-Nathan ,a jednak przyszedłeś!-Powiedziała wstając z krzesła -Przepraszam cię za tamto,obiecuję że się to więcej nie powtórzy .-Przytuliła się do mnie.Byłem jeszcze zły,ale postanowiłem jej wybaczyć.
,,Oczami Emily"
-No to siadajmy!-Powiedział z uśmiechem Harry,a ja byłam strasznie z niego dumna.Jeszcze chwile temu myślałam,że będą potrzebować więcej czasu,a tu taka zmiana .Styles usiadł obok mnie,a braciszek na przeciwko.Złapałam loczka za rękę ,chciałam mu pokazać,że naprawdę się ciesze.
-Smacznego!-Życzyłam z uśmiechem moim chłopcom.
Przez dłuższy czas słychać było tylko dźwięk widelca przesuwającego się po talerzu.
-Może obejrzymy jakiś film?-Zaproponowałam kiedy już wszyscy zjedliśmy.
-Nie chce wam przeszkadzać.-Powiedział Nathan.
-No co ty nie przeszkadzasz!Prawda Harry?-Skierowałam wzrok na chłopaka wgapionego w telefon.
-Nie będziesz przeszkadzać -Odpowiedział obojętnie,nie odrywając się od telefonu.
Nathan widząc jego minę ,ponownie odmówił i skierował się w stronę swojego pokoju.
-Harry?!O co chodzi?-Zapytałam.
-Nic.-Schował telefon do kieszeni.
-Coś się stało?-Zaczęłam się martwić.
-Nie.-Powiedział z uśmiechem,który moim zdaniem był wymuszony.-Moge już pozbierać talerze?-Zapytał wstając .
-Tak ,proszę!-Ja również zabrałam się za sprzątanie.
Ja myłam naczynia ,a on je wycierał .Jednak nie trwało to długo,ponieważ w pewnym momencie znowu zaczął gapić się w ekran komórki.Po chwili odłożył ją na stół i wyszedł,bez słowa.
Spojrzałam na małe urządzenie,które zaczęło wibrować.Wytarłam ręce w jakąś szmatkę i podeszłam do telefonu.Wzięłam go do ręki i otworzyłam wiadomość.
Nadawcą wiadomości był niejaki Zayn.
*Mam dla ciebie jedną działkę,przejedziesz?
-"DZIAŁKĘ"!-Po przeczytaniu tego słowa przeraziłam się.
W tej samej chwili do kuchni wszedł Harry,widząc mnie ze jego telefonem wyrwał mi go.Do tego jak zauważył otwarty sms wkurzył się jeszcze bardziej.Rzucił telefon na stolik,a mnie popchnął na ścianę.Przytrzymał mnie,przez co ja nie mogłam zrobić żadnego ruchu.W pewnym momencie złapał mnie za brodę i pociągnął do góry,tak aby moje oczu spoglądały w jego.Bardzo mnie to bolało.
-Nigdy więcej nie ruszaj mojego telefonu!-Powiedział,a jego twarz zmieniła się bardzo szybko z obojętności na złość,a może nawet wściekłość
-Harry to mnie boli.-Odpowiedziałam będąc nadal w ucisku .
Przez dłuższy czas spoglądał na mnie bez słowa,w końcu mnie puścił.
Nadal nic nie mówiąc wyszedł z domu.Jego roztrzaskany telefon leżał na stole.W tej chwili czułam straszny ból,będący skutkiem uderzenia się o ścianę.Podeszłam do lustra ,które znajdowało się w przed pokoju.Na moich policzkach odciskał się jeszcze ślad ręki Stylesa.Odchyliłam ramiączko sukienki i w odbici lustrzanym dostrzegłam dwa czerwone siniaki.Gdy musnęłam po nich palcem ramiona zabolały mnie jeszcze bardziej.Do moich oczu napłynęły zły smutku,strachu i oczywiście ogromnego bólu.Poprawiłam ramiączko tak ,aby zakryło sińce.Otarłam słoną łzę,która delikatnie spływała po moim policzku i poszłam do swojego pokoju.Całe zajście widziały tylko dwie osoby czyli ja i Harry.Naszczęście Nathan dzięki głośnej muzyce nie usłyszał tej "kłótni"jeśli to całe popychanie można nazwać kłótnią.Sama nie wiem co tak naprawdę wkurzyło Stylesa.Wiem ,że nie powinnam czytać cudzych wiadomości,jednak czy to był powód ,żeby mnie szarpać i krzyczeć !?Zastanawiające jest jeszcze to ,czy to ja aż tak bardzo się co do niego pomyliłam ?Czy była to po prostu jednorazowa sytuacja?
Na te pytania mógł odpowiedzieć sprawca tego całego zajścia,ale sama już nie wiedziałam czy chce tego słuchać.Położyłam się na łóżko, w którym przypomniałam sobie o tym wszystkim co między nami zaszło.Były to piękne i nie zapomniane chwile.Cały czas jeszcze
byłam dumna z tego co uczynił dla mnie Harry.Ta bardzo szybka zmiana sprawi ,że pokochałam go jeszcze bardziej.Moje serce wypełniło się miłością,a mój organizm domagał się pocałunków i pieszczot więc czy to jedno zajście musi wszytko zepsuć?A ja nie moge po prostu o tym zapomnieć?-Zadałam sobie te wszystkie pytania chcą na nie udzielić szybkich i jasnych odpowiedzi zgodnych z głosem mojego serca.Ja nie jestem grzeczną dziewczyną,a więc on nie musi być grzecznym chłopcem.Mimo wszytko on dala jest wolnym człowiekiem więc te narkotyki są wyłącznie jego sprawą,a ja nie mam prawa się w to wtrącać.
Teraz było wszystko jasne i nie miałam zamiaru zaprzątać sobie tym głowę już ani chwili dużej.
Nie myśląc już o niczym po prostu zasnęłam.W pewnym momencie będąc pół przytomna usłyszałam otwieranie drzwi.Zaspanymi jeszcze oczami spojrzałam na chłopaka ,który stał w jednym miejscu i obserwował mnie w milczeniu.Po chwili podszedł do mnie i usiadł na łóżko.Jego twarz skierowana była ku drewnianym panelą.Przetarłam oczy i przysnęłam się do niego.Nie mówiąc nic ułożyłam głowę na jego ramieniu i złapałam go za rękę.Wiedziałam,że on tego tak naprawdę nie chciał,a teraz jest mu strasznie wstyd.Nie byłam wstanie być na niego za to zła.Nie tylko on w tej sytuacji zawinił.Ja go po prostu sprowokowałam,a więc to była nasza wspólna wina,za którą oby dwoje zapłaciliśmy.
-Jesteś jeszcze wstanie mnie pokochać?Chociaż trochę?-Zapytał przygnębiony.
-Harry spójrz na mnie!-Rozkazałam przesuwając jego twarz w moim kierunku.-Ja nie przestanę cię nigdy kochać!Pokochałam cię nie za to ,że byleś miły czy przystojny ,a za to że zrobiłeś wszytsko dla mnie co by mnie uszczęśliwiło!Więc taka drobnostka nie może tego zepsuć!Uwierz mi kochanie!-Powiedziałam chcąc go pocałować,ale on odsunął się.
-Nie możesz mnie teraz całować,nie po tym kiedy zadałem ci ból!-Wstał i odsunął się ode mnie czując wstręt do samego siebie.
-Skarbie to nic takiego!Zagoi się .Większy ból zadajesz mi nienawidząc siebie.Nie zniosę tego ,jeśli nie będę mogła cię dotykać!Uwierz mi ja cię naprawdę kocham-Podeszłam chcą go ponownie pocałować.Tym razem pozwolił mi na to.Zwykły pocałunek zamienił się w namiętność i w chęć czegoś więcej.Delikatnie ułożył mnie na miękkiej pościeli.Jego dłoń przesuwała się po moim udzie.Moje palce wplątane były w jego loczki.Następnie jego usta całowały moją szyję.W pewnym momencie szarpnął moją sukienką ,której ramiączko ucisnęło moją ranę.Było to bardzo bolesne ,dlatego też nie obyło się bez cichego syknięcia.
-Przepraszam to przeze mnie !-Powiedział siadając na podłogę totalnie załamany.
-Skarbie to tylko siniak,poboli i przestanie,ale jeśli,aż tak ci to przeszkadza możemy poczekać,aż ból ustanie.-Od tej chwili oby dwoje siedzieliśmy na podłodze .Wtuliłam się w jego umięśniony tors,a on delikatnie ułożył swoje ramie na mojej szyi chcąc mnie przytulić.Wgapieni byliśmy w ciemne niebo znajdujące się za oknem.Ani on ,ani ja nie nie chcieliśmy nic mówić,woleliśmy wsłuchać się w bicia naszych serc.I tak oby dwoje zasnęliśmy we wzajemnych objęciach.
Obudziło mnie jasne światło. Odwróciłam się w drugą stronę z powodu oślepiające mnie słońca.Ułożyłam głowę na miękkiej poduszce i tym samym zdziwiłam się co ja tu robie.Pamiętam,że kiedy zasypiałam leżałam na podłodze razem z Harrym...A właśnie gdzie on jest?-Zadałam sobie to pytanie po czym wstałam z łóżka.Ubrałam Tishert Harrego leżący na podłodze i zeszłam na dół.Schodząc po schodach usłyszałam jakieś rozmowy dobiegające z kuchni.Oparłam się o framugę drzwi i stanęłam podziwiając przepiękny widok na moich chłopców.
-Już wstałaś?!-Powiedział Nathan z uśmiechem
-A co wy tu robicie?-Zapytałam wchodząc głębiej .
Na stole leżały świeże kwiaty oczywiscie moje ulubione tulipany.W garnku gotowała się jakaś pięknie pachnąca zupa,a wszystko dookoła lśniło.
-Postanowiliśmy coś dla ciebie zrobić siostrzyczko!-Powiedział Nath całując mnie w policzek.
-A ty kochanie co robisz?-Podeszłam do Loczka ,który stał do mnie tyłem w bardzo "seksownym"różowym fartuszku.
Próbowałam dostrzegać czym się teraz zajmuje,ale niestety nie pozwolił mi na to.Zakrył jakąś miskę swoim ciałem i tylko na chwile odwrócił się do mnie chcąc mnie pocałować.
-Widzę ,że miłość kwitnie !-Zaśmiał się braciszek widząc w co jestem ubrana i jak witam się z Harrym.
-A ty nie bądź taki mądry!W całym domu było słychać wasze śmiechy!-Droczyłam się z nim.
-Emi idź ubierz "cały"strój,a my coś ci przygotujemy!-Rozkazał wysoki chłopak ,spoglądając na mnie w bardzo seksowny sposób.
Skierowałam się w stronę łazienki,chcą wykorzystać chwile spokoju.Zdjęłam z siebie bluzkę Harrego ,a potem moje szare majtki.Nalałam wodę do wanny chcąc wziąć gorącą kąpiel.Założyłam białe słuchawki i zaczęłam słuchać odprężającej muzykę.Ułożyłam się wygodnie w wannie i zamknęłam oczy.Biała i puszysta piana przykryła moja nagie ciało.W pewnym momencie poczułam jakąś postać nad sobą.Kiedy już miałam otworzyć oczy ktoś nagle wyrwał moje słuchawki i rzucił nimi o ziemię.Przestraszona otworzyłam oczy i ujrzałam wściekłego Harrego.Jego twarz wyglądała tak jak wczoraj kiedy wybuchnął .
-Co się stało?-Zapytałam zmartwiona.
-Ty dziwko!Jak mogłaś!-Wrzasnął na mnie wściekły chłopak.
Spojrzałam na niego bez słowa,a w moich oczach można było zobaczyć strach.
-Co się tak gapisz!Lepiej powiedz po co to zrobiłaś!-Kolejny raz krzyknął na mnie ,ale ja tym razem odważyłam się odezwać.
-Ja nic nie zrobiłam.-Powiedziałam ściszonym głosem.
Kolejny raz jego spojrzenie wypełniało się złością .Dostrzegłam że zagryzł wargę i po prostju wybuchnął.Nie krzyknął,a zrobił coś gorszego...Uderzył mnie w twarz.Po czym spojrzał na mnie z pogardą i bez żadnego zahamowania splunął mi w twarz.
Ja nie ruszyłam się,ani na chwile.Nie chciałam na niego patrzeć,nie chciałam patrzeć na mężczyznę,który zamieniał się w bezlitosną bestię.
-Powiedz coś wreszcie!-Ani na chwilę nie przestał krzyczeć.-Ty bezczelna szmato!Spójrz na mnie!-Szarpnął moją ręką w miejscu siniaka.Bardzo mnie to zabolało,ale nie chciałam mu tego pokazać.Następnie pociągnął mnie za drugą i kazał mi stanąć.Zrobiłam wszytko co rozkazał.Stałam bez ruchu naga i przerażona.Woda spływała po mnie kropla po kropli wraz z jakąś czerwoną substancją.Po chwili uświadomiłam sobie ,że jest to krew z mojej rozciętej wargi.Patrzyłam mu w oczy nie chcąc kolejny raz go rozzłościć.Nie wiedziałam o czyn mówił,ale nie chciałam o nic pytać.W tej chwili bardzo się go bałam.
-Zapytam cię tylko raz i oczekuję jasnej odpowiedzi!-Powiedział patrząc mi głęboko w oczy.-Zadzwoniłaś po psy?-Zapytał.
-Nie wiem o czym ty mówisz -odpowiedziałam szybko.
-O tym morderstwie wiedziały tylko dwie osoby ,czyli ja i Ty!Więc myślisz,że ja zadzwoniłem po Kundle!Masz mnie za idiotę !-Nie odpowiedziałam nic.Głowę skierowałam ku podłodze.
-Odpowiedź szmatko!Albo chcesz żebym cię skrzywdził!-Krzyknął na mnie,a ja zaczęłam się trząść z zimna i ze strachu.Do moich oczu napłynęły łzy i nie mogłam ich już ukryć.
-Nigdy bym ci tego nie zrobiła,naprawdę to nie ja.-Tłumaczyłam się nadal płacząc.Jednak czy taką bestie może cokolwiek powstrzymać...Nie ! I znowu miałam racje.Kiedy tylko zobaczył moje cierpienie ,ponownie mnie uderzył ,tylko,że tym razem upadłam i tym samym uderzyłam się o wannę,a on po prostu wyszedł.
Kiedy tylko drzwi się zamknęły do moich oczu napłynęły kolejne łzy,tym razem nie mogłam się uspokoić.Z mojego nosa obficie spływała czerwona substancja.Po krótkim czasie woda była już cała czerwona.Nie miałam siły na nic.Ręce,warga i nos dawały się we znaki.Jednak ten ból to nic w porównaniu z tym co czułam w moim sercu,złamanym sercu.To wszystko co on uczynił było mieszanką dobra ze złem.Mieszanką miłości z nienawiścią.Szczerością z kłamstwem.Czy to możliwe,że ten sam chłopak z którym się kochałam i który obdarzył mnie szczęściem,może być aż taki bezlitosny?Nie panować nad emocjami i nagle po prostu przestać kochać?Czy to wszytko jest możliwe?
Ale jeśli to ja zawiniłam?Jeśli to ja tak na niego działam?Jeśli to wszytko moja wina?Może nie powinnam być na niego zła?Przecież to on przeżył koszmar widząc morderstwo!!
Po woli wyszłam z zakrwawionej wanny.Okryłam się ręcznikiem i po prostu zeszłam na dół w poszukiwania Harrego.Niestety nigdzie go nie było.W salonie siedział Nathan .Kiedy podeszłam bliżej dostrzegłam biały proszek na stole.Nathan nie zauważając mnie wciągał go z każdą minutą coraz więcej.
Nie miałam sił żeby na niego krzyczeć,nie miałam sił na nic.Więc po prostu usiadłam obok niego.W końcu spojrzał na mnie,ale bardzo się mną nie przejął.Po prostu wrócił do swojego małego szczęścia.Nagle poczułam jak po moim policzku spływa łza ,ale kiedy już znikła stałam się po prostu obojętna.W tej sekundzie nic nie czułam.Moje ciało stało się bezwładne,a w mojej głowie nie było już żadnych myśli. Miałam wrażenie,że zaraz odpłynę.
Kiedy zbliżał się wieczór ,a Harrego nadal nie było zaczęłam się o niego martwić.Bo jeśli coś sobie zrobił ,przeze mnie!Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.Ułożyłam głowę na poduszkę i wsłuchałam się w tykanie zegarka.W pewym momencie poczułam coś mokrego pod swoją głową.Kiedy spojrzałam na białą poduszke ,która w jednym miejscu zrobiła się czerwona przypomniałam sobie o moim nosie ,z którego co chwile leciała krew.Otarłam nos w chusteczką znalezioną w nocnej szafce i spowrotem położyłam głowę na zakrwawionym kawałku poduszki.Nathan już dawno spał.Zasnął w salonie po tym jak skończyły mu się narkotyki.Ja nadal jestem na niego zła za to ,że bieże te świństwo.Jednak narazie inna sprawa nie daje mi spokoju ,a chodzi o Harrego.Co się z nim dzieje ?Gdy na zegarku wybiła 2.30 moje serce biło szybciej.Po prostu bałam się ,że go więcej nie zobacze .
-Ale ze mnie idiotka!-Powiedziałam wkurzona do samej siebie.Nie mogłam przestać o nim myśleć.Jak ja mogłam pozwolić mu wyjść,nie zatrzymałam go .Nie przeprosiłam.Ja potrafie tylko wkurzać ludzi.Jestem nikomu nie potrzebna.Po mojej śmierci nikt by nie płakał,ale się temu nie dziwie.Nazwałam chłopak ,którego kocham bezlitosną bestią,a tak naprawdę to ja powinnam nosić takie przezwisko.W końcu to ja wszystkich prowokuje,mieszam się w nie swoje sprawy,męcze innych swoimi problemami i doprowadzam do nie przyjemnych sytuacji.Przede wszystkim przeze mnie mój braciszek ćpa!No bo przecież to ja powinnam się nim zająć ,dopilnować go ,a ja co robie zabawiam się z chłopakami.Po tym wszystkim co wyżądziłam moge powiedzieć szczeże ,że zasługuję na miano"szmaty"czy "dziwki".Nie nawidze siebie!Przez to jakim jestem człowiekiem krzywdze ludzi ,których kocham.Zamiast cieszyć się tym ,że ktoś jeszcze ze mną jest ,ja wszystko psułam!
Wstałam i podeszłam do lustra ,które wisiało w moim pokoju.Spojrzałam na swoje odbicie,na krew która leciała mi z nosa,na moją rozciętą wargę i zrozumiałam ,że on to zrobił dla mojego dobra.Uderzył mnie ,żebym zrozumiała pewne sprawy.Ja wiem ,że on mnie kocha,ale bardzo się o mnie martwi.Jaka jestem głupia ,że tego wcześniej nie zrozumiałam ,a teraz on się gdzieś szlaja ,a może sobie coś zrobił!
