
czwartek, 28 sierpnia 2014
środa, 27 sierpnia 2014
Rozdział 20
Chyba
nie zachowywaliśmy się odpowiednio.
-To
może my państwa zostawimy samych z córką.-powiedziałem i razem z
przyjacielem i dziewczyną wyszliśmy na korytarz. Gdy tylko
zamknęliśmy za sobą drzwi ,wybuchnęliśmy śmiechem. Nie
mogliśmy się powstrzymać nawet wtedy kiedy pielęgniarki zaczęły
nas uciszać.
-Oj
przestań!już teraz jest mi strasznie głupio .-odpowiedziała
zawstydzona dziewczyna.
-Nie
ma się czego wstydzić. Jesteśmy młodzi i mamy do tego
prawo.-pocieszyłem dziewczynę.
-No
dobra ja będę spadał. Trzymajcie się i korzystajcie z
wolności.-Zayn uśmiechnął się i odszedł.
Zostałem
sam z Gemmą. Oby dwoje nie mieliśmy ochoty kolejny raz widzieć się
z rodzicami Victorii dlatego szybko wyszliśmy ze szpitala.
Złapała
mnie rękę i z uśmiechem wymalowanym na twarzy spoglądała na mnie
.
-Gdzie
teraz idziemy?-zapytała.
-Jestem
strasznie zmęczony i chciałbym się jak najszybciej
położyć.-odpowiedziałem szczerze,a ona puściła moją dłoń i spojrzała w dół.-Coś się stało?-spytałem
zdziwiony .
-Nie.
To cześć.-chciałem ją pocałować na pożegnanie ,ale
ona bardzo szybko odeszła. Nie rozumiałem o co jej chodziło,ale
byłem zbyt senny by o tym teraz myśleć Wsiadłem do samochodu ,którym przyjechaliśmy do szpitala i
wróciłem do swojego hotelu.
,,Oczami
Gemmy”
Nie
znam Włoch ,nigdy tu tak naprawdę nie byłam . Miałam przyjechać tylko na jeden dzień ,niestety ten wypadek zmienił wszystko.
Dzisiaj nie mam jednak ochoty zamartwiać się i wylewać kolejne
łzy. Miałam nadzieję ,że Niall spędzi go razem ze mną .Skoro on
nie chciał postanowiłam zadzwonić do Danielle,która zapewne nadal
płacze.
*Halo?-Po
dłużej chwili usłyszałam jej smutny głos.
*Cześć!Znowu
płakałaś ?
*Cześć
Gemma,tak płakałam.-odpowiedziała pociągając nosem.
*Mam
dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.-Zaczęłam
*To
znaczy?
*Zapraszam cię do kawiarni .Co ty na to?-Zaproponowałam radośnie.
*No
nie wiem...Nie wyglądam dzisiaj za dobrze.-jak zwykle się
wykręcała.
*Oj
przestań!No proszę ,zrób to dla mnie. Muszę z kimś pogadać,bo
inaczej zwariuję.-po długich namowach,dziewczyna w końcu się
zgodziła.-Tylko powiedź mi gdzie jest jakaś kawiarnia ?-nie za
bardzo jeszcze się tu odnalazłam.
*Niedaleko
szpitala ,po prawej stronie od sklepu z ciuchami. Czekaj tam na mnie
,będę za dziesięć minut.-wyłączyła się.

-No
to jestem!-uśmiechnęła się do mnie ,a ja wstałam i przywitałam
się z nią.
-Liam
bardzo się o ciebie troszczy.
-Jest
naprawdę kochany. Powiedział ,że po mnie przyjedzie ,bo nie chce
,żebym sama wracała. Codziennie rano całuje mnie w czoło i pyta
jak się dziś czuję.
-To
słodkie.-Uśmiechnęłam się.-Musi cię naprawdę kochać .W
szpitalu nie myślał o niczym innym tylko o tobie. Masz wielkie
szczęście.
-Słyszałam
,że ty też odnalazłaś swoje szczęście.-Miała na myśli Nialla.
-Już
sama nie wiem...-było mi bardzo smutno,a Danielle to zauważyła.
-Co
się stało?-złapała mnie za rękę i zmartwiona zapytała-Nie
kochasz Nialla?
-No
jasne ,że kocham ,ale on chyba mnie nie. Na początku rozumiałam ,że nie okazywał mi tak czułości,ale teraz?Jesteśmy już dosyć
długo razem ,wszyscy o nas wiedzą ,a on nie powiedział mi ani razu
głupiego ''kocham cię”!
-Niall
na pewno cię kocha ,ale jesteś jego pierwszą prawdziwą dziewczyną
i pewnie nie wie jak ma się zachować.-tłumaczyła.
-Ciesze
się ,że mnie przytula ,całuję i tak dalej,ale nie mówi nic co by
potwierdziło jego uczucia do mnie. Tak jakby mu w ogóle na mnie nie
zależało. To ja ciągle muszę robić ten pierwszy krok.-już sama
nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć.
-Daj
mu trochę czasu i powiedź mu co czujesz.-doradziła mi,a ja znowu
zaczęłam się uśmiechać.
Zamówiliśmy
kawę i delektowaliśmy się nią.
-Byłaś
dzisiaj w szpitalu?-spytała.
-Tak
.Przyjechali rodzice Vici i pewnie jeszcze tam są.
-Harry
nadal jest nieprzytomny?-zadała kolejne pytanie.
-Niestety
tak,ale bardziej martwię się o Victorię.
-Nadal
nie mogę w to uwierzyć .Cały czas mam wrażenie ,że to wszystko
mi się przyśniło...-kiedy zobaczyłam ,że w jej oczach pojawiają
się łzy ,od razu zmieniłam temat.
-Może
pójdziemy gdzieś się przejść?-zaproponowałam.
-Możemy.-dopiłyśmy
kawę ,zapłaciłyśmy i ruszyłyśmy w jakąś stronę. Danielle
dobrze znała Włochy ,ponieważ często tu występowała dlatego to
ona dzisiaj była moim przewodnikiem. Przez godzinne udało mi się
zobaczyć dużo ciekawych zabytków. Liam non stop dzwonił do Dan,za
każdym razem pytając się ,czy wszystko jest porządku. Po
szóstym już telefonie postanowiłam to skomentować ,oczywiście w
pozytywnym sensie.
-Jejku
!jakie to słodkie!-strasznie jej zazdrościłam ,ale też bardzo się
cieszyłam.
-Teraz
jest mi ciężko sobie wyobrazić jak ja mogłam żyć bez niego.
Jest całym moim życiem i tylko on się tak naprawdę dla mnie
liczy.-uśmiechnęła się.
-Mam
nadzieję ,że kiedyś Niall powie do mnie podobne słowa.-może nie
powinnam tak cały czas mówić tylko o nim i o sobie ,ale wiedziałam
,że Danielle mnie zrozumie .Ona i Victoria są moimi najlepszymi
przyjaciółkami.
-Na
pewno powie i może już niedługo.
-Dziękuję
ci!-Przytuliłam się do niej.
-Pamiętaj
zawsze możesz na mnie liczyć ,a ja dziękuję ,że wyciągnęłaś
mnie z domu.-zadzwoniła do Payne'a by po nią
przyjechał. Po piętnastu minutach zauważyłyśmy go.
-Może
pojedziesz do nas?-zaproponowała,ale ja odmówiłam. Wiedziałam ,że
Liam pewnie woli zostać z nią sam. Nie chciałam im w niczym
przeszkadzać.-To do zobaczenia!-odjechali ,a ja wróciłam do
swojego hotelu.
,,Oczami
Danielle”
Wracałam
z Liam'em jego samochodem. Nie mięliśmy żadnych planów,ale i tak
lubiliśmy spędzać razem czas siedząc i rozmawiając.
-Gemma
uświadomiła mi ,że jesteś moim największym skarbem. Jestem tak
bardzo szczęśliwa ,że ciebie mam. Strasznie cię kocham.-chciałam
pocałować chłopaka ,ale w tamtej chwili niestety nie było to
możliwe,ponieważ prowadził. Jednak gdy droga mu na to pozwoliła
,zatrzymał się,a wtedy ja bardzo mocno się do niego przytuliłam.
-Ja
też cię kocham i to ty jesteś MOIM skarbem-wyszeptał mi do ucha ,po czym pocałował w czoło .On wie
,że ja to uwielbiam,a ja wiem ,że on uwielbia to robić.
W
końcu jednak znowu ruszyliśmy. W pięć minut dojechaliśmy na
miejsce. Złączyliśmy nasze dłonie i weszliśmy do środka.
-Skarbie
może obejrzymy jakiś film?
-Czemu
nie.-Zgodziłam się i usiadłam na kanapie .Po chwili chłopak do
mnie dołączył ,trzymając w ręku miskę z popcornem ,a minute
później znowu mnie opuścił i wrócił z butelką czerwonego wina.
Zgasił światło ,a zapalił tylko świece. Było bardzo
romantycznie. Wybraliśmy ,,To właśnie miłość”,był to mój
ulubiony film ,który obejrzałam już z milion razy ,ale nigdy w tak
miłym towarzystwie. Liam objął mnie ramieniem,a ja wtuliłam się
w jego umięśniony tors. Niestety co parę minut ,chłopak
przeszkadzał mi w oglądaniu. Bawił się moimi włosami,szeptał
coś i próbował pocałować.
-Li
proszę cię ,ja oglądam.-oświadczyłam i kolejny raz próbowałam
się skupić.
-Ale
co ja poradzę,że jesteś taka śliczna!-zaśmiałam się.
-Mów
dalej.
-Ale
moim zdaniem twoje usta chcąc jeszcze raz złączyć się z
moimi.-nie czekałam na jego odpowiedz tylko bardzo namiętnie go
pocałowałam. Czułam jak jego dłonie delikatnie poruszają się po
moich udach. Usiadłam na nim,nie przerywając pocałunków.
Rozpinałam jego szarą koszulę,a on zdjął moją czarną bluzkę
.Za nim się obejrzałam leżałam na kanapie w samych stringach
,które akurat dzisiaj wyjątkowo założyłam. Kiedy próbowałam
ściągnąć mu ,jego bokserki ,zadzwonił telefon.
*Halo?-odebrał
go.
*Dzień
dobry Liam. Mówi tata Victorii.
*Dzień
dobry!
*Przepraszam
,że przeszkadzam ,ale z tego wszystkiego zapomniałem zarezerwować
jakiś pokój. Do tego nie znamy Włoskiego i nie mamy się gdzie
zatrzymać .Nie chcemy sprawiać problemu Annie,dlatego dzwonie do
ciebie.-domyśliłem się co chce powiedzieć.
*Zapraszamy
do nas,a jutro zarezerwujemy państwu pokój.-nie rozumiałam
,dlaczego kogoś zaprasza,ale miałam nadzieję ,że zaraz się
dowiem.
*Dziękuję.
Anne powiedziała nam gdzie jest wasz hotel ,więc powinniśmy być
za dziesięć minut.
*To
czekamy.-wyłączył się.
piątek, 22 sierpnia 2014
Rozdział 19
,,Oczami Liama"
Minęły dwa dni od wypadku,a Harry i Victoria nadal są nieprzytopmni . Cała nasza trasa koncertował została przesunięta na późniejszy termin,ale to teraz było i tak najmniej ważne.Fanki zapewne nie mają ochoty na zabawę ,zresztą tak samo jak my.Codziennie dostajemy od nich nowe wiadomości.Zawsze wiedziałem ,że mamy najlepszych fanów,ale teraz jestem z nich strasznie dumny.Są dla nas ogromnym wsparciem .
Danielle mało śpi i ciągle płaczę.Jest w strasznym stanie ,tak samo jak Gemma i jej mama.Dzisiaj idziemy całą czwórką spotkać się z nimi i trochę im pomóc.Ja ,Dan ,Anne i Gem nie mogliśmy na razie wrócić do Londynu,teraz hotel stał się naszym drugim domem. Już niedługo przyjadą tutaj rodzice Victorii ,którzy dopiero wczoraj się o tym dowiedzieli.
-Dan jak się czujesz?-spytałem siadając obok zapłakanej dziewczyny.
-Lepiej ,ale tak bardzo chce ,żeby się obudzili.Brakuje mi jej.-gdy patrzyłem w jej oczy i widziałem jak bardzo cierpi ,miałem ochotę również płakać.
-Skarbie,zobaczysz już niedługo będzie wszystko w porządku .-Bardzo mocno przytuliłem do siebie Dan.-Ja już muszę iść.Umówiłem się z chłopakami w hotelu, w którym zatrzymała się mama Hazzy . Dasz sobie radę?-Nie byłem pewny czy mogę ją zostawić w takim stanie ,ale nie miałem innego wyjścia.
