiedziała podnosząc się z ziemi.Skierowałem się w stronę kanapy by na niej usiąść.-Co u Perrie?-spytała Zayna wracając do nas.
-Wszystko dobrze,masz od niej pozdrowienia no i wiesz...Jest jej przykro.-wszystkim bardzo ciężko było o tym rozmawiać.
-Dzięki,ty ją też pozdrów,a jak z Dan?-tym razem zwróciła się do Payne'a
-Jakoś się trzyma.Trochę się o nią martwię ,bo mało je i śpi.-odpowiedział ze smutkiem w głosie.
-A twoja mama jak się czuję?-tym razem ja zapytałem.
-Ciągle siedzi  w tym szpitalu,a kiedy nawet jest w domu to i tak o nim myśli.Może pojedziemy tam teraz?
-No pewnie ,jeśli chcesz.-wszyscy wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę samochodu ,który  czekał na dole.Usiadłem obok Gemmy i przez całą drogę trzymałem ją za rękę.Chciałem by wiedziała ,że może na mnie liczyć.
Dojechaliśmy na miejsce bardzo szybko , mijając tłumy fanek.Nie pytając nikogo o nic po prostu weszliśmy  na sale ,w której leżał Harry.Przy jego łóżku jak zwykle siedziała jego mama,a obok niej siedział Robin,jego ojczym.
-Dzień dobry!-przywitaliśmy się z nimi.Okrążyliśmy łóżko loczka wgapiając się w niego.Wyglądał już trochę lepiej niż wcześniej ,ale martwiło nas to ,że nadal się nie obudził.Z jego sali skierowaliśmy się do pokoju Victorii.Gemma zaczęła poprawiać jej pościel i poduszkę .Później najpierw otworzyła okno ,a potem je zamknęła,mówiąc ,że Vici może się przeziębić.
-Gem proszę cię ,usiądź!-pociągnąłem ją za rękę i pokierowałem  w stronę drewnianego krzesła.W pewnym momencie usłyszeliśmy dzwonek telefonu .Pezz zadzwoniła do Zayna,który wyszedł z sali.Po chwili wyszedł również Lou ,który dzisiaj musiał wrócić do Londynu.Został z nami tylko zamyślony Liam. Musiał martwić się o Danielle. Chyba Gemm zauważyła to samo ,ponieważ powiedziała do niego:
-Jeśli chcesz iść do Dan to idź!My tu zostaniemy.-uśmiechnęła się do bruneta,który zrobił to samo.
-Przepraszam ,ale naprawdę trochę się o nią martwię,została tam sama i pewnie nadal nic nie zjadła.-tłumaczył się ,a po chwili już go nie było.Gdy zostaliśmy sami dziewczyna przybliżyła się do mnie i swoją głowę ułożyła na moim ramieniu .W pewnym momencie spojrzała prosto w moje oczy i mnie pocałowała.Niewinny pocałunek zamienił się w namiętność ,a my nie umieliśmy tego przerwać.Ruszyliśmy w stronę niewielkiej kanapy ,nie odrywając się  od siebie.Położyła się na niej ,a ja zacząłem zdejmować z niej ubrania.Kiedy dziewczyna była już w samym staniku ,do pokoju wszedł Zayn z rodzicami Victorii ,a nam zrobiło się strasznie głupio.Brunetka zaczęła ubierać swoją koszulkę odwracając się do nich tyłem ,a ja próbowałem powstrzymać się od śmiechu.Nie wiem co nas wzięło,żeby robić takie rzeczy w szpitalu .No  cóż,w cierpieniu robi się różne dziwne rzeczy.
-Dzień dobry!-podszedłem do Megan ,mamy Vici.Kobieta była bardzo poważna.Tak samo jak jej mąż .Zayn ,natomiast nie mógł przestać się śmiać.
-Witam,państwa!-Po chwili przywitała się również z nimi rozbawiona Gemma.
Chyba nie zachowywaliśmy się odpowiednio.
************************************************
Dzięki za komentarze Julia :)

niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 18

-Tak,chyba tak.-bardzo szybko wstałam z łóżka i jeszcze szybciej się ubrałam.Brunet nie był w stanie prowadzić ,dlatego zamówiliśmy taxówkę.-A jeśli Victoria....-przerwałam i tym samym wybuchłam płaczem .Liam przytulił mnie do siebie i pocieszał.Jednak ja i tak nie umiałam się uspokoić.Nie wiedziałam w jakim stanie jest moja najlepsza przyjaciółka ,a w jakim stanie jest jej narzeczony.To wszystko bardzo mnie bolało.Bałam się informacji ,których niedługo usłyszę.