Do moich oczu napłyneły łzy,jeszcze raz spojrzałam na moje odbicie i pieścią uderzyłam z całej siły w lustro,które rozbiło się na małe kawałki.Na moich palcach pojawiła się krew,dużo krwi.Jednak mnie już to nie bolało.Patrzałam na krew ,która kapała z mojej ręki.Ona była taka piękna.Jej kolor był lekko brunatny.Spojrzłam na malutkie kawałki lustra i zaczęłam się po prostu z tego śmiać,a kiedy jeden z kawałków wbił mi się w skóre i tym samym przecioł mi ją tak ,że można było dostrzec mięso zrozumiałam ,że zaczęłam się uzależniać od bólu.Bo to wszytsko zaczęło mnie bardzo wciągać i rozśmieszać.Usiadłam na podłogę,jeszcze przez chwilę się śmiałam,ale potem było już coraz gorzej.Nie przestawałam
Nie przestawałam płakać,wszystko co dusiłam w sobie od tygodnia ,wreszcie musiało wyjść!Były to łzy ogromnego żalu do samej siebie,do Harrego.Zaczynało mi się wszystko mieszać,zaczynałam inaczej myśleć ,ale teraz już wiem,że Harry nie powinnien tego robić .Nie powinnien mnie nigdy uderzyć.Żaden chłopak nie powinnien tego zrobić.Jednak nie potrafie po prostu go tak skreślić,zapomnieć o tym wszystkim co dla mnie zrobił.Przecież chwile w kuchni czy w sypialni są najpiękniejszymi chwilami jakie kiedykolwiek przeżyłam .Może się po prostu pospieszyliśmy z tą decyzją,ale ja naprawdę czuję,że jeszcze wszystko się ułoży.Wiem że doczekam tego momentu kiedy będę mogła śmiało powiedzieć,że jestem szczęśliwa.Od kiedy poznałam Harrego moje życie się zmieniło o 180 stopni .To dzięki niemu częściej się uśmiechałam,stawałam się tą osobą,którą zawsze chciałam być. Cieszyłam się każdym dniem i zaczęłam myśleć pozytywnie!Za to wszytko bardzo mu dziękuję i głupio było by gdybym tak po prostu go zostawiła.W pewnym momencie usłyszałam kroki na schodach.Ktoś zbliżał się do pokoju.Domyślałam się,że może być to Harry,jednak do pokoju wszedł zaspany Nathan.Chyba już wrócił do normalności.Spojrzałam na moją zapłakaną twarz i rozbite lustro ,które cały czas było na dywanie.Podszedł bliżej i dostrzegł moje rany.
-Emily co się stało!?-Zapytał zmartwiony,siadając obok.
Nie odpowiedział nic tylko przytuliłam go najmocniej jak tylko umiałam.Gdy dotknęłam moimi zakrwawionymi palcami jego głowę bardzo mnie zabolało.Nie dałam rady ukryć jak bardzo ciepie.
-Syknęłam,a potem znowu sie popłakałam -
-Boże co się stało,czemu to lustro jest zbite i gdzie jest Harry?-Zapytał coraz bardziej zdenerwowany.Widział,że nie moge sie uspokoić dlatego o nic więcej nie pytał.
-Musimy opatrzeć ci ranę.Dasz rady iść?Jesteś strasznie blada ,żebyś tylko nie zemdlała.-Powiedział troskliwie.
-Tak dam rade.-Wstałam i zeszłam z nim do łazienki.
Kiedy spojrzał w lustro dopiero teraz widziałam jaką grzywnę wyrządził mi Harry.Byłam cała zapłakana.Cały czas jeszcze można było dostrzegać krew i jakieś drobne potłuczenia.
Nathan oczyścił mi rany na palcach i owinął je bandażem.Następnie zajął się moim nosem.Gdy już skończył moja twarz wyglądała już lepiej,ale wszystko nadal mnie bardzo bolało.
-On ci to zrobił?-Zapytał ,patrząc na mnie podejrzliwie.
-Nie.Po prostu jestem straszną niezdarą.-Nie mogłam powiedzieć mu prawdy,bo przecież przyniosło by to więcej problemów,a przecież nikt ich nie chce.
Dla mnie Harry nadal pozostanie tym dobry i kochanym,a o tym złym chce po prostu zapomnieć.Nie wiem dlaczego to zrobił,ale nie dam sobie wmówić ,że jest bipolarny.To się już więcej nie powtórzy...
Wróciłam do pokoju chcąc pozbierać kawałki szklanego lustra.
-Zostaw to!-Powiedział stanowczo Nathan.-Ja to zrobię!A ty idź się położyć!-Rozkazał opiekuńczo.
Zrobiłam wszytsko o co mnie poprosił.Byłam dumna z niego.Bardzo go kochałam,ale tym samym martwiłam się o niego.Bałam się,że wciągnęły go te narkotyki,że już od dawna bierze i nie chce się przyznać.Zawsze go postrzegałam jako szczęśliwego chłopca,a tak naprawdę jest on zranionym mężczyzną.Coś musiał go skłonić do wzięcia tego główna.Jednak nie mam pojęcia co.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz