Minęły dwa dni od wypadku,a Harry i Victoria nadal są nieprzytopmni . Cała nasza trasa koncertował została przesunięta na późniejszy termin,ale to teraz było i tak najmniej ważne.Fanki zapewne nie mają ochoty na zabawę ,zresztą tak samo jak my.Codziennie dostajemy od nich nowe wiadomości.Zawsze wiedziałem ,że mamy najlepszych fanów,ale teraz jestem z nich strasznie dumny.Są dla nas ogromnym wsparciem .
Danielle mało śpi i ciągle płaczę.Jest w strasznym stanie ,tak samo jak Gemma i jej mama.Dzisiaj idziemy całą czwórką spotkać się z nimi i trochę im pomóc.Ja ,Dan ,Anne i Gem nie mogliśmy na razie wrócić do Londynu,teraz hotel stał się naszym drugim domem. Już niedługo przyjadą tutaj rodzice Victorii ,którzy dopiero wczoraj się o tym dowiedzieli.
-Dan jak się czujesz?-spytałem siadając obok zapłakanej dziewczyny.
-Lepiej ,ale tak bardzo chce ,żeby się obudzili.Brakuje mi jej.-gdy patrzyłem w jej oczy i widziałem jak bardzo cierpi ,miałem ochotę również płakać.
-Skarbie,zobaczysz już niedługo będzie wszystko w porządku .-Bardzo mocno przytuliłem do siebie Dan.-Ja już muszę iść.Umówiłem się z chłopakami w hotelu, w którym zatrzymała się mama Hazzy . Dasz sobie radę?-Nie byłem pewny czy mogę ją zostawić w takim stanie ,ale nie miałem innego wyjścia.
-Tak.Idź.-lekko się do mnie uśmiechnęła.Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.Za każdym razem gdy stąd wychodziłem i zostawałem sam ,czułem się okropnie.To dziwne ,ale miałem wrażenie ,że oni umarli i już więcej ich nie zobaczę...-Przez takie myśli chciałem się zabić.Przecież nie mogłem teraz tracić nadziei
-LIAM !CO Z HARRYM ?ODPOWIEDZ WSZYSCY SIĘ MARTWIMY!-Dziennikarze nie dawali nam spokoju,ale w końcu ktoś musiał z nimi porozmawiać.
-Na razie nic nie wiemy.Harry jest w lepszym stanie niż Victoria,ale nadal się nie obudził.Przepraszam,ale nie chce teraz o tym mówić.- Odszedłem ,ale po chwili przybiegły do mnie fanki.
-DAJ TO Harremu!-Wręczały mi jakieś miśki,kwiaty i listy.Było to miłe ,ale szczerze mówiąc jeszcze bardziej mnie dołowały.
-Dobrze przekaże.Nie martwcie się ,będzie dobrze!-wymusiłem uśmiech ,by je pocieszyć.Tym razem już nikt mnie nie zatrzymywał.
Doszedłem pod umówione miejsce i czekałem na resztę.Po pięciu minutach przyjechali samochodem z bukietem kwiatów.
-Siema!-przywitałem się z każdym po kolei
,,Oczami Nialla"

-O co chodzi?-dopytywał się Zayn.
-No bo ja ...-Przerwał.
-No bo ty ,co?
-Ja i Gemma jesteśmy razem.-w końcu wyrzuciłem to z siebie,ale bałem się ich reakcji.
-Serio?Stary!Gratuluję!-Louis bardzo pozytywnie zareagował ,co mnie ucieszyło.
-Czemu nam tego wcześniej nie powiedziałeś?
-Bałem się ,że Harry może tego nie zaakceptować.
-Niby dlaczego?Przecież wy bardzo do siebie pasujecie!-uspokoił mnie Liam ,a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.Zapukaliśmy do ich pokoju,a drzwi otworzyła nam smutna Gemma.Spojrzałem na nią ,a ona na mnie i od razu ją przytuliłem .

-Mama niedawno pojechała do szpitala.-oznajmiła.- Usiądźcie!-wskazała na sofę.-Przepraszam za ten bałagan ,ale...-zaczęła zbierać gazety ,jakieś zdjęcia i ubrania,kiedy w pewnym momencie wybuchła płaczem .Usiadła na podłogę chowając w dłoniach twarz.
-Proszę cię ,nie płacz!- podszedłem do niej,a ona kolejny raz mnie przytuliła.Z jednej strony czułem się okropnie widząc w jakim jest stanie ,a z drugiej byłem szczęśliwy ,że znalazłem swoją miłości i ,że w końcu mogę się do kogoś przytulić.W całym pokoju słychać było tylko jej płacz,chłopcy zamilkli,tak samo jak ja.Nie wiedziałem jak mam ją pocieszyć.-Jadłaś coś?-spytałem martwiąc się o nią.
-My możemy coś przynieść ,jeśli chcesz?-powiedział Zayn.
-Nie trzeba...-oderwała się od mojej koszulki i spojrzała na nich.-Dziękuję.-otarła łzy i mówiąc to spoglądała w moje oczy.
-Nie masz za co.-powiedziałem skromnie.

-Wszystko dobrze,masz od niej pozdrowienia no i wiesz...Jest jej przykro.-wszystkim bardzo ciężko było o tym rozmawiać.
-Dzięki,ty ją też pozdrów,a jak z Dan?-tym razem zwróciła się do Payne'a
-Jakoś się trzyma.Trochę się o nią martwię ,bo mało je i śpi.-odpowiedział ze smutkiem w głosie.
-A twoja mama jak się czuję?-tym razem ja zapytałem.
-Ciągle siedzi w tym szpitalu,a kiedy nawet jest w domu to i tak o nim myśli.Może pojedziemy tam teraz?
-No pewnie ,jeśli chcesz.-wszyscy wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę samochodu ,który czekał na dole.Usiadłem obok Gemmy i przez całą drogę trzymałem ją za rękę.Chciałem by wiedziała ,że może na mnie liczyć.
Dojechaliśmy na miejsce bardzo szybko , mijając tłumy fanek.Nie pytając nikogo o nic po prostu weszliśmy na sale ,w której leżał Harry.Przy jego łóżku jak zwykle siedziała jego mama,a obok niej siedział Robin,jego ojczym.
-Dzień dobry!-przywitaliśmy się z nimi.Okrążyliśmy łóżko loczka wgapiając się w niego.Wyglądał już trochę lepiej niż wcześniej ,ale martwiło nas to ,że nadal się nie obudził.Z jego sali skierowaliśmy się do pokoju Victorii.Gemma zaczęła poprawiać jej pościel i poduszkę .Później najpierw otworzyła okno ,a potem je zamknęła,mówiąc ,że Vici może się przeziębić.
-Gem proszę cię ,usiądź!-pociągnąłem ją za rękę i pokierowałem w stronę drewnianego krzesła.W pewnym momencie usłyszeliśmy dzwonek telefonu .Pezz zadzwoniła do Zayna,który wyszedł z sali.Po chwili wyszedł również Lou ,który dzisiaj musiał wrócić do Londynu.Został z nami tylko zamyślony Liam. Musiał martwić się o Danielle. Chyba Gemm zauważyła to samo ,ponieważ powiedziała do niego:
-Jeśli chcesz iść do Dan to idź!My tu zostaniemy.-uśmiechnęła się do bruneta,który zrobił to samo.
-Przepraszam ,ale naprawdę trochę się o nią martwię,została tam sama i pewnie nadal nic nie zjadła.-tłumaczył się ,a po chwili już go nie było.Gdy zostaliśmy sami dziewczyna przybliżyła się do mnie i swoją głowę ułożyła na moim ramieniu .W pewnym momencie spojrzała prosto w moje oczy i mnie pocałowała.Niewinny pocałunek zamienił się w namiętność ,a my nie umieliśmy tego przerwać.Ruszyliśmy w stronę niewielkiej kanapy ,nie odrywając się od siebie.Położyła się na niej ,a ja zacząłem zdejmować z niej ubrania.Kiedy dziewczyna była już w samym staniku ,do pokoju wszedł Zayn z rodzicami Victorii ,a nam zrobiło się strasznie głupio.Brunetka zaczęła ubierać swoją koszulkę odwracając się do nich tyłem ,a ja próbowałem powstrzymać się od śmiechu.Nie wiem co nas wzięło,żeby robić takie rzeczy w szpitalu .No cóż,w cierpieniu robi się różne dziwne rzeczy.

-Witam,państwa!-Po chwili przywitała się również z nimi rozbawiona Gemma.
Chyba nie zachowywaliśmy się odpowiednio.
************************************************
Dzięki za komentarze Julia :)
Na początku taki smutny rozdział , a tu nagle Niemma ❤ Leje ����������
OdpowiedzUsuńZłamałaś główną zasadę Niall'a!!
OdpowiedzUsuńMina Vici : Najpierw takie WTF ? , a potem :http://i1.celebixy.pl/fe9def1835b9e17eeb6ef28aa4fe02c47a111b0f/2551298-gif ����
OdpowiedzUsuń