-Tak.Idź.-lekko się do mnie uśmiechnęła.Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.Za każdym razem gdy stąd wychodziłem i zostawałem sam ,czułem się okropnie.To dziwne ,ale miałem wrażenie ,że oni umarli i już więcej ich nie zobaczę...-Przez takie myśli chciałem się zabić.Przecież nie mogłem teraz tracić nadziei
-LIAM !CO Z HARRYM ?ODPOWIEDZ WSZYSCY SIĘ MARTWIMY!-Dziennikarze nie dawali nam spokoju,ale w końcu ktoś musiał z nimi porozmawiać.
-Na razie nic nie wiemy.Harry jest w lepszym stanie niż Victoria,ale nadal się nie obudził.Przepraszam,ale nie chce teraz o tym mówić.- Odszedłem ,ale po chwili przybiegły do mnie fanki.
-DAJ TO Harremu!-Wręczały mi jakieś miśki,kwiaty i listy.Było to miłe ,ale szczerze mówiąc jeszcze bardziej mnie dołowały.
-Dobrze przekaże.Nie martwcie się ,będzie dobrze!-wymusiłem uśmiech ,by je pocieszyć.Tym razem już nikt mnie nie zatrzymywał.
Doszedłem pod umówione miejsce i czekałem na resztę.Po pięciu minutach przyjechali samochodem z bukietem kwiatów.
-Siema!-przywitałem się z każdym po kolei
,,Oczami Nialla"
-Poczekajcie!-Zatrzymałem ich.Nie byłem pewny czy powinienem im o tym mówić ,ale chyba lepszego momentu nie będzie.
-O co chodzi?-dopytywał się Zayn.
-No bo ja ...-Przerwał.
-No bo ty ,co?
-Ja i Gemma jesteśmy razem.-w końcu wyrzuciłem to z siebie,ale bałem się ich reakcji.
-Serio?Stary!Gratuluję!-Louis bardzo pozytywnie zareagował ,co mnie ucieszyło.
-Czemu nam tego wcześniej nie powiedziałeś?
-Bałem się ,że Harry może tego nie zaakceptować.
-Niby dlaczego?Przecież wy bardzo do siebie pasujecie!-uspokoił mnie Liam ,a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.Zapukaliśmy do ich pokoju,a drzwi otworzyła nam smutna Gemma.Spojrzałem na nią ,a ona na mnie i od razu ją przytuliłem .
-Oni już wiedzą.-szepnąłem do niej, na ucho i poczułem jak dziewczyna lekko się uśmiecha.Po chwili złapała mnie za rękę i weszliśmy głębiej.
-Mama niedawno pojechała do szpitala.-oznajmiła.- Usiądźcie!-wskazała na sofę.-Przepraszam za ten bałagan ,ale...-zaczęła zbierać gazety ,jakieś zdjęcia i ubrania,kiedy w pewnym momencie wybuchła płaczem .Usiadła na podłogę chowając w dłoniach twarz.
-Proszę cię ,nie płacz!- podszedłem do niej,a ona kolejny raz mnie przytuliła.Z jednej strony czułem się okropnie widząc w jakim jest stanie ,a z drugiej byłem szczęśliwy ,że znalazłem swoją miłości i ,że w końcu mogę się do kogoś przytulić.W całym pokoju słychać było tylko jej płacz,chłopcy zamilkli,tak samo jak ja.Nie wiedziałem jak mam ją pocieszyć.-Jadłaś coś?-spytałem martwiąc się o nią.
-My możemy coś przynieść ,jeśli chcesz?-powiedział Zayn.
-Nie trzeba...-oderwała się od mojej koszulki i spojrzała na nich.-Dziękuję.-otarła łzy i mówiąc to spoglądała w moje oczy.
-Nie masz za co.-powiedziałem skromnie.
-Kocham cię Niall i cieszę się ,że tu jesteś.-pocałowała mnie.Spojrzałem w stronę siedzącej trójki.Wszyscy byli uśmiechnięci,a ja byłem bardzo szczęśliwy..-Wstawię kwiaty do wody.-powiedziała podnosząc się z ziemi.Skierowałem się w stronę kanapy by na niej usiąść.-Co u Perrie?-spytała Zayna wracając do nas.
-Wszystko dobrze,masz od niej pozdrowienia no i wiesz...Jest jej przykro.-wszystkim bardzo ciężko było o tym rozmawiać.
-Dzięki,ty ją też pozdrów,a jak z Dan?-tym razem zwróciła się do Payne'a
-Jakoś się trzyma.Trochę się o nią martwię ,bo mało je i śpi.-odpowiedział ze smutkiem w głosie.
-A twoja mama jak się czuję?-tym razem ja zapytałem.
-Ciągle siedzi w tym szpitalu,a kiedy nawet jest w domu to i tak o nim myśli.Może pojedziemy tam teraz?
-No pewnie ,jeśli chcesz.-wszyscy wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę samochodu ,który czekał na dole.Usiadłem obok Gemmy i przez całą drogę trzymałem ją za rękę.Chciałem by wiedziała ,że może na mnie liczyć.
Dojechaliśmy na miejsce bardzo szybko , mijając tłumy fanek.Nie pytając nikogo o nic po prostu weszliśmy na sale ,w której leżał Harry.Przy jego łóżku jak zwykle siedziała jego mama,a obok niej siedział Robin,jego ojczym.
-Dzień dobry!-przywitaliśmy się z nimi.Okrążyliśmy łóżko loczka wgapiając się w niego.Wyglądał już trochę lepiej niż wcześniej ,ale martwiło nas to ,że nadal się nie obudził.Z jego sali skierowaliśmy się do pokoju Victorii.Gemma zaczęła poprawiać jej pościel i poduszkę .Później najpierw otworzyła okno ,a potem je zamknęła,mówiąc ,że Vici może się przeziębić.
-Gem proszę cię ,usiądź!-pociągnąłem ją za rękę i pokierowałem w stronę drewnianego krzesła.W pewnym momencie usłyszeliśmy dzwonek telefonu .Pezz zadzwoniła do Zayna,który wyszedł z sali.Po chwili wyszedł również Lou ,który dzisiaj musiał wrócić do Londynu.Został z nami tylko zamyślony Liam. Musiał martwić się o Danielle. Chyba Gemm zauważyła to samo ,ponieważ powiedziała do niego:
-Jeśli chcesz iść do Dan to idź!My tu zostaniemy.-uśmiechnęła się do bruneta,który zrobił to samo.
-Przepraszam ,ale naprawdę trochę się o nią martwię,została tam sama i pewnie nadal nic nie zjadła.-tłumaczył się ,a po chwili już go nie było.Gdy zostaliśmy sami dziewczyna przybliżyła się do mnie i swoją głowę ułożyła na moim ramieniu .W pewnym momencie spojrzała prosto w moje oczy i mnie pocałowała.Niewinny pocałunek zamienił się w namiętność ,a my nie umieliśmy tego przerwać.Ruszyliśmy w stronę niewielkiej kanapy ,nie odrywając się od siebie.Położyła się na niej ,a ja zacząłem zdejmować z niej ubrania.Kiedy dziewczyna była już w samym staniku ,do pokoju wszedł Zayn z rodzicami Victorii ,a nam zrobiło się strasznie głupio.Brunetka zaczęła ubierać swoją koszulkę odwracając się do nich tyłem ,a ja próbowałem powstrzymać się od śmiechu.Nie wiem co nas wzięło,żeby robić takie rzeczy w szpitalu .No cóż,w cierpieniu robi się różne dziwne rzeczy.
-Dzień dobry!-podszedłem do Megan ,mamy Vici.Kobieta była bardzo poważna.Tak samo jak jej mąż .Zayn ,natomiast nie mógł przestać się śmiać.
-Witam,państwa!-Po chwili przywitała się również z nimi rozbawiona Gemma.
Chyba nie zachowywaliśmy się odpowiednio.
************************************************
Dzięki za komentarze Julia :)
Minęły dwa dni od wypadku,a Harry i Victoria nadal są nieprzytopmni . Cała nasza trasa koncertował została przesunięta na późniejszy termin,ale to teraz było i tak najmniej ważne.Fanki zapewne nie mają ochoty na zabawę ,zresztą tak samo jak my.Codziennie dostajemy od nich nowe wiadomości.Zawsze wiedziałem ,że mamy najlepszych fanów,ale teraz jestem z nich strasznie dumny.Są dla nas ogromnym wsparciem .
Danielle mało śpi i ciągle płaczę.Jest w strasznym stanie ,tak samo jak Gemma i jej mama.Dzisiaj idziemy całą czwórką spotkać się z nimi i trochę im pomóc.Ja ,Dan ,Anne i Gem nie mogliśmy na razie wrócić do Londynu,teraz hotel stał się naszym drugim domem. Już niedługo przyjadą tutaj rodzice Victorii ,którzy dopiero wczoraj się o tym dowiedzieli.
-Dan jak się czujesz?-spytałem siadając obok zapłakanej dziewczyny.
-Lepiej ,ale tak bardzo chce ,żeby się obudzili.Brakuje mi jej.-gdy patrzyłem w jej oczy i widziałem jak bardzo cierpi ,miałem ochotę również płakać.
-Skarbie,zobaczysz już niedługo będzie wszystko w porządku .-Bardzo mocno przytuliłem do siebie Dan.-Ja już muszę iść.Umówiłem się z chłopakami w hotelu, w którym zatrzymała się mama Hazzy . Dasz sobie radę?-Nie byłem pewny czy mogę ją zostawić w takim stanie ,ale nie miałem innego wyjścia.
-Tak.Idź.-lekko się do mnie uśmiechnęła.Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.Za każdym razem gdy stąd wychodziłem i zostawałem sam ,czułem się okropnie.To dziwne ,ale miałem wrażenie ,że oni umarli i już więcej ich nie zobaczę...-Przez takie myśli chciałem się zabić.Przecież nie mogłem teraz tracić nadziei
-LIAM !CO Z HARRYM ?ODPOWIEDZ WSZYSCY SIĘ MARTWIMY!-Dziennikarze nie dawali nam spokoju,ale w końcu ktoś musiał z nimi porozmawiać.
-Na razie nic nie wiemy.Harry jest w lepszym stanie niż Victoria,ale nadal się nie obudził.Przepraszam,ale nie chce teraz o tym mówić.- Odszedłem ,ale po chwili przybiegły do mnie fanki.
-DAJ TO Harremu!-Wręczały mi jakieś miśki,kwiaty i listy.Było to miłe ,ale szczerze mówiąc jeszcze bardziej mnie dołowały.
-Dobrze przekaże.Nie martwcie się ,będzie dobrze!-wymusiłem uśmiech ,by je pocieszyć.Tym razem już nikt mnie nie zatrzymywał.
Doszedłem pod umówione miejsce i czekałem na resztę.Po pięciu minutach przyjechali samochodem z bukietem kwiatów.
-Siema!-przywitałem się z każdym po kolei
,,Oczami Nialla"

-O co chodzi?-dopytywał się Zayn.
-No bo ja ...-Przerwał.
-No bo ty ,co?
-Ja i Gemma jesteśmy razem.-w końcu wyrzuciłem to z siebie,ale bałem się ich reakcji.
-Serio?Stary!Gratuluję!-Louis bardzo pozytywnie zareagował ,co mnie ucieszyło.
-Czemu nam tego wcześniej nie powiedziałeś?
-Bałem się ,że Harry może tego nie zaakceptować.
-Niby dlaczego?Przecież wy bardzo do siebie pasujecie!-uspokoił mnie Liam ,a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.Zapukaliśmy do ich pokoju,a drzwi otworzyła nam smutna Gemma.Spojrzałem na nią ,a ona na mnie i od razu ją przytuliłem .

-Mama niedawno pojechała do szpitala.-oznajmiła.- Usiądźcie!-wskazała na sofę.-Przepraszam za ten bałagan ,ale...-zaczęła zbierać gazety ,jakieś zdjęcia i ubrania,kiedy w pewnym momencie wybuchła płaczem .Usiadła na podłogę chowając w dłoniach twarz.
-Proszę cię ,nie płacz!- podszedłem do niej,a ona kolejny raz mnie przytuliła.Z jednej strony czułem się okropnie widząc w jakim jest stanie ,a z drugiej byłem szczęśliwy ,że znalazłem swoją miłości i ,że w końcu mogę się do kogoś przytulić.W całym pokoju słychać było tylko jej płacz,chłopcy zamilkli,tak samo jak ja.Nie wiedziałem jak mam ją pocieszyć.-Jadłaś coś?-spytałem martwiąc się o nią.
-My możemy coś przynieść ,jeśli chcesz?-powiedział Zayn.
-Nie trzeba...-oderwała się od mojej koszulki i spojrzała na nich.-Dziękuję.-otarła łzy i mówiąc to spoglądała w moje oczy.
-Nie masz za co.-powiedziałem skromnie.

-Wszystko dobrze,masz od niej pozdrowienia no i wiesz...Jest jej przykro.-wszystkim bardzo ciężko było o tym rozmawiać.