dojechaliśmy na miejsce dość szybko.Po wejściu do środka,zobaczyłam wszędzie chorych ludzi.Niektóre widoki nie były przyjemne ,ale szliśmy dalej.Podeszliśmy do pielęgniarki ,która wskazała nam odpowiedni pokój.Przed wejściem na sale musiałam wziąść kilka wdechów.Złapałam za klamkę i weszłam do pomieszczenia.Pełno było tam różnych i dziwnych urządzeń,a na łóżku leżał nie przytomny Harry.Obok niego siedziała Anne.Trzymała syna za rękę i płakała.Podniosła głowę i spojrzała na nas ,ale po chwili przytuliła się do ręki chłopaka.W moich oczach po raz kolejny pojawiły się słone łzy.Nie wiedziałam gdzie jest Victoria.Bałam się spytać mamy Harrego ,dlatego wyszliśmy sali.Na korytarzu zastaliśmy zapłakaną Gemme.
-Gem co jest z Victorią?-Zapytałam od razu kiedy ją zobaczyłam.
-Przepraszam ,że nie zadzwoniłam do was ,wcześniej ,ale ....-jej szloch był głośny i przerażający.Im dłużej nie odpowiadała , tym bardziej się bałam o życie przyjaciółki .Liam przytulił roztrzęsioną Gem ,która sunęła się po ścianie.Stałam nad dziewczyną powstrzymując swój płacz.-225.-zrozumiałam ,że podała mi numer jej sali.Zostawiłam ich i poszłam w stronę pokoju.Już przez szybę zobaczyłam przerażający widok ,ale dopiero kiedy weszłam do środka,wybuchłam.Przytuliłam się do jej ciała ,nie przestając płakać.Była cała w siniakach i krwi.Na głowie i nogach miała bandaże .Miała też rurkę w buzi,podłączoną do respiratora,po to by jakoś oddychać.Po chwili poczułam czyjąś rękę na swoim ramionach.Podniosłam głowę i zobaczyłam za sobą Liama. Miał zaszklone oczy.Sam ledwo się trzymał ,ale i tak mnie pocieszał.
-Jak Gemma się czuję?-spytałam zmartwiona.
-Już lepiej,ale tak jak my wszyscy , nie może w to uwierzyć.
-A co z Harrym?
-Powinien niedługo się obudzić.Poduszka powietrzna tym razem bardzo się przydała .Gorzej jest z Victorią.Rozmawiałem z jej lekarzem ,powiedział ,że jest w bardzo ciężkim stanie i nie wiadomo kiedy się obudzi.Zapadła w śpiączkę,a jej noga nie wygląda za dobrze.
-Co chcesz przez to powiedzieć?!
-Nie wiadomo czy się obudzi ,ale jeśli nawet to nie będzie mogła tańczyć.-oznajmił ze smutkiem.
-Nie mów tak!Na pewno będzie wszystko dobrze,ja to wiem...-spojrzałam na bladą twarz dziewczyny.Wyglądała strasznie,cała w siniakach.Byłam zła ,chociaż nie wiedziałam sama na co.Po prostu wszystko mi się mieszało.Smutek z wściekłością  i radość z żalem.Cieszyłam się ,że Harry jest już w lepszym stanie,ale miałam do niego ogromny żal,za to ,że spowodował ten wypadek.No bo przecież to on prowadził,wiedziałam jednak ,że nie powinnam nikogo obwiniać,ale kiedy patrze na  nieprzytomną  przyjaciółkę,nie mogę inaczej myśleć.Tak bardzo chciałabym ,żeby był to tylko zły sen.Piękny początek dnia ,a fatalny koniec.
- Zadzwonię do reszty chłopaków,choć pewnie i tak już o wszystkim wiedzą.-brunet wyszedł z sali,a ja usiadłam obok łóżka,na jakieś krzesło.
-Victoria wiem ,że się zaraz obudzisz.Wiem ,że już niedługo zobaczę cię w białe sukience z wiankiem na głowie.Wiem ,że złapie twój bukiet ,na weselu.Wszyscy tu na ciebie czekamy ...-złapałam dziewczynę za rękę ,następnie siedząc w milczeniu patrzałam na nią, w nadziei ,że zaraz otworzy oczy.
,,Oczami Liama"
Louis tak samo jak reszta ,nie mógł w to uwierzyć. Obiecali ,że przyjadą jak najszybciej,ale co by to zmieniło!?Już miałem dosyć oglądania smutnych i zapłakanych twarzy.Ten dzień to jeden wielki koszmar.Moja śliczna dziewczyna wylewa kolejne łzy,a najlepszy przyjaciel ,leży teraz  w szpitalu.Wszedłem na sale ,w której leżał loczek.Jego matka i siostra wyszły,by zostawić nas samych.
