niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 18

-Tak,chyba tak.-bardzo szybko wstałam z łóżka i jeszcze szybciej się ubrałam.Brunet nie był w stanie prowadzić ,dlatego zamówiliśmy taxówkę.-A jeśli Victoria....-przerwałam i tym samym wybuchłam płaczem .Liam przytulił mnie do siebie i pocieszał.Jednak ja i tak nie umiałam się uspokoić.Nie wiedziałam w jakim stanie jest moja najlepsza przyjaciółka ,a w jakim stanie jest jej narzeczony.To wszystko bardzo mnie bolało.Bałam się informacji ,których niedługo usłyszę.
dojechaliśmy na miejsce dość szybko.Po wejściu do środka,zobaczyłam wszędzie chorych ludzi.Niektóre widoki nie były przyjemne ,ale szliśmy dalej.Podeszliśmy do pielęgniarki ,która wskazała nam odpowiedni pokój.Przed wejściem na sale musiałam wziąść kilka wdechów.Złapałam za klamkę i weszłam do pomieszczenia.Pełno było tam różnych i dziwnych urządzeń,a na łóżku leżał nie przytomny Harry.Obok niego siedziała Anne.Trzymała syna za rękę i płakała.Podniosła głowę i spojrzała na nas ,ale po chwili przytuliła się do ręki chłopaka.W moich oczach po raz kolejny pojawiły się słone łzy.Nie wiedziałam gdzie jest Victoria.Bałam się spytać mamy Harrego ,dlatego wyszliśmy sali.Na korytarzu zastaliśmy zapłakaną Gemme.
-Gem co jest z Victorią?-Zapytałam od razu kiedy ją zobaczyłam.
-Przepraszam ,że nie zadzwoniłam do was ,wcześniej ,ale ....-jej szloch był głośny i przerażający.Im dłużej nie odpowiadała , tym bardziej się bałam o życie przyjaciółki .Liam przytulił roztrzęsioną Gem ,która sunęła się po ścianie.Stałam nad dziewczyną powstrzymując swój płacz.-225.-zrozumiałam ,że podała mi numer jej sali.Zostawiłam ich i poszłam w stronę pokoju.Już przez szybę zobaczyłam przerażający widok ,ale dopiero kiedy weszłam do środka,wybuchłam.Przytuliłam się do jej ciała ,nie przestając płakać.Była cała w siniakach i krwi.Na głowie i nogach miała bandaże .Miała też rurkę w buzi,podłączoną do respiratora,po to by jakoś oddychać.Po chwili poczułam czyjąś rękę na swoim ramionach.Podniosłam głowę i zobaczyłam za sobą Liama. Miał zaszklone oczy.Sam ledwo się trzymał ,ale i tak mnie pocieszał.
-Jak Gemma się czuję?-spytałam zmartwiona.
-Już lepiej,ale tak jak my wszyscy , nie może w to uwierzyć.
-A co z Harrym?
-Powinien niedługo się obudzić.Poduszka powietrzna tym razem bardzo się przydała .Gorzej jest z Victorią.Rozmawiałem z jej lekarzem ,powiedział ,że jest w bardzo ciężkim stanie i nie wiadomo kiedy się obudzi.Zapadła w śpiączkę,a jej noga nie wygląda za dobrze.
-Co chcesz przez to powiedzieć?!
-Nie wiadomo czy się obudzi ,ale jeśli nawet to nie będzie mogła tańczyć.-oznajmił ze smutkiem.
-Nie mów tak!Na pewno będzie wszystko dobrze,ja to wiem...-spojrzałam na bladą twarz dziewczyny.Wyglądała strasznie,cała w siniakach.Byłam zła ,chociaż nie wiedziałam sama na co.Po prostu wszystko mi się mieszało.Smutek z wściekłością  i radość z żalem.Cieszyłam się ,że Harry jest już w lepszym stanie,ale miałam do niego ogromny żal,za to ,że spowodował ten wypadek.No bo przecież to on prowadził,wiedziałam jednak ,że nie powinnam nikogo obwiniać,ale kiedy patrze na  nieprzytomną  przyjaciółkę,nie mogę inaczej myśleć.Tak bardzo chciałabym ,żeby był to tylko zły sen.Piękny początek dnia ,a fatalny koniec.
- Zadzwonię do reszty chłopaków,choć pewnie i tak już o wszystkim wiedzą.-brunet wyszedł z sali,a ja usiadłam obok łóżka,na jakieś krzesło.
-Victoria wiem ,że się zaraz obudzisz.Wiem ,że już niedługo zobaczę cię w białe sukience z wiankiem na głowie.Wiem ,że złapie twój bukiet ,na weselu.Wszyscy tu na ciebie czekamy ...-złapałam dziewczynę za rękę ,następnie siedząc w milczeniu patrzałam na nią, w nadziei ,że zaraz otworzy oczy.
,,Oczami Liama"
Louis tak samo jak reszta ,nie mógł w to uwierzyć. Obiecali ,że przyjadą jak najszybciej,ale co by to zmieniło!?Już miałem dosyć oglądania smutnych i zapłakanych twarzy.Ten dzień to jeden wielki koszmar.Moja śliczna dziewczyna wylewa kolejne łzy,a najlepszy przyjaciel ,leży teraz  w szpitalu.Wszedłem na sale ,w której leżał loczek.Jego matka i siostra wyszły,by zostawić nas samych.
-Stary ,nie rób mi tego!-spojrzałem na jego twarz i szczerze mówiąc miałem ochotę płakać,ale tego nie zrobiłem.Musiałem się jakoś trzymać,dla nich.Dla trzech kobiet ,które teraz potrzebują mojej pomocy.-Wisisz mi jeszcze piwo ,więc tak łatwo nie odpuszczę,nie pozwolę ci odejść.-Zaśmiałem się,ale ten śmiech był inny niż zwykle.To był śmiech smutku,dziwnie to brzmi ,ale wtedy tak było.Miałem ochotę się śmiać ,ale i płakać.Taka mieszanka uczuć.Usiadłem na krzesło i w milczeniu obserwowałem go,a także te różne maszyny,podłączone do jego zimnego ciała.Lekarze mówili ,że będzie wszystko dobrze,ale ja nie potrafiłem im wtedy wierzyć.Po mimo tego ,że Harry spał ,miałem wrażenie ,że jest smutny i chce mu się płakać,ale nie umie tego zrobić.Coś w środku go powstrzymuję.Miałem nadzieję ,że jednak za chwilę będzie w stanie zrobić cokolwiek.Czekałem właściwie nie wiem na co,myślałem właściwie nie wiem o czym .Już nic nie miało dla mnie sensu.W pewnym momencie na sale weszła smutna Gemma.Złapała loczka za rękę i uśmiechnęła się ,ale wiedziałem ,że ten uśmiech był powodem jej ogromnego smutku.
-Powiesz mi co się właściwie stało?-spytałem gotowy już na wszystko.
-Pieprzony wypadek samochodowy...na razie nic więcej nie wiedzą.Zastanawiam się tylko ,jak ja mogłam pozwolić im tak po prostu odjechać .Nie zapytałam czy wpadną do nas...nic nie zrobiłam-dziewczyna zaczęła obwiniać siebie.
-Przecież nie mogłaś tego przewidzieć.Wypadki się zdarzają.Czasem umierają osoby ,które naprawdę kochamy...ale wiem ,że w tym przypadku wszystko skończy się szczęśliwie.-Mówiłem jedno ,a myślałem i czułem co innego.-Zobaczę co u Victorii.-wstałem z miejsca i udałem się do sali numer 225.Chodziłem z pokoju do pokoju,za każdym razem mając ochotę coś rozwalić.Byłem zły na wszystko,nie mogłem zrozumieć dlaczego to właśnie Harry i Victoria mięli ten wypadek.Dlaczego to teraz ja i Danielle musimy cierpieć.Nie wspomnę już o Anne i Gemmie,zapewne teraz każda z naszych fanek płacze i ustawia kwiaty przed tym pieprzonym szpitalem. Wszyscy zachowują się tak jakby oni już umarli ,a przecież oni nadal żyją i się zaraz obudzą.To kwestia paru godzin,ja to wiem!Spojrzałem za okno ,za którym zobaczyłem morze smutnych fanek i wtedy nie wytrzymałem ,popłakałem się.To   było takie głupie z mojej strony ,ale inaczej nie umiałem.Jestem zbyt słaby by teraz nie płakać.Jestem zbyt naiwny myśląc ,że oni się zaraz obudzą.Jestem po prostu pieprzonym idiotą!Pocieszam innych ,a sam bardzo cierpię . Pacjentów i lekarzy było tu bardzo dużo,ale ja i tak czułem ,że jestem sam.Sam muszę żyć ze świadomością ,że już koniec szczęścia,a początek piekła.
-Wszystko dobrze?-Usłyszałem głos za sobą.Zobaczyłem kobietę w białym fartuchu,a ja nadal płakałem.Nie byłem wstanie  nic powiedzieć .W końcu jednak trochę się ogarnąłem.Złapałem za klamkę i wszedłem do środka.Przy łóżku z jednej strony siedziała Anne,a z drugiej strony była Danielle.Jej głowa znajdowała się na kawałku łóżka,miała zamknięte oczy.Przytuliłem Anne i skierowałem się w stronę śpiącej dziewczyny.Nie chciałem jej obudzić więc  bardzo delikatnie przykryłem ją kocem.Była bardzo smutna ,ale wiedziałem ,że sen jej trochę pomoże.
-Pani też powinna odpocząć.-swoje słowa kierowałem do mamy Harrego.
-Nie ,naprawdę dam radę.-widać było ,że jest wykończona,a ja nie mogłem pozwolić na to by padła ze zmęczenia.
-Proszę,niech pani wraca do domu ,a kiedy tylko będą jakieś nowe wieści od razu panią poinformuję.-na szczęście zgodziła się.Pogładziła Victorie po dłoni i wyszła.Usiadłem na wolnym krześle i złapałem Vici za rękę.Spoglądałem na Danielle ,która co chwile coś mówiła, przez sen.Była niespokojna,a ja się o nią bałem.

1 komentarz:

  1. Ojejku , kocham ten rozdział . Ta muzyka , te gify i zdjęcia .. Aż się popłakałam :( Mam nadzieje że wszystko jakoś się ułoży :)

    OdpowiedzUsuń