-Dzięki,ty ją też pozdrów,a jak z Dan?-tym razem zwróciła się do Payne'a
-Jakoś się trzyma.Trochę się o nią martwię ,bo mało je i śpi.-odpowiedział ze smutkiem w głosie.
-A twoja mama jak się czuję?-tym razem ja zapytałem.
-Ciągle siedzi w tym szpitalu,a kiedy nawet jest w domu to i tak o nim myśli.Może pojedziemy tam teraz?
-No pewnie ,jeśli chcesz.-wszyscy wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę samochodu ,który czekał na dole.Usiadłem obok Gemmy i przez całą drogę trzymałem ją za rękę.Chciałem by wiedziała ,że może na mnie liczyć.
Dojechaliśmy na miejsce bardzo szybko , mijając tłumy fanek.Nie pytając nikogo o nic po prostu weszliśmy na sale ,w której leżał Harry.Przy jego łóżku jak zwykle siedziała jego mama,a obok niej siedział Robin,jego ojczym.
-Dzień dobry!-przywitaliśmy się z nimi.Okrążyliśmy łóżko loczka wgapiając się w niego.Wyglądał już trochę lepiej niż wcześniej ,ale martwiło nas to ,że nadal się nie obudził.Z jego sali skierowaliśmy się do pokoju Victorii.Gemma zaczęła poprawiać jej pościel i poduszkę .Później najpierw otworzyła okno ,a potem je zamknęła,mówiąc ,że Vici może się przeziębić.
-Gem proszę cię ,usiądź!-pociągnąłem ją za rękę i pokierowałem w stronę drewnianego krzesła.W pewnym momencie usłyszeliśmy dzwonek telefonu .Pezz zadzwoniła do Zayna,który wyszedł z sali.Po chwili wyszedł również Lou ,który dzisiaj musiał wrócić do Londynu.Został z nami tylko zamyślony Liam. Musiał martwić się o Danielle. Chyba Gemm zauważyła to samo ,ponieważ powiedziała do niego:
-Jeśli chcesz iść do Dan to idź!My tu zostaniemy.-uśmiechnęła się do bruneta,który zrobił to samo.
-Przepraszam ,ale naprawdę trochę się o nią martwię,została tam sama i pewnie nadal nic nie zjadła.-tłumaczył się ,a po chwili już go nie było.Gdy zostaliśmy sami dziewczyna przybliżyła się do mnie i swoją głowę ułożyła na moim ramieniu .W pewnym momencie spojrzała prosto w moje oczy i mnie pocałowała.Niewinny pocałunek zamienił się w namiętność ,a my nie umieliśmy tego przerwać.Ruszyliśmy w stronę niewielkiej kanapy ,nie odrywając się od siebie.Położyła się na niej ,a ja zacząłem zdejmować z niej ubrania.Kiedy dziewczyna była już w samym staniku ,do pokoju wszedł Zayn z rodzicami Victorii ,a nam zrobiło się strasznie głupio.Brunetka zaczęła ubierać swoją koszulkę odwracając się do nich tyłem ,a ja próbowałem powstrzymać się od śmiechu.Nie wiem co nas wzięło,żeby robić takie rzeczy w szpitalu .No cóż,w cierpieniu robi się różne dziwne rzeczy.

-Witam,państwa!-Po chwili przywitała się również z nimi rozbawiona Gemma.
Chyba nie zachowywaliśmy się odpowiednio.
************************************************
Dzięki za komentarze Julia :)
niedziela, 17 sierpnia 2014
Rozdział 18
-Tak,chyba tak.-bardzo szybko wstałam z łóżka i jeszcze szybciej się ubrałam.Brunet nie był w stanie prowadzić ,dlatego zamówiliśmy taxówkę.-A jeśli Victoria....-przerwałam i tym samym wybuchłam płaczem .Liam przytulił mnie do siebie i pocieszał.Jednak ja i tak nie umiałam się uspokoić.Nie wiedziałam w jakim stanie jest moja najlepsza przyjaciółka ,a w jakim stanie jest jej narzeczony.To wszystko bardzo mnie bolało.Bałam się informacji ,których niedługo usłyszę.
dojechaliśmy na miejsce dość szybko.Po wejściu do środka,zobaczyłam wszędzie chorych ludzi.Niektóre widoki nie były przyjemne ,ale szliśmy dalej.Podeszliśmy do pielęgniarki ,która wskazała nam odpowiedni pokój.Przed wejściem na sale musiałam wziąść kilka wdechów.Złapałam za klamkę i weszłam do pomieszczenia.Pełno było tam różnych i dziwnych urządzeń,a na łóżku leżał nie przytomny Harry.Obok niego siedziała Anne.Trzymała syna za rękę i płakała.Podniosła głowę i spojrzała na nas ,ale po chwili przytuliła się do ręki chłopaka.W moich oczach po raz kolejny pojawiły się słone łzy.Nie wiedziałam gdzie jest Victoria.Bałam się spytać mamy Harrego ,dlatego wyszliśmy sali.Na korytarzu zastaliśmy zapłakaną Gemme.
-Gem co jest z Victorią?-Zapytałam od razu kiedy ją zobaczyłam.
-Przepraszam ,że nie zadzwoniłam do was ,wcześniej ,ale ....-jej szloch był głośny i przerażający.Im dłużej nie odpowiadała , tym bardziej się bałam o życie przyjaciółki .Liam przytulił roztrzęsioną Gem ,która sunęła się po ścianie.Stałam nad dziewczyną powstrzymując swój płacz.-225.-zrozumiałam ,że podała mi numer jej sali.Zostawiłam ich i poszłam w stronę pokoju.Już przez szybę zobaczyłam przerażający widok ,ale dopiero kiedy weszłam do środka,wybuchłam.Przytuliłam się do jej ciała ,nie przestając płakać.Była cała w siniakach i krwi.Na głowie i nogach miała bandaże .Miała też rurkę w buzi,podłączoną do respiratora,po to by jakoś oddychać.Po chwili poczułam czyjąś rękę na swoim ramionach.Podniosłam głowę i zobaczyłam za sobą Liama. Miał zaszklone oczy.Sam ledwo się trzymał ,ale i tak mnie pocieszał.
-Jak Gemma się czuję?-spytałam zmartwiona.
-Już lepiej,ale tak jak my wszyscy , nie może w to uwierzyć.
-A co z Harrym?
-Powinien niedługo się obudzić.Poduszka powietrzna tym razem bardzo się przydała .Gorzej jest z Victorią.Rozmawiałem z jej lekarzem ,powiedział ,że jest w bardzo ciężkim stanie i nie wiadomo kiedy się obudzi.Zapadła w śpiączkę,a jej noga nie wygląda za dobrze.
-Co chcesz przez to powiedzieć?!
-Nie wiadomo czy się obudzi ,ale jeśli nawet to nie będzie mogła tańczyć.-oznajmił ze smutkiem.
-Nie mów tak!Na pewno będzie wszystko dobrze,ja to wiem...-spojrzałam na bladą twarz dziewczyny.Wyglądała strasznie,cała w siniakach.Byłam zła ,chociaż nie wiedziałam sama na co.Po prostu wszystko mi się mieszało.Smutek z wściekłością i radość z żalem.Cieszyłam się ,że Harry jest już w lepszym stanie,ale miałam do niego ogromny żal,za to ,że spowodował ten wypadek.No bo przecież to on prowadził,wiedziałam jednak ,że nie powinnam nikogo obwiniać,ale kiedy patrze na nieprzytomną przyjaciółkę,nie mogę inaczej myśleć.Tak bardzo chciałabym ,żeby był to tylko zły sen.Piękny początek dnia ,a fatalny koniec.
- Zadzwonię do reszty chłopaków,choć pewnie i tak już o wszystkim wiedzą.-brunet wyszedł z sali,a ja usiadłam obok łóżka,na jakieś krzesło.
-Victoria wiem ,że się zaraz obudzisz.Wiem ,że już niedługo zobaczę cię w białe sukience z wiankiem na głowie.Wiem ,że złapie twój bukiet ,na weselu.Wszyscy tu na ciebie czekamy ...-złapałam dziewczynę za rękę ,następnie siedząc w milczeniu patrzałam na nią, w nadziei ,że zaraz otworzy oczy.
,,Oczami Liama"
Louis tak samo jak reszta ,nie mógł w to uwierzyć. Obiecali ,że przyjadą jak najszybciej,ale co by to zmieniło!?Już miałem dosyć oglądania smutnych i zapłakanych twarzy.Ten dzień to jeden wielki koszmar.Moja śliczna dziewczyna wylewa kolejne łzy,a najlepszy przyjaciel ,leży teraz w szpitalu.Wszedłem na sale ,w której leżał loczek.Jego matka i siostra wyszły,by zostawić nas samych.
-Stary ,nie rób mi tego!-spojrzałem na jego twarz i szczerze mówiąc miałem ochotę płakać,ale tego nie zrobiłem.Musiałem się jakoś trzymać,dla nich.Dla trzech kobiet ,które teraz potrzebują mojej pomocy.-Wisisz mi jeszcze piwo ,więc tak łatwo nie odpuszczę,nie pozwolę ci odejść.-Zaśmiałem się,ale ten śmiech był inny niż zwykle.To był śmiech smutku,dziwnie to brzmi ,ale wtedy tak było.Miałem ochotę się śmiać ,ale i płakać.Taka mieszanka uczuć.Usiadłem na krzesło i w milczeniu obserwowałem go,a także te różne maszyny,podłączone do jego zimnego ciała.Lekarze mówili ,że będzie wszystko dobrze,ale ja nie potrafiłem im wtedy wierzyć.Po mimo tego ,że Harry spał ,miałem wrażenie ,że jest smutny i chce mu się płakać,ale nie umie tego zrobić.Coś w środku go powstrzymuję.Miałem nadzieję ,że jednak za chwilę będzie w stanie zrobić cokolwiek.Czekałem właściwie nie wiem na co,myślałem właściwie nie wiem o czym .Już nic nie miało dla mnie sensu.W pewnym momencie na sale weszła smutna Gemma.Złapała loczka za rękę i uśmiechnęła się ,ale wiedziałem ,że ten uśmiech był powodem jej ogromnego smutku.
-Powiesz mi co się właściwie stało?-spytałem gotowy już na wszystko.
-Pieprzony wypadek samochodowy...na razie nic więcej nie wiedzą.Zastanawiam się tylko ,jak ja mogłam pozwolić im tak po prostu odjechać .Nie zapytałam czy wpadną do nas...nic nie zrobiłam-dziewczyna zaczęła obwiniać siebie.
-Przecież nie mogłaś tego przewidzieć.Wypadki się zdarzają.Czasem umierają osoby ,które naprawdę kochamy...ale wiem ,że w tym przypadku wszystko skończy się szczęśliwie.-Mówiłem jedno ,a myślałem i czułem co innego.-Zobaczę co u Victorii.-wstałem z miejsca i udałem się do sali numer 225.Chodziłem z pokoju do pokoju,za każdym razem mając ochotę coś rozwalić.Byłem zły na wszystko,nie mogłem zrozumieć dlaczego to właśnie Harry i Victoria mięli ten wypadek.Dlaczego to teraz ja i Danielle musimy cierpieć.Nie wspomnę już o Anne i Gemmie,zapewne teraz każda z naszych fanek płacze i ustawia kwiaty przed tym pieprzonym szpitalem. Wszyscy zachowują się tak jakby oni już umarli ,a przecież oni nadal żyją i się zaraz obudzą.To kwestia paru godzin,ja to wiem!Spojrzałem za okno ,za którym zobaczyłem morze smutnych fanek i wtedy nie wytrzymałem ,popłakałem się.To było takie głupie z mojej strony ,ale inaczej nie umiałem.Jestem zbyt słaby by teraz nie płakać.Jestem zbyt naiwny myśląc ,że oni się zaraz obudzą.Jestem po prostu pieprzonym idiotą!Pocieszam innych ,a sam bardzo cierpię . Pacjentów i lekarzy było tu bardzo dużo,ale ja i tak czułem ,że jestem sam.Sam muszę żyć ze świadomością ,że już koniec szczęścia,a początek piekła.
-Wszystko dobrze?-Usłyszałem głos za sobą.Zobaczyłem kobietę w białym fartuchu,a ja nadal płakałem.Nie byłem wstanie nic powiedzieć .W końcu jednak trochę się ogarnąłem.Złapałem za klamkę i wszedłem do środka.Przy łóżku z jednej strony siedziała Anne,a z drugiej strony była Danielle.Jej głowa znajdowała się na kawałku łóżka,miała zamknięte oczy.Przytuliłem Anne i skierowałem się w stronę śpiącej dziewczyny.Nie chciałem jej obudzić więc bardzo delikatnie przykryłem ją kocem.Była bardzo smutna ,ale wiedziałem ,że sen jej trochę pomoże.
-Pani też powinna odpocząć.-swoje słowa kierowałem do mamy Harrego.
-Nie ,naprawdę dam radę.-widać było ,że jest wykończona,a ja nie mogłem pozwolić na to by padła ze zmęczenia.
-Proszę,niech pani wraca do domu ,a kiedy tylko będą jakieś nowe wieści od razu panią poinformuję.-na szczęście zgodziła się.Pogładziła Victorie po dłoni i wyszła.Usiadłem na wolnym krześle i złapałem Vici za rękę.Spoglądałem na Danielle ,która co chwile coś mówiła, przez sen.Była niespokojna,a ja się o nią bałem.
dojechaliśmy na miejsce dość szybko.Po wejściu do środka,zobaczyłam wszędzie chorych ludzi.Niektóre widoki nie były przyjemne ,ale szliśmy dalej.Podeszliśmy do pielęgniarki ,która wskazała nam odpowiedni pokój.Przed wejściem na sale musiałam wziąść kilka wdechów.Złapałam za klamkę i weszłam do pomieszczenia.Pełno było tam różnych i dziwnych urządzeń,a na łóżku leżał nie przytomny Harry.Obok niego siedziała Anne.Trzymała syna za rękę i płakała.Podniosła głowę i spojrzała na nas ,ale po chwili przytuliła się do ręki chłopaka.W moich oczach po raz kolejny pojawiły się słone łzy.Nie wiedziałam gdzie jest Victoria.Bałam się spytać mamy Harrego ,dlatego wyszliśmy sali.Na korytarzu zastaliśmy zapłakaną Gemme.

-Przepraszam ,że nie zadzwoniłam do was ,wcześniej ,ale ....-jej szloch był głośny i przerażający.Im dłużej nie odpowiadała , tym bardziej się bałam o życie przyjaciółki .Liam przytulił roztrzęsioną Gem ,która sunęła się po ścianie.Stałam nad dziewczyną powstrzymując swój płacz.-225.-zrozumiałam ,że podała mi numer jej sali.Zostawiłam ich i poszłam w stronę pokoju.Już przez szybę zobaczyłam przerażający widok ,ale dopiero kiedy weszłam do środka,wybuchłam.Przytuliłam się do jej ciała ,nie przestając płakać.Była cała w siniakach i krwi.Na głowie i nogach miała bandaże .Miała też rurkę w buzi,podłączoną do respiratora,po to by jakoś oddychać.Po chwili poczułam czyjąś rękę na swoim ramionach.Podniosłam głowę i zobaczyłam za sobą Liama. Miał zaszklone oczy.Sam ledwo się trzymał ,ale i tak mnie pocieszał.

-Już lepiej,ale tak jak my wszyscy , nie może w to uwierzyć.
-A co z Harrym?
-Powinien niedługo się obudzić.Poduszka powietrzna tym razem bardzo się przydała .Gorzej jest z Victorią.Rozmawiałem z jej lekarzem ,powiedział ,że jest w bardzo ciężkim stanie i nie wiadomo kiedy się obudzi.Zapadła w śpiączkę,a jej noga nie wygląda za dobrze.
-Co chcesz przez to powiedzieć?!
-Nie wiadomo czy się obudzi ,ale jeśli nawet to nie będzie mogła tańczyć.-oznajmił ze smutkiem.
-Nie mów tak!Na pewno będzie wszystko dobrze,ja to wiem...-spojrzałam na bladą twarz dziewczyny.Wyglądała strasznie,cała w siniakach.Byłam zła ,chociaż nie wiedziałam sama na co.Po prostu wszystko mi się mieszało.Smutek z wściekłością i radość z żalem.Cieszyłam się ,że Harry jest już w lepszym stanie,ale miałam do niego ogromny żal,za to ,że spowodował ten wypadek.No bo przecież to on prowadził,wiedziałam jednak ,że nie powinnam nikogo obwiniać,ale kiedy patrze na nieprzytomną przyjaciółkę,nie mogę inaczej myśleć.Tak bardzo chciałabym ,żeby był to tylko zły sen.Piękny początek dnia ,a fatalny koniec.
- Zadzwonię do reszty chłopaków,choć pewnie i tak już o wszystkim wiedzą.-brunet wyszedł z sali,a ja usiadłam obok łóżka,na jakieś krzesło.
-Victoria wiem ,że się zaraz obudzisz.Wiem ,że już niedługo zobaczę cię w białe sukience z wiankiem na głowie.Wiem ,że złapie twój bukiet ,na weselu.Wszyscy tu na ciebie czekamy ...-złapałam dziewczynę za rękę ,następnie siedząc w milczeniu patrzałam na nią, w nadziei ,że zaraz otworzy oczy.
,,Oczami Liama"
Louis tak samo jak reszta ,nie mógł w to uwierzyć. Obiecali ,że przyjadą jak najszybciej,ale co by to zmieniło!?Już miałem dosyć oglądania smutnych i zapłakanych twarzy.Ten dzień to jeden wielki koszmar.Moja śliczna dziewczyna wylewa kolejne łzy,a najlepszy przyjaciel ,leży teraz w szpitalu.Wszedłem na sale ,w której leżał loczek.Jego matka i siostra wyszły,by zostawić nas samych.

-Powiesz mi co się właściwie stało?-spytałem gotowy już na wszystko.
-Pieprzony wypadek samochodowy...na razie nic więcej nie wiedzą.Zastanawiam się tylko ,jak ja mogłam pozwolić im tak po prostu odjechać .Nie zapytałam czy wpadną do nas...nic nie zrobiłam-dziewczyna zaczęła obwiniać siebie.
-Przecież nie mogłaś tego przewidzieć.Wypadki się zdarzają.Czasem umierają osoby ,które naprawdę kochamy...ale wiem ,że w tym przypadku wszystko skończy się szczęśliwie.-Mówiłem jedno ,a myślałem i czułem co innego.-Zobaczę co u Victorii.-wstałem z miejsca i udałem się do sali numer 225.Chodziłem z pokoju do pokoju,za każdym razem mając ochotę coś rozwalić.Byłem zły na wszystko,nie mogłem zrozumieć dlaczego to właśnie Harry i Victoria mięli ten wypadek.Dlaczego to teraz ja i Danielle musimy cierpieć.Nie wspomnę już o Anne i Gemmie,zapewne teraz każda z naszych fanek płacze i ustawia kwiaty przed tym pieprzonym szpitalem. Wszyscy zachowują się tak jakby oni już umarli ,a przecież oni nadal żyją i się zaraz obudzą.To kwestia paru godzin,ja to wiem!Spojrzałem za okno ,za którym zobaczyłem morze smutnych fanek i wtedy nie wytrzymałem ,popłakałem się.To było takie głupie z mojej strony ,ale inaczej nie umiałem.Jestem zbyt słaby by teraz nie płakać.Jestem zbyt naiwny myśląc ,że oni się zaraz obudzą.Jestem po prostu pieprzonym idiotą!Pocieszam innych ,a sam bardzo cierpię . Pacjentów i lekarzy było tu bardzo dużo,ale ja i tak czułem ,że jestem sam.Sam muszę żyć ze świadomością ,że już koniec szczęścia,a początek piekła.
-Pani też powinna odpocząć.-swoje słowa kierowałem do mamy Harrego.
-Nie ,naprawdę dam radę.-widać było ,że jest wykończona,a ja nie mogłem pozwolić na to by padła ze zmęczenia.
-Proszę,niech pani wraca do domu ,a kiedy tylko będą jakieś nowe wieści od razu panią poinformuję.-na szczęście zgodziła się.Pogładziła Victorie po dłoni i wyszła.Usiadłem na wolnym krześle i złapałem Vici za rękę.Spoglądałem na Danielle ,która co chwile coś mówiła, przez sen.Była niespokojna,a ja się o nią bałem.
Rozdział 17
Włącz to jeśli chcesz : https://www.youtube.com/watch?v=ac3HkriqdGQ&hd=1
*Halo?
*Dzień dobry ,ja dzwonie z recepcji.Przepraszam ,że o tak później porze ,ale chciałem państwa uprzedzić o chwilowym braku prądu.Naprawdę przepraszamy za utrudnienia ,ale za to zapraszamy do trzech innych ,pustych pokoi ,a kiedy tylko prąd wróci poinformujemy panią.-Dzięki tej informacji dowiedziałam się jaka jest prawda.Liam okłamał mnie mówiąc ,że nie ma wolnych pokoi,ciekawe tylko dlaczego.
Odłożyłam słuchawkę i z uśmiechem na twarzy wróciłam do jego ramion.
-Kto dzwonił?-spytał tuląc mnie.
-Ktoś z recepcji.Chcieli nas uprzedzić o braku prądu,przez pewien czas.-tym razem to ja do końca nie powiedziałam prawdy.Nie chciała ,żeby się dowiedział ,o tym ,że ja wiem.Do tego wolałam zostać w tym pokoju.W ciemności się o wiele lepiej myśli,rozmawia, no i przytula.
-To może pójdę po jakąś latarkę?
-Nie,zostań!-Pociągnęłam go za rękę i ponownie przytuliłam się do jego umięśnionego ciała.Pierwszy raz w życiu czuję się tak nieziemsko i nie chce tego przerywać .Liam to najcudowniejszy chłopak na świecie ,a ja się chyba zakochałam...Mam nadzieję ,że on czuję to samo,ale nie chce o nic pytać,może sam mi powie.W pewnym momencie poczułam jak całuje mnie w czoło,uwielbiam to
.-Myślisz ,że Harremu i Victorii się ułoży?
-Mam taką nadzieję.On bardzo ją kocha,na każdym kroku to pokazuję,a ona chyba to samo czuję.Moim zdaniem są parą idealną.
-Zazdroszczę im tego.Też bym tak chciała...Liam....-przerwałam.Nie mogłam teraz powiedziała mu o swoich uczuciach,choć bardzo chciałam.Jednak coś w środku mnie powstrzymywało.Była to dla mnie nowa sprawa ,nigdy nie kochałam,ani nie byłam kochana.Nie wiem jakby zareagował na takie wyznanie.Pozostało mi czekać,chociaż sama nie wiem na co.
-Co chciałaś powiedzieć?-a jednak usłyszał.
-Właściwie to nic.-odpowiedziałam szybko.
-Na pewno?
-Tak...-chciałam powiedzieć "NIE",ale nie potrafiłam.Tak jak ostrzegali ,w całym pokoju nagle zrobiło się ciemno,a ja zamknęłam oczy.Nie odrywałam się od chłopaka,cały czas czułam jego ciepłe ciało i było mi naprawdę dobrze.Nie wiem jak to się stało ,ale zasnęłam.Nad ranem poczułam jak promienie słońca idealnie ogrzewają moją twarz.Delikatnie przeciągnęłam się i wstałam ,nie chcąc obudzić słodko śpiącego Liama. Zasnęłam w ubraniu i w makijażu ,a więc teraz nie wyglądałam zbyt interesująco.Poszłam szybo do łazienki chcąc wziąźć szybki ,ale przyjemny prysznic . Zdjęłam z siebie ubranie i weszłam do kabiny.Puściłam wodę ,która spływała po moim ciele.Po chwili byłam już cała mokra.Gdy poczułam ,że jestem czysta i odświeżona,okryłam się ręcznikiem. Wysuszyłam włosy ,zostawiając je rozpuszczone.Nałożyłam lekki makijaż ,podkreślając swoje oczy i usta,a następnie skierowałam się w stronę mojej torby.Wyjęłam z niej czyste i wygodne ubranie.Gdy już miałam się ubrać usłyszałam głos chłopaka.
-Ślicznie wyglądasz.-spojrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam się do niego.
-Może dlatego ,że jestem prawie naga!-zaśmiał się.
-W takim wydaniu kocham cię najbardziej.-chwila,chwila,czy ja usłyszałam dobrze!?On powiedział "KOCHAM CIĘ".Zatkało mnie,nie wiedziałam co mam powiedzieć i czy traktować to poważnie.
-Liam czy ty powiedziałeś...-przełknęłam ślinę-Powiedziałeś ,że mnie kochasz?
-Tak ,powiedziałem ,że cię kocham.-powiedział to w taki sposób jakby informował mnie o kolacji.Czy faceci nie wiedzą co to znaczy "KOCHAM CIĘ!"
-Liam powiedziałeś to bo?
-Bo cię kocham,bo czuję do ciebie coś więcej i chce czegoś więcej niż tylko przyjaźni.-wstał z łóżka i stanął blisko.Złapał mnie za brodę i podniósł moją głowę do góry, po czym namiętnie pocałował w usta.Po tym wszystkim oblizał swoją wargę ,a ja się uśmiechnęłam.To było takie cudowne.
-Kocham cię Liam,to właśnie chciałam ci wtedy powiedzieć.-wyznałam w końcu.
Chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie i po raz kolejny pocałował.Miałam wrażenie ,że to trwa wiecznie,nie mogliśmy się od siebie po prostu odkleić.-Kocham cię!-powtórzyłam w przerwie na oddech ,a potem znowu złączyliśmy swoje usta.
-Od tego wszystkiego strasznie zgłodniałem.Może masz ochotę na śniadanie do łóżka?-zapytał.
-Tylko ,że ja chciałam się właśnie ubrać.-uśmiechnęłam się.-No dobra jeszcze na chwilę się położę.-Nie chciałam sprawić mu przykrości.W samym ręczniku ułożyłam się pod pościel,a chłopak wyszedł z pokoju.Kiedy dość długo nie wracał postanowiłam włączyć telewizor.Z nudów skakałam po kanałach,jeden po drugim.W końcu natrafiłam na wiadomości ,a więc go zostawiłam.Mówili o jakiś pierdołach ,do puki na na ekranie zobaczyłam zdjęcie Harrego,a potem jakiś rozbity samochód
-Wczoraj wieczorem Harry Styles i jego dziewczyna Victoria Palvin,mięli wypadek samochodowy.Niestety nie wiemy w jakim są stanie.Dużo fanek zebrało się przed szpitalem w ,którym obecnie przebywają,a my czekamy na jakieś wieści....-wyłączyłam to.Nie mogłam uwierzyć... to nie mogła być prawda.Cała się trzęsłam,a w moich oczach pojawiły się łzy.Nagle do pokoju wszedł Liam,a ja wybuchłam płaczem.
-Skarbie co się stało?-podbiegł i od razu mnie przytulił.Ja nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa,było mi bardzo ciężko.
-Danielle,proszę cię powiedź co się stało?-był przerażony nie wiedział o co chodzi.
-Harry i Victoria,mięli wypadek....-wydusiłam.Mój płacz było słuchać chyba w całym hotelu .Liam tak samo jak ja nie mógł w to uwierzyć.Był załamany i strasznie smutny . Oby dwoje nie wiedzieliśmy co robić.
-Myślisz ,że Gemma i Anne już wiedzą?-Zapytałam ocierając łzy.
-Nie wiem,ale powinniśmy jechać do szpitala.Wiesz gdzie to jest?
-Tak,chyba tak.-bardzo szybko wstałam z łóżka i jeszcze szybciej się ubrałam.Brunet nie był w stanie prowadzić ,dlatego zamówiliśmy taxówke.-A jeśli Victoria....-przerwałam i tym samym wybuchłam płaczem .Liam starał się mnie pocieszyć.Jednak ja i tak nie umiałam się uspokoić.Nie wiedziałam w jakim stanie jest moja najlepsza przyjaciółka ,a w jakim stanie jest jej narzeczony.To wszystko bardzo mnie bolało.Bałam się informacji ,których niedługo usłyszę.
***************************************************
Dziękuję Wam za tyle wyświetleń to naprawdę wiele dla mnie znaczy.
*Halo?
*Dzień dobry ,ja dzwonie z recepcji.Przepraszam ,że o tak później porze ,ale chciałem państwa uprzedzić o chwilowym braku prądu.Naprawdę przepraszamy za utrudnienia ,ale za to zapraszamy do trzech innych ,pustych pokoi ,a kiedy tylko prąd wróci poinformujemy panią.-Dzięki tej informacji dowiedziałam się jaka jest prawda.Liam okłamał mnie mówiąc ,że nie ma wolnych pokoi,ciekawe tylko dlaczego.
Odłożyłam słuchawkę i z uśmiechem na twarzy wróciłam do jego ramion.
-Kto dzwonił?-spytał tuląc mnie.
-Ktoś z recepcji.Chcieli nas uprzedzić o braku prądu,przez pewien czas.-tym razem to ja do końca nie powiedziałam prawdy.Nie chciała ,żeby się dowiedział ,o tym ,że ja wiem.Do tego wolałam zostać w tym pokoju.W ciemności się o wiele lepiej myśli,rozmawia, no i przytula.
-To może pójdę po jakąś latarkę?
-Nie,zostań!-Pociągnęłam go za rękę i ponownie przytuliłam się do jego umięśnionego ciała.Pierwszy raz w życiu czuję się tak nieziemsko i nie chce tego przerywać .Liam to najcudowniejszy chłopak na świecie ,a ja się chyba zakochałam...Mam nadzieję ,że on czuję to samo,ale nie chce o nic pytać,może sam mi powie.W pewnym momencie poczułam jak całuje mnie w czoło,uwielbiam to

-Mam taką nadzieję.On bardzo ją kocha,na każdym kroku to pokazuję,a ona chyba to samo czuję.Moim zdaniem są parą idealną.
-Zazdroszczę im tego.Też bym tak chciała...Liam....-przerwałam.Nie mogłam teraz powiedziała mu o swoich uczuciach,choć bardzo chciałam.Jednak coś w środku mnie powstrzymywało.Była to dla mnie nowa sprawa ,nigdy nie kochałam,ani nie byłam kochana.Nie wiem jakby zareagował na takie wyznanie.Pozostało mi czekać,chociaż sama nie wiem na co.
-Co chciałaś powiedzieć?-a jednak usłyszał.
-Właściwie to nic.-odpowiedziałam szybko.
-Na pewno?
-Tak...-chciałam powiedzieć "NIE",ale nie potrafiłam.Tak jak ostrzegali ,w całym pokoju nagle zrobiło się ciemno,a ja zamknęłam oczy.Nie odrywałam się od chłopaka,cały czas czułam jego ciepłe ciało i było mi naprawdę dobrze.Nie wiem jak to się stało ,ale zasnęłam.Nad ranem poczułam jak promienie słońca idealnie ogrzewają moją twarz.Delikatnie przeciągnęłam się i wstałam ,nie chcąc obudzić słodko śpiącego Liama. Zasnęłam w ubraniu i w makijażu ,a więc teraz nie wyglądałam zbyt interesująco.Poszłam szybo do łazienki chcąc wziąźć szybki ,ale przyjemny prysznic . Zdjęłam z siebie ubranie i weszłam do kabiny.Puściłam wodę ,która spływała po moim ciele.Po chwili byłam już cała mokra.Gdy poczułam ,że jestem czysta i odświeżona,okryłam się ręcznikiem. Wysuszyłam włosy ,zostawiając je rozpuszczone.Nałożyłam lekki makijaż ,podkreślając swoje oczy i usta,a następnie skierowałam się w stronę mojej torby.Wyjęłam z niej czyste i wygodne ubranie.Gdy już miałam się ubrać usłyszałam głos chłopaka.
-Ślicznie wyglądasz.-spojrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam się do niego.
-Może dlatego ,że jestem prawie naga!-zaśmiał się.

-Liam czy ty powiedziałeś...-przełknęłam ślinę-Powiedziałeś ,że mnie kochasz?
-Tak ,powiedziałem ,że cię kocham.-powiedział to w taki sposób jakby informował mnie o kolacji.Czy faceci nie wiedzą co to znaczy "KOCHAM CIĘ!"
-Liam powiedziałeś to bo?
-Bo cię kocham,bo czuję do ciebie coś więcej i chce czegoś więcej niż tylko przyjaźni.-wstał z łóżka i stanął blisko.Złapał mnie za brodę i podniósł moją głowę do góry, po czym namiętnie pocałował w usta.Po tym wszystkim oblizał swoją wargę ,a ja się uśmiechnęłam.To było takie cudowne.
-Kocham cię Liam,to właśnie chciałam ci wtedy powiedzieć.-wyznałam w końcu.
Chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie i po raz kolejny pocałował.Miałam wrażenie ,że to trwa wiecznie,nie mogliśmy się od siebie po prostu odkleić.-Kocham cię!-powtórzyłam w przerwie na oddech ,a potem znowu złączyliśmy swoje usta.
-Od tego wszystkiego strasznie zgłodniałem.Może masz ochotę na śniadanie do łóżka?-zapytał.
-Tylko ,że ja chciałam się właśnie ubrać.-uśmiechnęłam się.-No dobra jeszcze na chwilę się położę.-Nie chciałam sprawić mu przykrości.W samym ręczniku ułożyłam się pod pościel,a chłopak wyszedł z pokoju.Kiedy dość długo nie wracał postanowiłam włączyć telewizor.Z nudów skakałam po kanałach,jeden po drugim.W końcu natrafiłam na wiadomości ,a więc go zostawiłam.Mówili o jakiś pierdołach ,do puki na na ekranie zobaczyłam zdjęcie Harrego,a potem jakiś rozbity samochód
-Wczoraj wieczorem Harry Styles i jego dziewczyna Victoria Palvin,mięli wypadek samochodowy.Niestety nie wiemy w jakim są stanie.Dużo fanek zebrało się przed szpitalem w ,którym obecnie przebywają,a my czekamy na jakieś wieści....-wyłączyłam to.Nie mogłam uwierzyć... to nie mogła być prawda.Cała się trzęsłam,a w moich oczach pojawiły się łzy.Nagle do pokoju wszedł Liam,a ja wybuchłam płaczem.

-Danielle,proszę cię powiedź co się stało?-był przerażony nie wiedział o co chodzi.
-Harry i Victoria,mięli wypadek....-wydusiłam.Mój płacz było słuchać chyba w całym hotelu .Liam tak samo jak ja nie mógł w to uwierzyć.Był załamany i strasznie smutny . Oby dwoje nie wiedzieliśmy co robić.
-Myślisz ,że Gemma i Anne już wiedzą?-Zapytałam ocierając łzy.
-Nie wiem,ale powinniśmy jechać do szpitala.Wiesz gdzie to jest?
-Tak,chyba tak.-bardzo szybko wstałam z łóżka i jeszcze szybciej się ubrałam.Brunet nie był w stanie prowadzić ,dlatego zamówiliśmy taxówke.-A jeśli Victoria....-przerwałam i tym samym wybuchłam płaczem .Liam starał się mnie pocieszyć.Jednak ja i tak nie umiałam się uspokoić.Nie wiedziałam w jakim stanie jest moja najlepsza przyjaciółka ,a w jakim stanie jest jej narzeczony.To wszystko bardzo mnie bolało.Bałam się informacji ,których niedługo usłyszę.
***************************************************
Dziękuję Wam za tyle wyświetleń to naprawdę wiele dla mnie znaczy.
środa, 13 sierpnia 2014
Rozdział 16
-Kochanie...-Zaczęła trochę niepewnie.Bałem się słów ,których usłyszę.-Muszę Ci o czymś powiedzieć...-Przeciągała.Z każdą chwilą moje serce waliło mocniej.Nigdy wcześniej nie wiedziałem jej takiej zdenerwowanej.
-Vici no proszę cię mów!-Droga była pusta ,dlatego skorzystałem z okazji i złapałem dziewczynę za rękę.Niestety za długo to nie potrwało.
-Bo chodzi o to ,że ja chciałam....-Kolejny raz przerwała.
-Co chciałaś?Viktorio Palvin powiedz co chciałaś?!-Wiedziałem ,że dziewczyna nie lubi jak się tak do niej zwracam ,ale tym razem musiałem.
-Chciałam z Tobą zerwać...-Miałem ochotę się roześmiać i tak też się stało.Po chwili jednak zrozumiałem powagę sytuacji.
-SŁUCHAM!Japierd**zwariowałaś!-Wybuchłem.Automatycznie puściłem kierownice i spojrzałem na brunetkę.
- Patrz na drogę!-Zwróciła mi uwagę,jednak ja nie potrafiłem teraz o tym myśleć.Byłem strasznie wściekły.-Harry do jasnej cholery patrz na droge!-Kolejny raz usłyszałem ten ton.-Gdy to wreszcie zrobiłem ,zobaczyłem przed nami drugi samochód.Przekręciłem kierownice w drugą stronę chcąc skręcić,niestety wpadłem w poślisk.Jedyne co usłyszałem to krzyk Victori i głośny pisk opon.Nagle wszystko mi się urwało,nic nie widziałem i nic nie słyszałem,to było straszne....
"Oczami Danielle"
Dojechaliśmy na miejsce bardzo szybko.Właściwie przez całą drogę śmiałam się z jego żartów,które czasem nie miały sensu,ale nie chciałam go urazić.Weszliśmy do budynki,a ja usiadłam na skórzanej kanapie, czekając na Liam ,który poszedł po klucze .Ich hotel był o wiele większy od naszego i lepiej urządzony.Jednak nie można się temu dziwić ,oni są gwiazdami pop'u ,nie to co my.
-Przykro mi ,ale nie mięli żadnego wolnego pokoju.-Chłopak podszedł do mnie ,trzymając tylko jeden klucz w ręku.
-To co ja teraz zrobię?Gdzie będę spała?-Spytałam martwiąc się o samą siebie.
-U mnie jest dużo miejsca,jeśli chcesz to zapraszam.-Liam uśmiechnął się.
-Chyba nie mam innego wyjścia.-Wstałam z sofy i ruszyłam za wysokim brunetem.Kiedy dotarliśmy pod jego pokój ,chłopak jak to przystało na prawdziwego gentelmena przepuścił mnie w drzwiach.Oczywiście ich pokój był ogromny i naprawdę śliczny.Od razu rzuciło mi się w oczy piękne i duże łóżko z królewskim baldachimem.Na początku chciało mi się śmiać,ponieważ nie mogłam sobie wyobrazić Liama śpiącego w takim łóżku.Musiał wyglądać uroczo.
-Ty tu śpisz?-Zapytałam ,powstrzymując się od śmiechu.
-Niestety tak.W recepcji chyba się pomylili.-Trochę było mu głupio.
-Nie,no wiesz ,jest uroczę.-Tym razem nie mogłam się powstrzymać.
-Tak cię to śmieszy?!To ciekawe co powiesz ....na to!-I wtym momencie uderzył mnie miękką poduszką ,jednak ja nie pozostałam dłużna.Po chwili to on leżał na łóżku ,a ja stałam nad chłopakiem i kierowałam w niego puszyste "pociski".Było słychać tylko śmiechy ,bardzo mi się to podobało.W końcu jednak zmęczyłam się ,tak samo jak on.Położyłam się na łóżko,a nasze nogi znajdowały się jakieś osiem centymetrów nad ziemią.Moją głowę skierowałam w jego stronę i z uśmiechem wymalowanym na twarzy spoglądałam na niego.Pierwszy raz w życiu mogłam przyjrzeć się jego brązowym oczom,które nagle przybrały orzechowych kolor,a jego uśmiech wyglądał jeszcze bardziej doskonale niż zwykle.Zagryzłam ,a potem oblizałam swoją wargę,nie odrywając wzroku od jego twarzy.Chłopak pogładził delikatnie mój policzek,a ja umieściłam swoją rękę na jego umięśnionym torsie.Z każdą kolejną minutą poruszałam się nią coraz wyżej i wyżej,do momentu gdy dotarłam do jego włosów. Były miękkie i idealnie układały się na jego głowie.Liam przybliżył się do mnie i do moich ust.Jego czerwone jak wino wargi złączyły się z moimi malinowymi ustami.Czułam zmysłowy i delikatny dotyk jego dłoni , na moim udzie.Kiedy oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy , na naszych twarzach kolejny raz pojawił się uśmiech .Przytuliłam się do chłopaka,ale nic więcej między nami się nie wydarzyło.Oby dwoje nie chcieliśmy się z niczym śpieszyć.We wzajemnych objęciach leżeliśmy bardzo długo,szepcząc czasem sobie coś do ucha.
-Twoje włosy ślicznie pachną.-Zaśmiałam się ,a potem podziękowałam.W pewnym momencie usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu ,hotelowego.Szybkim ruchem złapałam za urządzenie i odebrałam przychodzące połączenie.
*Halo?
*Dobry wieczór.Przepraszam ,że o tak później porze ,ale chciałem państwa uprzedzić o chwilowym braku prądu.Naprawdę przepraszamy za utrudnienia ,ale za to zapraszamy do trzech innych ,pustych pokoi ,a kiedy tylko prąd wróci poinformujemy panią.-Dzięki tej infomacji dowiedziałam się jaka jest prawda.Liam okłamał mnie mówiąc ,że nie ma wolnych pokoi,ciekawe tylko dlaczego
-Vici no proszę cię mów!-Droga była pusta ,dlatego skorzystałem z okazji i złapałem dziewczynę za rękę.Niestety za długo to nie potrwało.
-Bo chodzi o to ,że ja chciałam....-Kolejny raz przerwała.
-Co chciałaś?Viktorio Palvin powiedz co chciałaś?!-Wiedziałem ,że dziewczyna nie lubi jak się tak do niej zwracam ,ale tym razem musiałem.
-Chciałam z Tobą zerwać...-Miałem ochotę się roześmiać i tak też się stało.Po chwili jednak zrozumiałem powagę sytuacji.
-SŁUCHAM!Japierd**zwariowałaś!-Wybuchłem.Automatycznie puściłem kierownice i spojrzałem na brunetkę.
- Patrz na drogę!-Zwróciła mi uwagę,jednak ja nie potrafiłem teraz o tym myśleć.Byłem strasznie wściekły.-Harry do jasnej cholery patrz na droge!-Kolejny raz usłyszałem ten ton.-Gdy to wreszcie zrobiłem ,zobaczyłem przed nami drugi samochód.Przekręciłem kierownice w drugą stronę chcąc skręcić,niestety wpadłem w poślisk.Jedyne co usłyszałem to krzyk Victori i głośny pisk opon.Nagle wszystko mi się urwało,nic nie widziałem i nic nie słyszałem,to było straszne....
"Oczami Danielle"
Dojechaliśmy na miejsce bardzo szybko.Właściwie przez całą drogę śmiałam się z jego żartów,które czasem nie miały sensu,ale nie chciałam go urazić.Weszliśmy do budynki,a ja usiadłam na skórzanej kanapie, czekając na Liam ,który poszedł po klucze .Ich hotel był o wiele większy od naszego i lepiej urządzony.Jednak nie można się temu dziwić ,oni są gwiazdami pop'u ,nie to co my.
-Przykro mi ,ale nie mięli żadnego wolnego pokoju.-Chłopak podszedł do mnie ,trzymając tylko jeden klucz w ręku.
-To co ja teraz zrobię?Gdzie będę spała?-Spytałam martwiąc się o samą siebie.
-U mnie jest dużo miejsca,jeśli chcesz to zapraszam.-Liam uśmiechnął się.
-Chyba nie mam innego wyjścia.-Wstałam z sofy i ruszyłam za wysokim brunetem.Kiedy dotarliśmy pod jego pokój ,chłopak jak to przystało na prawdziwego gentelmena przepuścił mnie w drzwiach.Oczywiście ich pokój był ogromny i naprawdę śliczny.Od razu rzuciło mi się w oczy piękne i duże łóżko z królewskim baldachimem.Na początku chciało mi się śmiać,ponieważ nie mogłam sobie wyobrazić Liama śpiącego w takim łóżku.Musiał wyglądać uroczo.
-Ty tu śpisz?-Zapytałam ,powstrzymując się od śmiechu.
-Niestety tak.W recepcji chyba się pomylili.-Trochę było mu głupio.
-Nie,no wiesz ,jest uroczę.-Tym razem nie mogłam się powstrzymać.
-Tak cię to śmieszy?!To ciekawe co powiesz ....na to!-I wtym momencie uderzył mnie miękką poduszką ,jednak ja nie pozostałam dłużna.Po chwili to on leżał na łóżku ,a ja stałam nad chłopakiem i kierowałam w niego puszyste "pociski".Było słychać tylko śmiechy ,bardzo mi się to podobało.W końcu jednak zmęczyłam się ,tak samo jak on.Położyłam się na łóżko,a nasze nogi znajdowały się jakieś osiem centymetrów nad ziemią.Moją głowę skierowałam w jego stronę i z uśmiechem wymalowanym na twarzy spoglądałam na niego.Pierwszy raz w życiu mogłam przyjrzeć się jego brązowym oczom,które nagle przybrały orzechowych kolor,a jego uśmiech wyglądał jeszcze bardziej doskonale niż zwykle.Zagryzłam ,a potem oblizałam swoją wargę,nie odrywając wzroku od jego twarzy.Chłopak pogładził delikatnie mój policzek,a ja umieściłam swoją rękę na jego umięśnionym torsie.Z każdą kolejną minutą poruszałam się nią coraz wyżej i wyżej,do momentu gdy dotarłam do jego włosów. Były miękkie i idealnie układały się na jego głowie.Liam przybliżył się do mnie i do moich ust.Jego czerwone jak wino wargi złączyły się z moimi malinowymi ustami.Czułam zmysłowy i delikatny dotyk jego dłoni , na moim udzie.Kiedy oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy , na naszych twarzach kolejny raz pojawił się uśmiech .Przytuliłam się do chłopaka,ale nic więcej między nami się nie wydarzyło.Oby dwoje nie chcieliśmy się z niczym śpieszyć.We wzajemnych objęciach leżeliśmy bardzo długo,szepcząc czasem sobie coś do ucha.
-Twoje włosy ślicznie pachną.-Zaśmiałam się ,a potem podziękowałam.W pewnym momencie usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu ,hotelowego.Szybkim ruchem złapałam za urządzenie i odebrałam przychodzące połączenie.
*Halo?
*Dobry wieczór.Przepraszam ,że o tak później porze ,ale chciałem państwa uprzedzić o chwilowym braku prądu.Naprawdę przepraszamy za utrudnienia ,ale za to zapraszamy do trzech innych ,pustych pokoi ,a kiedy tylko prąd wróci poinformujemy panią.-Dzięki tej infomacji dowiedziałam się jaka jest prawda.Liam okłamał mnie mówiąc ,że nie ma wolnych pokoi,ciekawe tylko dlaczego
sobota, 9 sierpnia 2014
Rozdział 15
Narzeczonego?!-Po słowach Gemmy wyciągnęłam w ich stronę swoją dłoń.Gdy Dan zobaczyła pierścionek odrazu mnie przytuliła.
-Gratuluje skarbie!-Powiedziała brunetka.Inni zrobili to samo,a mi było bardzo miło.Byłam naprawdę szczęśliwa.
"Oczami Harrego"
Gdy Victoria usiadła do stolika ja oczywiście usiadłem obok niej.Przez całą kolację nie mogłem oczu od niej oderwać.Wyglądała naprawdę ślicznie.Jej niebieska sukienka podkreślała jej piękne , niebieskie oczy i długie nogi.Złapałem dziewczynę za rękę i puściłem do niej oczko.Nie mogłem się na niczym skupić,cały czas myślałem o smaku jej ust i zmysłowym dotyku jej rąk.
-Choć do hotelu.-Szepnąłem do niej na ucho.
-Harry opanuj się.-Odpowiedziała cicho i wróciła do rozmowy z moją mamą.Jednak ja nie potrafiłem myśleć o niczym innym.
-Jesteś piękna.-Kolejny raz wyszeptałem do niej,a ona się tylko uśmiechnęła.-Kocham cię.-Umieściłem swoją rękę na je tali.
-Harry ,proszę cię.-Victoria krępowała się trochę,więc w końcu postanowiłem się powstrzymać od dalszych czułości.
-Ja mam numer do księdza więc gdyby coś ja w każdej chwili mogę wam załatwić ślub w jego kościele.-Rozśmieszyły nas słowa mojej matki.
-Dziękujemy,ale my planujemy ślub na plaży.To jest marzenie Victorii.-Odpowiedziałem z uśmiechem.
-No to chociaż pomogę w przygotowaniu listy gości.-Mama nie dawała za wygraną.
-Nie trzeba.Chcemy zaprosić tylko najbliższą rodzinę.Im będzie nas mniej tym lepiej.-My już mieliśmy swoje plany i nie chcieliśmy ich zmieniać.Tak samo jak moja mama,bardzo chciałem aby nasz ślub był piękny,tylko że skromny.Na razie jednak chcieliśmy cieszyć się zaręczynami,a nie planować ślub.
-Ale oczywiście moimi druhnami będą dwie najwspanialsze dziewczyny.-Victoria uśmiechnęła się do Gemmy i Danielle.
-A dziękujemy,dziękujemy.-Odpowiedziały chórkiem.Zaczynało robić się późno,a więc wszyscy ruszyliśmy do naszych samochodów chcąc wrócic do swoich hoteli.Danielle i Liam pojechali razem do hotelu w którym zatrzymaliśmy się z Liamem.Po mame i Gemme przyjechał mój ojczym,a ja i Victoria wróciliśmy moim autem do hotelu Vici.
-To dobranoc!-Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wsiedliśmy do samochodu.
-Liam i Dan są razem czy nie?-Zapytałem brunetkę,która poruszyła ramionami na znak ,że nie wie.
-Mówią,że nie są,ale chyba sami w to nie wierzą.Do tego jadą do jednego hotelu i pewnie do jednego pokoju więc napewno wreszcie się zdeklarują.-Powiedziała
-Mam nadzieję.No dobra dość o nich.Ślicznie wyglądasz.-Uśmiechnąłem się.
-Dzisiaj już to słyszałam.
-Kocham cię.-Kolejny raz się uśmiechnąłem.
-To też już słyszałam.-Dziewczyna odpowiedziała mi uśmiechem.
-A ja od Ciebie ani razu.-Powiedziałem udając obrażonego.
-Oh!No przecież kocham cię!Kocham ,kocham,kocham,kocham,kocham!-Powtórzyła kilka razy ,a ja się zaśmiałem
-Gratuluje skarbie!-Powiedziała brunetka.Inni zrobili to samo,a mi było bardzo miło.Byłam naprawdę szczęśliwa.
"Oczami Harrego"
Gdy Victoria usiadła do stolika ja oczywiście usiadłem obok niej.Przez całą kolację nie mogłem oczu od niej oderwać.Wyglądała naprawdę ślicznie.Jej niebieska sukienka podkreślała jej piękne , niebieskie oczy i długie nogi.Złapałem dziewczynę za rękę i puściłem do niej oczko.Nie mogłem się na niczym skupić,cały czas myślałem o smaku jej ust i zmysłowym dotyku jej rąk.
-Choć do hotelu.-Szepnąłem do niej na ucho.
-Harry opanuj się.-Odpowiedziała cicho i wróciła do rozmowy z moją mamą.Jednak ja nie potrafiłem myśleć o niczym innym.
-Jesteś piękna.-Kolejny raz wyszeptałem do niej,a ona się tylko uśmiechnęła.-Kocham cię.-Umieściłem swoją rękę na je tali.
-Harry ,proszę cię.-Victoria krępowała się trochę,więc w końcu postanowiłem się powstrzymać od dalszych czułości.
-Ja mam numer do księdza więc gdyby coś ja w każdej chwili mogę wam załatwić ślub w jego kościele.-Rozśmieszyły nas słowa mojej matki.
-Dziękujemy,ale my planujemy ślub na plaży.To jest marzenie Victorii.-Odpowiedziałem z uśmiechem.
-No to chociaż pomogę w przygotowaniu listy gości.-Mama nie dawała za wygraną.
-Nie trzeba.Chcemy zaprosić tylko najbliższą rodzinę.Im będzie nas mniej tym lepiej.-My już mieliśmy swoje plany i nie chcieliśmy ich zmieniać.Tak samo jak moja mama,bardzo chciałem aby nasz ślub był piękny,tylko że skromny.Na razie jednak chcieliśmy cieszyć się zaręczynami,a nie planować ślub.
-Ale oczywiście moimi druhnami będą dwie najwspanialsze dziewczyny.-Victoria uśmiechnęła się do Gemmy i Danielle.
-A dziękujemy,dziękujemy.-Odpowiedziały chórkiem.Zaczynało robić się późno,a więc wszyscy ruszyliśmy do naszych samochodów chcąc wrócic do swoich hoteli.Danielle i Liam pojechali razem do hotelu w którym zatrzymaliśmy się z Liamem.Po mame i Gemme przyjechał mój ojczym,a ja i Victoria wróciliśmy moim autem do hotelu Vici.
-To dobranoc!-Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wsiedliśmy do samochodu.
-Liam i Dan są razem czy nie?-Zapytałem brunetkę,która poruszyła ramionami na znak ,że nie wie.
-Mówią,że nie są,ale chyba sami w to nie wierzą.Do tego jadą do jednego hotelu i pewnie do jednego pokoju więc napewno wreszcie się zdeklarują.-Powiedziała
-Mam nadzieję.No dobra dość o nich.Ślicznie wyglądasz.-Uśmiechnąłem się.
-Dzisiaj już to słyszałam.
-Kocham cię.-Kolejny raz się uśmiechnąłem.
-To też już słyszałam.-Dziewczyna odpowiedziała mi uśmiechem.
-A ja od Ciebie ani razu.-Powiedziałem udając obrażonego.
-Oh!No przecież kocham cię!Kocham ,kocham,kocham,kocham,kocham!-Powtórzyła kilka razy ,a ja się zaśmiałem
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
Rozdział 14
-Harry ty mnie kochasz?-Powiedziałam lekko zszokowana.
-Jasne ,że cię kocham i nigdy nie przestanę,a ty mnie kochasz?-Zapytał mnie o coś co jeszcze dzień temu było dla mnie oczywiste.
-Kocham...-Odpowiedziałam ze smutkiem.Jeszcze chwile temu chciałam zakończyć nasz związek tylko dlatego,że nie zrobił tego o co go prosiłam.Jest mi strasznie głupio,że oskarżyłam go o tą zdradę.On szykował dla mnie tylko niespodziankę.Nie wiem czy teraz jestem w stanie powiedzieć mu o tym co chciałam zrobić,ale zrozumiałam,że byłby to wielki błąd.Teraz wszystko się zmieni.Będę pracować nad sobą i naszym związkiem.Napewno on chce dla nas tego samego.
-A więc zgadzasz się?-Zapytał nadal klęcząc przede mną.
-No jasne ,że się zgadzam!-Chłopak założył mi pierścionek na palec.Gdy spojrzałam na swoją dłoń pod światło , brylanciki pięknie błyszczały.Stałam do chłopaka tyłem,a on objął mnie w tali.Czułam jak jego ciepłe ręce ogrzewają moje zimne
ciało.Wreszcie mogłam go dotknąć,pocałować i poczuć zapach jego perfum.Loczek delikatnie odgarnął moje włosy. Poczułam jego ciepły oddech na moich ramionach, a później zmysłowy dotyk jego warg .Z ramion delikatnie przesuwał się w stronę mojej szyi.Gdy dotarł do ucha,szepnął mi cicho "Kocham Cię"Następnie wrócił do moich ramion.Odwrócił mnie w swoją stronę,tak by moje oczy spotkały się z jego szmaragdowym spojrzeniem.Swoim palcem pogładził mój policzek.Tym razem to ja go pocałowałam.Chcąc poczuć jeszcze raz smak jego słodkich ust.Gdy oderwałam się od niego chłopak oblizał swoje wargi,a ja uśmiechnęłam się.
-Ślicznie wyglądasz,aniołku!-Gdy ktoś prawi mi komplementy, rumienię się i tym razem też tak było.
-Uwielbiam kiedy mówisz do mnie aniołku.-Odpowiedziałam spoglądając w jego oczy.Nadal nie mogłam uwierzyć w to wszystko co się stało.Bardzo mnie zaskoczył swoim powrotem i zaręczynami.Zrozumiałam,że musiałam być idiotką chcąc z nim zerwać.Moje życie nie miało by wtedy sensu.
-Czemu kazałeś Liamowi dać mi kwiaty skoro sam przyjechałeś?-Zapytałam zdziwiona.
-Chciałem Ci zrobić niespodziankę,a co nie cieszysz się?
-Jasne ,że się cieszę !po prostu bardzo mnie zaskoczyłeś.Tęskniłam za tobą!-Przytuliłam się do Harrego układając swoją głowę na jego ramieniu.
-Coś się stało?-Zapytał zmartwiony ,trzymając mnie nadal w swoich objęciach.
-Nie tylko prawie popełniłam największy błąd swojego życia...-Byłam strasznie smutna z tego powodu.
-Co chciałaś zrobić?-Zapytał kolejny raz.
-Nie nic...Choć do gości!-Pociągnęłam chłopaka za rękę schodząc po schodach.
-Przedstawiam wam mojego narzeczonego!-Powiedziałam głośno zatrzymując się przed naszym stolikiem.
Wszyscy oprócz Liama,który zapewne o wszystkim wiedziałam,byli zaskoczeni.
-Harry?-Powiedziała Anne spoglądając na syna.
-Narzeczonego?!-Po słowach Gemmy wyciągnęłam w ich stronę swoją dłoń.Gdy Dan zobaczyła pierścionek odrazu mnie przytuliła.
-Gratuluje skarbie!-Powiedziała brunetka.Inni zrobili to samo,a mi było bardzo miło.Byłam naprawdę szczęśliwa.
-Jasne ,że cię kocham i nigdy nie przestanę,a ty mnie kochasz?-Zapytał mnie o coś co jeszcze dzień temu było dla mnie oczywiste.
-Kocham...-Odpowiedziałam ze smutkiem.Jeszcze chwile temu chciałam zakończyć nasz związek tylko dlatego,że nie zrobił tego o co go prosiłam.Jest mi strasznie głupio,że oskarżyłam go o tą zdradę.On szykował dla mnie tylko niespodziankę.Nie wiem czy teraz jestem w stanie powiedzieć mu o tym co chciałam zrobić,ale zrozumiałam,że byłby to wielki błąd.Teraz wszystko się zmieni.Będę pracować nad sobą i naszym związkiem.Napewno on chce dla nas tego samego.
-A więc zgadzasz się?-Zapytał nadal klęcząc przede mną.
-No jasne ,że się zgadzam!-Chłopak założył mi pierścionek na palec.Gdy spojrzałam na swoją dłoń pod światło , brylanciki pięknie błyszczały.Stałam do chłopaka tyłem,a on objął mnie w tali.Czułam jak jego ciepłe ręce ogrzewają moje zimne
ciało.Wreszcie mogłam go dotknąć,pocałować i poczuć zapach jego perfum.Loczek delikatnie odgarnął moje włosy. Poczułam jego ciepły oddech na moich ramionach, a później zmysłowy dotyk jego warg .Z ramion delikatnie przesuwał się w stronę mojej szyi.Gdy dotarł do ucha,szepnął mi cicho "Kocham Cię"Następnie wrócił do moich ramion.Odwrócił mnie w swoją stronę,tak by moje oczy spotkały się z jego szmaragdowym spojrzeniem.Swoim palcem pogładził mój policzek.Tym razem to ja go pocałowałam.Chcąc poczuć jeszcze raz smak jego słodkich ust.Gdy oderwałam się od niego chłopak oblizał swoje wargi,a ja uśmiechnęłam się.
-Ślicznie wyglądasz,aniołku!-Gdy ktoś prawi mi komplementy, rumienię się i tym razem też tak było.
-Uwielbiam kiedy mówisz do mnie aniołku.-Odpowiedziałam spoglądając w jego oczy.Nadal nie mogłam uwierzyć w to wszystko co się stało.Bardzo mnie zaskoczył swoim powrotem i zaręczynami.Zrozumiałam,że musiałam być idiotką chcąc z nim zerwać.Moje życie nie miało by wtedy sensu.
-Czemu kazałeś Liamowi dać mi kwiaty skoro sam przyjechałeś?-Zapytałam zdziwiona.
-Chciałem Ci zrobić niespodziankę,a co nie cieszysz się?
-Jasne ,że się cieszę !po prostu bardzo mnie zaskoczyłeś.Tęskniłam za tobą!-Przytuliłam się do Harrego układając swoją głowę na jego ramieniu.
-Coś się stało?-Zapytał zmartwiony ,trzymając mnie nadal w swoich objęciach.
-Nie tylko prawie popełniłam największy błąd swojego życia...-Byłam strasznie smutna z tego powodu.
-Co chciałaś zrobić?-Zapytał kolejny raz.
-Nie nic...Choć do gości!-Pociągnęłam chłopaka za rękę schodząc po schodach.
-Przedstawiam wam mojego narzeczonego!-Powiedziałam głośno zatrzymując się przed naszym stolikiem.
Wszyscy oprócz Liama,który zapewne o wszystkim wiedziałam,byli zaskoczeni.
-Harry?-Powiedziała Anne spoglądając na syna.
-Narzeczonego?!-Po słowach Gemmy wyciągnęłam w ich stronę swoją dłoń.Gdy Dan zobaczyła pierścionek odrazu mnie przytuliła.
-Gratuluje skarbie!-Powiedziała brunetka.Inni zrobili to samo,a mi było bardzo miło.Byłam naprawdę szczęśliwa.
niedziela, 3 sierpnia 2014
Rozdział 13
Zmyłam makijaż i przebrałam się w swoją koszulę nocną.Spięłam włosy i ułożyłam się zmęczona do łóżka.W głowie cały czas miałam słowa listu.To wszystko wygląda tak jakby mi kazał wybierać.Między chłopakiem,którego kocham ponad wszystko,a między Chłopakiem,którego prawie nie znam ,ale i tak uwielbiam za to co dla mnie zrobił.Za to ,że kiedy go potrzebowałam on był przy mnie.Nie da się dokonać wyboru.Kolejny raz mam cierpieć czy raczej żyć bez żadnych problemów?Niby odpowiedz na to pytanie jest oczywista,ale jednak nie dla mnie.Ułożyłam swoją głowę na poduszkę i zamknęłam oczy chcąc szybko zasnąć.Naszczęście udało mi się to.Spałam niestety nie za długo,ponieważ tylko dwie godziny.Obudził mnie budzik ,który ustawiłam na szóstą.Nie chciałam zaspać na najważniejszy dzień w moim życiu.Wzięłam szybki ,ale przyjemny prysznic.Po wysuszeniu włosów,zakręciłam je lokówką.Dzięki czemu piękne loczki opadały na moje ramiona.Włożyłam niebieską sukienkę,która kończy się na moich kolanach.Tak by w tańcu mi nie przeszkadzała .Dobrałam odpowiedniego koloru buty i chyba byłam już gotowa.Gotowa na występ i gotowa na dalsze życie bez Harrego.Doszłam do wniosku,że tak będzie lepiej dla każdego.On będzie miał czas na karierę i zabawy,a ja odpocznę od ciągłego płaczu.Chciałam teraz do niego zadzwonić,ale postanowiłam wszystko załatwić wieczorem,po występie.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.Za nimi zobaczyłam dziewczynę z burzą loków na głowie.Była to gotowa Danielle.
-Denerwujesz się ?-Zapytała gdy wychodziliśmy z hotelu.
-Występem nie.-Odpowiedziałam zamyślona.
-To czym?-Zdziwiła się brunetka.
-Niczym.Tak mi się powiedziało.-Nie chciałam na razie jej o niczym mówić.Wole żeby to zostało między mną,a Harrym.Gdy dotarłyśmy na miejsce reszta tancerzy gorąco nas przywitała.Wszyscy bardzo na nas liczą.Najpierw odbyły się kolejne próby.Gdy już tylko godzina została do występu odbyła się próba generalna.Po niej przyszedł czas na powitanie gości.
-Cześć Victoria!-Usłyszałam za sobą męski głos.
-O cześć Liam!-Zobaczyłam chłopaka w białej koszuli,a w ręce trzymał kwiaty.
-To dla Ciebie od Harrego z przeprosinami ,że go nie ma.-Wręczył mi jeden z bukietów,a drugi dał uśmiechniętej Dan.Było mi głupio przyjąć te kwiaty wiedzą ,że nasz związek zaraz się skończy.Trochę teraz nie byłam pewna swojej decyzji ,ale przecież kwiaty i tak mi go nie zastąpią.Nagle zobaczyłam Gemme i mame Hazzy.Co ja mam teraz zrobić?One tak samo jak inni nie wiedzą o mojej decyzji.Specjalnie przyjechały do Włoch na występ dziewczyny,która zaraz zostawi ich syna i brata.Super!Lepiej być nie mogło!-Pomyślała kierując się w ich stronę .
-Dzień dobry!Dziękuję,że przyjechałyście -Mój uśmiech był raczej wymuszony.
-Witaj!cukiereczku!-Przytuliła mnie jego mama.
-Musiałam cię zobaczyć!-Następnie to samo zrobiła Gem.
-Szkoda ,że Harrego nie ma,ale napewno trzyma za ciebie kciuki.-
Powiedziała kobieta
-No wiesz, napewno mu coś wypadło -Dodała dziewczyna do słów matki.
-Napewno-Kolejny raz wymusiłam uśmiech.Naszą rozmowę przerwał głos mojego trenera,który kazał mi się przygotować.
-Do zobaczenia!-Krzyknęłam do kobiet idąc za kulisy.
-Powodzenia -Usłyszał za sobą ich głosy
Teraz musiałam być skupiona.Nie myśleć o problemach ,a o tańcu.Wszyscy gonili bóg wie zaczym ,wszędzie panował chaos.Co mnie trochę stresowało Ja występowałam na samym końcu,jako "gwiazda" wieczoru.Chociaż sama tak o sobie nie chciałam nawet myśleć .Gdy kolejna osoba schodziła ze sceny w głowie mieszały mi się wszystkiego kroki ponieważ mój stres zapanował nad moim ciałem i umysłem.Kiedy na scenę weszła Dan wiedziałam,że zaraz będzie moja kolej.Gdy dziewczyna zrobiła swój najlepszy numer ja weszłam na scenę.Stanęłam na określonym miejscu,a wszyscy wpatrzeni byli we mnie.Na sali panowała ciemność tylko jedne reflektor oświetlał moją postać.Ruszyłam prawą ręką,a potem nogą.Oczywiście wszystkie ruchy wykonywałam z wielką gracją tak jak nakazał mi mój trener.Stąpałam po scenie w bardzo delikatny sposób,czasami unosząc się lekko nad ziemię robiąc piruety.Muzyka i dekoracje dodawały cały efekt mojemu występowi.Gdy zakończyłam swój występ szpagatem wszyscy na sali bili brawa na stojąco.Byłam naprawdę szczęśliwa.Ukłoniłam się i zeszłam ze sceny ,a za kulisami wszyscy zaczęli mi gratulować.
-To był nasz wspólny sukces!-Powiedziałam przekrzykując oklaski.Po występie przyszedł czas na poczęstunek.Usiadłam do jednego stolika z :Gemmą,mamą Harrego,Danielle i Liamem.
-Byłaś świetna!
-Najlepsza!-Chwalili mnie.
-Ja myślę,że Dan też świetnie sobie dała radę -Poparł mnie Liam.Oni są tacy słodcy.Niby nie są razem ,ale zachowują się jakby byli.Po chwili usłyszeliśmy muzykę,a wtedy Liam poprosił brunetkę do tańca.
-Zaraz wracam.-Powiedziałam wstając od stolika.Skierowałam się na trzecie piętro i stanęłam na balkonie podziwiając innych z góry.Przyszedł czas na telefon do Harrego,a więc wykręciłam numer trzęsąc się jak nigdy dotąd
*Victoria ?!Właśnie miałem do ciebie dzwonić.-Usłyszał jego głos .
*Tak?a co chciałeś?-zapytałam .
*To najpierw ty powiedz co chciałaś.
*Chyba będzie lepiej jak ty zaczniesz.-Bałam się mu o tym powiedzieć.
*No dobrze więc, odwróć się !-Zdziwiłam się,ale uczyniłam to o co mnie poprosił.Kiedy to zrobiłam mało co nie zemdlałam.Za mną stał Harry z kwiatami.
-Ha-rry?!-Nie mogłam w to uwierzyć.
-Witaj aniołku!-Uśmiechnął się po czym mnie pocałował.
-Co ty tu robisz?!-Powiedziałam odrywając się od jego ust.
-Musiałam zobaczyć twój występ.
-Ale przecież...-Położył swój palec na moich ustach
-Nie mów nic.-Powiedział i uklęknął.
-Harry co ty robisz?!-Nie miałam pojęcia co się dzieje.
-Czy ty Victorio Palvin zgodzisz się kolejny raz zostać moją żoną?-Zapytał wyciągać w moją stronę swoją dłoń w której trzymał czerwone pudełeczko z kolejnym ślicznym pierścionkiem.
-Harry ty mnie kochasz?-Powiedziałam lekko zszokowana.
-Jasne ,że cię kocham i nigdy nie przestanę,a ty mnie kochasz?-Zapytał mnie o coś co jeszcze dzień temu było dla mnie oczywiste.
******************************
Przepraszam,że bez gifów,ale teraz nie będę miała możliwości ich wstawić.Proszę Was o komentarze ,ponieważ odnoszę wrażenie,że nikt nie chce czytać mojego opowiadania.
-Denerwujesz się ?-Zapytała gdy wychodziliśmy z hotelu.
-Występem nie.-Odpowiedziałam zamyślona.
-To czym?-Zdziwiła się brunetka.
-Niczym.Tak mi się powiedziało.-Nie chciałam na razie jej o niczym mówić.Wole żeby to zostało między mną,a Harrym.Gdy dotarłyśmy na miejsce reszta tancerzy gorąco nas przywitała.Wszyscy bardzo na nas liczą.Najpierw odbyły się kolejne próby.Gdy już tylko godzina została do występu odbyła się próba generalna.Po niej przyszedł czas na powitanie gości.
-Cześć Victoria!-Usłyszałam za sobą męski głos.
-O cześć Liam!-Zobaczyłam chłopaka w białej koszuli,a w ręce trzymał kwiaty.
-To dla Ciebie od Harrego z przeprosinami ,że go nie ma.-Wręczył mi jeden z bukietów,a drugi dał uśmiechniętej Dan.Było mi głupio przyjąć te kwiaty wiedzą ,że nasz związek zaraz się skończy.Trochę teraz nie byłam pewna swojej decyzji ,ale przecież kwiaty i tak mi go nie zastąpią.Nagle zobaczyłam Gemme i mame Hazzy.Co ja mam teraz zrobić?One tak samo jak inni nie wiedzą o mojej decyzji.Specjalnie przyjechały do Włoch na występ dziewczyny,która zaraz zostawi ich syna i brata.Super!Lepiej być nie mogło!-Pomyślała kierując się w ich stronę .
-Dzień dobry!Dziękuję,że przyjechałyście -Mój uśmiech był raczej wymuszony.
-Witaj!cukiereczku!-Przytuliła mnie jego mama.
-Musiałam cię zobaczyć!-Następnie to samo zrobiła Gem.
-Szkoda ,że Harrego nie ma,ale napewno trzyma za ciebie kciuki.-
Powiedziała kobieta
-No wiesz, napewno mu coś wypadło -Dodała dziewczyna do słów matki.
-Napewno-Kolejny raz wymusiłam uśmiech.Naszą rozmowę przerwał głos mojego trenera,który kazał mi się przygotować.
-Do zobaczenia!-Krzyknęłam do kobiet idąc za kulisy.
-Powodzenia -Usłyszał za sobą ich głosy
Teraz musiałam być skupiona.Nie myśleć o problemach ,a o tańcu.Wszyscy gonili bóg wie zaczym ,wszędzie panował chaos.Co mnie trochę stresowało Ja występowałam na samym końcu,jako "gwiazda" wieczoru.Chociaż sama tak o sobie nie chciałam nawet myśleć .Gdy kolejna osoba schodziła ze sceny w głowie mieszały mi się wszystkiego kroki ponieważ mój stres zapanował nad moim ciałem i umysłem.Kiedy na scenę weszła Dan wiedziałam,że zaraz będzie moja kolej.Gdy dziewczyna zrobiła swój najlepszy numer ja weszłam na scenę.Stanęłam na określonym miejscu,a wszyscy wpatrzeni byli we mnie.Na sali panowała ciemność tylko jedne reflektor oświetlał moją postać.Ruszyłam prawą ręką,a potem nogą.Oczywiście wszystkie ruchy wykonywałam z wielką gracją tak jak nakazał mi mój trener.Stąpałam po scenie w bardzo delikatny sposób,czasami unosząc się lekko nad ziemię robiąc piruety.Muzyka i dekoracje dodawały cały efekt mojemu występowi.Gdy zakończyłam swój występ szpagatem wszyscy na sali bili brawa na stojąco.Byłam naprawdę szczęśliwa.Ukłoniłam się i zeszłam ze sceny ,a za kulisami wszyscy zaczęli mi gratulować.
-To był nasz wspólny sukces!-Powiedziałam przekrzykując oklaski.Po występie przyszedł czas na poczęstunek.Usiadłam do jednego stolika z :Gemmą,mamą Harrego,Danielle i Liamem.
-Byłaś świetna!
-Najlepsza!-Chwalili mnie.
-Ja myślę,że Dan też świetnie sobie dała radę -Poparł mnie Liam.Oni są tacy słodcy.Niby nie są razem ,ale zachowują się jakby byli.Po chwili usłyszeliśmy muzykę,a wtedy Liam poprosił brunetkę do tańca.
-Zaraz wracam.-Powiedziałam wstając od stolika.Skierowałam się na trzecie piętro i stanęłam na balkonie podziwiając innych z góry.Przyszedł czas na telefon do Harrego,a więc wykręciłam numer trzęsąc się jak nigdy dotąd
*Victoria ?!Właśnie miałem do ciebie dzwonić.-Usłyszał jego głos .
*Tak?a co chciałeś?-zapytałam .
*To najpierw ty powiedz co chciałaś.
*Chyba będzie lepiej jak ty zaczniesz.-Bałam się mu o tym powiedzieć.
*No dobrze więc, odwróć się !-Zdziwiłam się,ale uczyniłam to o co mnie poprosił.Kiedy to zrobiłam mało co nie zemdlałam.Za mną stał Harry z kwiatami.
-Ha-rry?!-Nie mogłam w to uwierzyć.
-Witaj aniołku!-Uśmiechnął się po czym mnie pocałował.
-Co ty tu robisz?!-Powiedziałam odrywając się od jego ust.
-Musiałam zobaczyć twój występ.
-Ale przecież...-Położył swój palec na moich ustach
-Nie mów nic.-Powiedział i uklęknął.
-Harry co ty robisz?!-Nie miałam pojęcia co się dzieje.
-Czy ty Victorio Palvin zgodzisz się kolejny raz zostać moją żoną?-Zapytał wyciągać w moją stronę swoją dłoń w której trzymał czerwone pudełeczko z kolejnym ślicznym pierścionkiem.
-Harry ty mnie kochasz?-Powiedziałam lekko zszokowana.
-Jasne ,że cię kocham i nigdy nie przestanę,a ty mnie kochasz?-Zapytał mnie o coś co jeszcze dzień temu było dla mnie oczywiste.
******************************
Przepraszam,że bez gifów,ale teraz nie będę miała możliwości ich wstawić.Proszę Was o komentarze ,ponieważ odnoszę wrażenie,że nikt nie chce czytać mojego opowiadania.
Subskrybuj:
Posty (Atom)