-Stary ,nie rób mi tego!-spojrzałem na jego twarz i szczerze mówiąc miałem ochotę płakać,ale tego nie zrobiłem.Musiałem się jakoś trzymać,dla nich.Dla trzech kobiet ,które teraz potrzebują mojej pomocy.-Wisisz mi jeszcze piwo ,więc tak łatwo nie odpuszczę,nie pozwolę ci odejść.-Zaśmiałem się,ale ten śmiech był inny niż zwykle.To był śmiech smutku,dziwnie to brzmi ,ale wtedy tak było.Miałem ochotę się śmiać ,ale i płakać.Taka mieszanka uczuć.Usiadłem na krzesło i w milczeniu obserwowałem go,a także te różne maszyny,podłączone do jego zimnego ciała.Lekarze mówili ,że będzie wszystko dobrze,ale ja nie potrafiłem im wtedy wierzyć.Po mimo tego ,że Harry spał ,miałem wrażenie ,że jest smutny i chce mu się płakać,ale nie umie tego zrobić.Coś w środku go powstrzymuję.Miałem nadzieję ,że jednak za chwilę będzie w stanie zrobić cokolwiek.Czekałem właściwie nie wiem na co,myślałem właściwie nie wiem o czym .Już nic nie miało dla mnie sensu.W pewnym momencie na sale weszła smutna Gemma.Złapała loczka za rękę i uśmiechnęła się ,ale wiedziałem ,że ten uśmiech był powodem jej ogromnego smutku.
-Powiesz mi co się właściwie stało?-spytałem gotowy już na wszystko.
-Pieprzony wypadek samochodowy...na razie nic więcej nie wiedzą.Zastanawiam się tylko ,jak ja mogłam pozwolić im tak po prostu odjechać .Nie zapytałam czy wpadną do nas...nic nie zrobiłam-dziewczyna zaczęła obwiniać siebie.
-Przecież nie mogłaś tego przewidzieć.Wypadki się zdarzają.Czasem umierają osoby ,które naprawdę kochamy...ale wiem ,że w tym przypadku wszystko skończy się szczęśliwie.-Mówiłem jedno ,a myślałem i czułem co innego.-Zobaczę co u Victorii.-wstałem z miejsca i udałem się do sali numer 225.Chodziłem z pokoju do pokoju,za każdym razem mając ochotę coś rozwalić.Byłem zły na wszystko,nie mogłem zrozumieć dlaczego to właśnie Harry i Victoria mięli ten wypadek.Dlaczego to teraz ja i Danielle musimy cierpieć.Nie wspomnę już o Anne i Gemmie,zapewne teraz każda z naszych fanek płacze i ustawia kwiaty przed tym pieprzonym szpitalem. Wszyscy zachowują się tak jakby oni już umarli ,a przecież oni nadal żyją i się zaraz obudzą.To kwestia paru godzin,ja to wiem!Spojrzałem za okno ,za którym zobaczyłem morze smutnych fanek i wtedy nie wytrzymałem ,popłakałem się.To   było takie głupie z mojej strony ,ale inaczej nie umiałem.Jestem zbyt słaby by teraz nie płakać.Jestem zbyt naiwny myśląc ,że oni się zaraz obudzą.Jestem po prostu pieprzonym idiotą!Pocieszam innych ,a sam bardzo cierpię . Pacjentów i lekarzy było tu bardzo dużo,ale ja i tak czułem ,że jestem sam.Sam muszę żyć ze świadomością ,że już koniec szczęścia,a początek piekła.
-Wszystko dobrze?-Usłyszałem głos za sobą.Zobaczyłem kobietę w białym fartuchu,a ja nadal płakałem.Nie byłem wstanie  nic powiedzieć .W końcu jednak trochę się ogarnąłem.Złapałem za klamkę i wszedłem do środka.Przy łóżku z jednej strony siedziała Anne,a z drugiej strony była Danielle.Jej głowa znajdowała się na kawałku łóżka,miała zamknięte oczy.Przytuliłem Anne i skierowałem się w stronę śpiącej dziewczyny.Nie chciałem jej obudzić więc  bardzo delikatnie przykryłem ją kocem.Była bardzo smutna ,ale wiedziałem ,że sen jej trochę pomoże.
-Pani też powinna odpocząć.-swoje słowa kierowałem do mamy Harrego.
-Nie ,naprawdę dam radę.-widać było ,że jest wykończona,a ja nie mogłem pozwolić na to by padła ze zmęczenia.
-Proszę,niech pani wraca do domu ,a kiedy tylko będą jakieś nowe wieści od razu panią poinformuję.-na szczęście zgodziła się.Pogładziła Victorie po dłoni i wyszła.Usiadłem na wolnym krześle i złapałem Vici za rękę.Spoglądałem na Danielle ,która co chwile coś mówiła, przez sen.Była niespokojna,a ja się o nią bałem.