sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 9

Usiadłyśmy na podłogę tak jak w dzieciństwie.Ona miała mi bardzo dużo do opowiedzenia,a ja uważnie słuchałam jej historii.Bardzo dużo się zmieniło w jej życiu ,większość z tych rzeczy zmieniło się na lepsze z czego bardzo się cieszyłam.Gdy już skończyła ,ja wiedziałam,że będzie ciekawa co u mnie.Oczywiście  nie pomyliłam się ,ponieważ kolejne pytanie jakie usłyszałam to:
-Co u ciebie?-Zapytała zaciekawiona.Jednak w pewnym momencie jej oczy skierowały się w stronę moich ramion.Ja przypominając sobie sińce ,które się na nich znajdują .Poprawiłam ramiączka koszuli nocnej.Gdy tylko jej wzrok wrócił w moją stronę zrozumiałam ,że tak łatwo nie odpuści.

-Co to było!?-Zapytała ,chcąc na nowo odkryć moje ramie.
-Zostaw!-Odsunęłam się od niej-Uderzyłam się.-Wymyśliłam na poczekaniu.
-Coś się stało?Przecież mi możesz powiedzieć.-Powiedziała idąc w moim kierunku.-A co to za krew na twojej twarzy?-Dotknęła moich rozciętych warg.
-Naprawdę nic!Nie martw się!-Uspokajałam ją wymuszając uśmiech.
-Emily widzę przecież ,że coś nie gra!Nawet po minie Nathana można stwierdzić,że coś się stało,ale nie mam pojęcia co!
-Możemy o tym nie gadać?!Proszę!?-Ściszyłam swój głos.
Ona nic nie odpowiedziała tylko mnie przytuliła.Było mi to bardzo potrzebne.Chociaż na chwile poczuć się bezpieczna  w czyiś ramionach.Ona doskonale mnie znała,ponieważ jak można nie znać osoby z ,którą się przeżyło swoje całe dzieciństwo.Którą  się traktowało jak siostrę.Dlatego też wiedziałam ,że mogę na nią zawsze liczyć,ale nie chciałam zadręczać całego świata swoimi problemami.Nie chciałam ,żeby się o mnie martwiła.Ona ma swoje sprawy i swoje problemy ,więc dodanie jej kolejnych nie było by dobrym rozwiązaniem.
-Może pójdziemy gdzieś się napić kawy?Co ty na to?-Zaproponowała odrywając się od uścisku.
-Jest 6.50 wątpię ,że gdziekolwiek ją dostaniemy.-Odpowiedziałam spoglądając na zegarek.
-No to napijemy się u ciebie razem z Nathanem.-Powiedziała zarażając mnie uśmiechem.
Zeszłyśmy na dół gdzie zastałyśmy Nathana siedzącego na kanapie.Gapił się bezmyślnie w wyłączony ekran telewizora.

-Co taki smutny?-Zapytała Pezz siadając obok niego.
-A wiesz tak sobie rozmyślam...-Odpowiedział tajemniczo Nathan.
Dał mi kolejny powód do zmartwień.Zawsze był taki uśmiechnięty ,radosny i pełen życia,a teraz?Co się takiego zmieniło?Może te narkotyki tak na niego wpłynęły?Ale w takim razie coś musiało się stać ,że je zaczął brać.Oznacza to ,że nie wiem kompletnie nic o swoim bracie.Świetnie!
-Widzę,że tajemniczość jest u was rodzinna!Nie będę męczyć ,ale jakby co to walcie do mnie śmiało.-Powiedziała wiecznie uśmiechnięta dziewczyna.
Tak bardzo jej tego zazdrościłam!Bardzo chciałabym być taka jak ona.Kiedyś byłyśmy do siebie bardzo podobne.Oby dwie żyłyśmy beztrosko i szczęśliwie.Każdy dzień był przyjemnością,a teraz?Wszystko się zmieniło,każdy szczegół w moim życiu się zmienił.Ludzie ,których kochałam odeszli ,życie które brałam garściami już dawno odeszło.Szczęście  zostało w pełni oddane mojej przyjaciółce,która musiała na nie zasłużyć...
-Ciesze się ,że tu ze mną jesteś.-Szepnęłam do jej ucha ,podczas przygotowywania małej czarnej.
-To ja się ciesze ,że mogłam cię wreszcie zobaczyć siostro!-Przytuliła mnie bardzo mocno.

Odłożyłyśmy filiżanki na stół i zasiadłyśmy do niego.

2 komentarze: