sobota, 4 października 2014

Rozdział 22


,,Oczami Danielle”
Cały czas nie mogę w to uwierzyć ,że dzisiaj wychodzę za mąż. Jestem szczęśliwa ,ale nie da się ukryć ,że również zdenerwowana. To mój pierwszy i mam nadzieje ostatni ślub. Wczorajszy dzień był dniem organizacyjnym,wszyscy bardzo mocno nam pomagali. Udało mi się kupić prześliczną, białą sukienkę ,a Liam kupił garnitur. Moje kochane druhny zadbały o każdy szczegół ,więc chyba nie ma powodu do obaw. No może jeden jest.
- Pewna sprawa , nie daję mi spokoju.-zaczęłam ,a Perrie wsłuchiwała się w moje słowa.-Naprawdę kocham Liama i chcę tego ślubu ,ale wiem ,że nie będzie na nim Victorii,ani Harrego.
-Dan proszę cię nie myśl o tym ,najważniejsza w tej chwili jesteś ty .-chciała mnie pocieszyć ,ale ja chyba miałam wyrzuty sumienia.
-Może jednak powinniśmy poczekać?-zapytałam niepewnie.
-Ile chcesz czekać?A jeśli ona się nie obudzi ? -załamana oparłam się o ścianę.
-Czemu tak mówicie? Od paru dni wciąż słyszę to samo" ona się nie obudzi" "nie możemy już czekać". Jestem w stanie zrozumieć dziennikarzy ,ale nie was!-byłam zła na moich przyjaciół,przestali w nią wierzyć ,a ja wiem ,że Victoria nigdy by nie odpuściła.
-Przepraszam,masz rację.-złapała mnie za rękę ,a kącik jej ust się lekko uniósł.
W końcu nadszedł czas by zadbać o swój wygląd. Lou przyjechała by zrobić nam ładne fryzury i zadbać o detale.
Nagle Edwards wyrwała się z miejsca i pobiegła w stronę łazienki ,trzymając dłoń przy ustach.
-Ciąża daje o sobie znać . Pamiętam jak to samo przeżywałam z Lux.-chyba dziecko to najpiękniejsze dar . Teasdale ,aż miała w łzy w oczach gdy wspominała swoją ciąże. Po dwóch minutach blondynka wróciła.
-Jesteś blada jak ścian.-zauważyłam
-To tylko mdłości.-usiadła na kanapie i co parę minut spoglądała na swój brzuch , jakby chciała sprawdzić czy dziecko nadal w nim jest.
,,Oczami Harrego”
Wczoraj wieczorem dostałem wiadomość od Payne z informacją o jego ślubie z Danielle. Jednak w tamtym czasie nic mnie już nie cieszyło. Wciąż myślę o Palvin i o tym ,że każdy kolejny dzień jej życia jest dla mnie najcenniejszym skarbem. Ciągle przechodzę obok jej sali i stojąc za grubą szybą ,spoglądam na nią ze łzami w oczach . To wszystko jest bardzo trudne. Gdy się obudziłem jeszcze nie byłem świadomy tego co tak naprawdę zrobiłem,ale teraz kiedy zamykam oczy mam ten wypadek przed swoimi oczami i bardzo dobrze słyszę jej krzyk... Stojąc przed drzwiami od jej pokoju z jednej strony chcę tam wejść ,ale z drugiej tak cholernie się boję .Tak samo było i tym razem. Niepewnie złapałem za klamkę .Naciskając na nią wszedłem do środka . Jej łóżko znajdowało się jakieś trzy metry ode mnie .Stawiałem małe kroki ,poruszając się bardzo wolno . W końcu patrzyłem na jej bladą i posiniaczoną twarz z bliska. Powoli wyciągałem w jej stronę rękę i delikatnie złapałem za jej zimną dłoń.Nie mogę uwierzyć ,że w śpiączce ,na łóżku szpitalnym leży moja, kochana Victoria. Ja oddycham ,poruszam się ,a przecież na to nie zasłużyłem .Nie zasłużyłem na to by żyć...
-Znowu tu jesteś!-nagle usłyszałem pana Palvin'a. Odwróciłem się w jego stronę i zrozumiałem,że jest na mnie zły .
-Dzień dobry.Chciałem trochę przy niej posiedzieć.-oznajmiłem,ale wiedziałem,że jej ojciec nie darzy mnie sympatią .
-To już nie musisz ,ja z nią będę.
-Wiem ,że ma pan do mnie żal,za to co zrobiłem.Sam nie mogę na siebie patrzeć,ani spać.Ciągle siedzi mi to w głowie.
-Mam ci współczuć?!Moja córka przez ciebie wylądowałam w szpitalu,nie wiadomo czy przeżyje,a ty mówisz mi że ja mam do ciebie żal!Ja nie jestem jak moja żona,tak szybko ci nie wybaczę!-nie chciałem się z nim kłócić,ponieważ wiedziałem,że ma rację.Wyszedłem z sali.
,,Oczami Liama"
Stałem przy ołtarzu w samym środku hotelowego ogrodu.Niewielka grupka gości siedziała na białych krzesłach.Wszystko dookoła było ozdobione kwiatami.Na balkonach hotelowych stali obcy ludzie ,których pilnowała ochrona .Jednak i tak wiedziałem,że jutro cały świat zobaczy nasze ślubne zdjęcia.Już wczoraj wszyscy się o nim dowiedzieli.Chcieliśmy zachować to w tajemnicy, do momentu powiedzenia sobie sakramentalnego "Tak",ale oby dwoje od początku widzieliśmy ,że może się to nie udać.Mimo wszystko w tej chwili ,aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało.Liczyła się Danielle ,przyjaciele i rodzina.Z jednej strony ołtarza stali :Andy, Niall,Louis i Zayn,natomiast po drugiej stronie były dziewczyny jako druhny Dan.Oczywiście były to jej dwie przyjaciółki:Gemma i Perrie. Wszystkim bardzo brakowało Victorii i Harrego.W końcu usłyszałem marsz Mendelsona,a wtedy serce przyspieszyło swoje tempo.Kiedy Zobaczyłem Danielle prowadzoną do ołtarza przez mojego ojca ,uśmiech sam malował się na mojej twarzy.Dziewczyna ślicznie wyglądała w białej ,dość długiej sukni.
-Uszczypnąć cię?- usłyszałem szept Andiego.
-Jeśli to sen to nie chce się z niego obudzić.-odpowiedziałem równie cicho.
Peazer stanęła na przeciwko mnie,spoglądała prosto w moje oczy,a pastor odczytywał słowa przysięgi,której fragmentu powtarzaliśmy .
-Czy ty Liamie bierzesz sobie za żonę Danielle ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że jej nie opuścisz aż do śmierci?
-Tak.
-Czy ty  Danielle  bierzesz sobie za męża  Liama  i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że go nie opuścisz aż do śmierci?
-Tak.-w tamtej chwili to słowo było dla mnie najpiękniejszym dowodem miłości.

wtorek, 16 września 2014

Rozdział 21


,,Oczami Danielle” Minęły kolejne dwa dni ,a oni nadal są nieprzytomni. Rodzice Victorii i mama Styles'a nie mogę się z tym wszystkim pogodzić. Odniosłam wrażenie ,że się z nimi żegnają,a przecież cały czas oddychają ,a ich serce nadal bije. Brunetce w oddychaniu pomaga aparatura do ,której jest podłączona. Harry miał więcej szczęścia i pobiera tlen samodzielnie. -Kochanie możemy porozmawiać?-do pokoju wszedł niepewnie Payne. Był wyraźnie zdenerwowany. Przestraszyłam się. -Liam coś z Vici ? - spytałam zmartwiona. -Nie kochanie ,na szczęście nie.-złapał mnie za dłoń i spoglądał prosto w moje oczy.-Chodzi o ….-w tamtym momencie przerwał mu dzwonek mojego telefonu.-Proszę cię nie odbieraj . -Ale to mama Harrego ,więc muszę.-nie posłuchałam chłopaka i przyłożyłam komórkę do ucha. *Halo? *Dzień dobry Danielle. - słychać było radość w jej głosie.-Harry właśnie się obudził!-była bardzo podekscytowana ,a ja w pierwszej chwili nie uwierzyłam własnym uszom. *Jak to ? Harry ?Naprawdę? *Tak przed chwilą .Mogłabyś poinformować o tym resztę jego przyjaciół?- Kącik moich ust się lekko uniósł . *Oczywiście i dziękuję za wiadomość. *Do zobaczenia.-wyłączyła się. Odłożyłam telefon będąc nadal w wielkim szoku . -Boże nie mogę w to uwierzyć!- czułam jak serce przyspiesza swoje tempo. -Co chciała Anne ?-zapytał spokojnie ,jeszcze o niczym nie wiedząc. -Loczek się obudził!-nie powiedział nic tylko pokręcił głową z niedowierzaniem ,a uśmiech sam malował się na jego twarzy. Tak jak prosiła ,napisałam tą dobrą nowinę do wszystkich. Zadzwoniłam do pani Palvin ,która naprawdę się ucieszyła ,ale chyba jej mąż nie był zachwycony,a ja nie rozumiałam dlaczego. Gdy już wszyscy o tym wiedzieli pojechaliśmy do szpitala z Liamem,po drodze mijając tłumy fanek i paparazzi ,ale na razie milczeliśmy. Musieliśmy zapytać pielęgniarki w , której sali obecnie przebywa Harold,ponieważ podobno musieli go przenieść. -Dzień dobry!-weszliśmy do odpowiedniego pokoju,a chłopak z burzą loków powoli przesunął w naszą stronę głowę. -Cześć!jak się czujesz?-podeszłam bliżej . -Dobrze-powiedział jeszcze bardzo słabo.-Co się stało?-dodał po chwili. Wszyscy popatrzeliśmy na siebie nawzajem ,było nam przykro ,że musimy mu o tym powiedzieć. -Mieliście...-jego mama szybko mi przerwała. -Może kochanie się czegoś napijesz?-zmieniła temat. Chłopak pokiwał głową na znak ,że nie jest spragniony. -Gdzie jest Victoria?-zapytał po chwili . Nikt nic nie odpowiedział , obawialiśmy się jego reakcji.-Niech mi ktoś wreszcie odpowie !Gdzie ona jest!?-coraz bardziej się denerwował. Wiedziałam ,że Anne nie chce go martwić ,ale ktoś w końcu będzie musiał mu o tym powiedzieć.
-Ona jest w bardzo ciężkim stanie ,a lekarze nie dają jej szans...-spuściłam głowę ,a w moich oczach pojawiły się łzy. Liam dostrzegł mój smutek ,dlatego złapał moją dłoń. -Chce ją zobaczyć.-próbował wstać ,ale nie pozwoliliśmy mu na to.-Ja muszę ją zobaczyć! Pozwólcie mi na to do jasnej cholery!- Jego zdenerwowanie zmieniło się wściekłość,a wściekłość w smutek i płacz. Pierwszy raz widziałam jak Harry wylewa swoje łzy .Jego szloch był głośny,nie potrafił się uspokoić . -Stary proszę cie połóż się.-powiedział delikatnie Li. -Zostawcie mnie !-usłyszeliśmy jego głos. -Synku,może lepiej nie .-Anne nie dawała za wygraną. -Mamo proszę cię, chce po prostu pobyć sam !Nic przecież sobie nie zrobię !- kobieta w końcu uległa i wspólnie opuściliśmy sale. -Nie potrzebnie mu o tym mówiłaś!-brunetka była bardzo na mnie zła . -Danielle zrobiła wszystko tak jak należy ,nie powinna pani nikogo obwiniać .On prędzej czy później by się o tym dowiedział ,ma do tego pełne prawo.-Liam stanął w mojej obronie ,co było bardzo miłe . -Może masz rację ,przepraszam.-kobieta przyznała mu rację. Nagle pojawili się nasi przyjaciele. Nawet Perrie przyjechała co mnie ucieszyło ,ponieważ bardzo się za nią stęskniłam.
-Pezz!-z uśmiechem na twarzy przywitała blondynkę . -Cześć piękna!- przytuliła mnie bardzo mocno , pewnie też się za mną stęskniła. Zayn był cały w skowronkach ,ale nie można było się temu dziwić jego ukochana wreszcie wróciła. Gemma również wyglądała na szczęśliwą. Chyba wreszcie układa jej się z Horanem. Louis nie miał dziewczyny ,ale nie narzekał na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej. Styles na razie nie chciał się z nikim wiedzieć ,dlatego wszyscy postanowiliśmy wrócić do swoich hoteli.-A może wpadniecie do nas?zrobimy jakiś obiad.-zaproponowałam ,a oni bardzo chętnie się na to zgodzili.
Mama Gemmy wróciła z Robinem,chociaż bardzo chciała zostać ze swoim synem. Chłopcy szli za nami ,poruszając się wolnym krokiem.W tamtym momencie byłam bardzo szczęśliwa,ponieważ miałam przy sobie dwie najwspanialsze kobiety na świecie.Oczywiście brakowało mi jeszcze Victorii ,ale wraz z obudzeniem Harrego przyszła nadzieja na "powrót" Vici. -Bardzo się cieszę,że wreszcie do nas wróciłaś.-Gemma z uśmiechem zaczęła rozmowę z Perrie. -Musiałam wrócić, za bardzo się za wami stęskniłam !-Ja i Gem zrobiłyśmy coś w stylu "Aw!",a potem wypchnęłyśmy śmiechem. -Sorry Gemma ,ale zawsze myślałam,że to Louis szybciej znajdzie sobie dziewczynę niż Niall . Jednak i tak bardzo się z tego powodu cieszę,wy idealnie do siebie pasujecie.-oznajmiła blondynka. -Widzę,że się między wami bardzo dobrze układa.-dodałam do słów dziewczyny. -Szczerze mówiąc to tak,jest nam naprawdę dobrze,a u was?-tym razem wzrok przyjaciółek ,skierowany był w moją stronę. -Chyba dobrze,nie narzekam...No dobra jest świetnie. Liam to cudowny i naprawdę romantyczny chłopak.Kocham w nim wszystko, nawet jego drobne wady.Stał się moim całym światem i największym szczęściem. -Boże jakie to słodkie!Kiedy o nim mówisz,albo słyszysz jego imię oczy ci błyszczą ,a uśmiech maluje się na twojej twarzy.Musisz naprawdę go bardzo kochać-Podsumowała Edwards. W końcu dotarliśmy do naszego hotelu,przed którym czekały fanki.Każda z nich oszalała na widok Perrie ,ponieważ nikt jej się tu nie spodziewał.Po "sesji zdjęciowej"udaliśmy się do pokoju.Chciałyśmy przygotować obiad ,ale chłopcy nas wyprzedzili. -Tylko nie spalcie kuchni!-trochę z nich zakpiłyśmy.Hotele we Włoszech,oczywiście te najdroższe były wyposażone zarówno w sypialnie,kuchnie jak i łazienkę,a więc czułam się tu jak w domu. Rozmawiałam z dziewczynami kiedy podszedł do mnie mój ukochany. -Danielle możemy porozmawiać w cztery oczy? -No dobrze kochanie.Przepraszam dziewczyny .-Zamknęliśmy się w sypialni. -No więc o czym chciałeś porozmawiać ? -Możemy usiąść?-pokazał na łóżko.Zrobiłam to o co mnie prosił.Był bardzo zdenerwowany i prze dłuższą chwile nic nie mówił. -Kotek goście na nas czekają,nie możemy na tak długo ich zostawiać.-po moich słowach chłopak w końcu zaczął mówić.Złapał moją dłoń i spoglądał w moje oczy. -Kochanie wiem ,że znamy się bardzo krótko,ale ja już teraz jestem pewien tego ,że cię kocham.Harry i Victoria są razem bardzo długo i ciągle z tym zwlekali ,a ja nie chce popełnić tego samego błędu...- puścił moją dłoń i z kieszeni wyciągnął małe ,czerwone pudełeczko,a ja poczułam jak po moich rękach przechodzą ciarki ,a serce przyspiesza swoje tempo. -Czy ty Danielle Peazer zgodzisz się zostać moją żoną?-do moich oczu napłynęły łzy,nie mogłam z siebie wydusić ani jednego słowa. Nie chciałam przeciągać,ponieważ widziałam jak bardzo on się denerwuje. -Liam jeśli ty naprawdę tego chcesz to ja oczywiście się zgadzam.-Wtedy na jego twarzy pojawił się szczery i prześliczny uśmiech.Założył na mój palec piękny pierścionek ,a ja go bardzo czule pocałowałam.-Kochanie,ale jeśli już to zrobiliśmy to może zróbmy jeszcze krok dalej?-zaczęła.
-Co masz na myśli? -Może nie czekajmy długo na ten ślub tylko weźmy go choćby jutro?-niepewnie zapytałam,ale chłopak bez żadnego"Ale"zgodził się na moją propozycję.Chyba oby dwoje nie chcieliśmy by nasz związek wyglądał tak jak związek Styles'a i Palvin. Ciągłe kłótnie i przeciągnie sprawy. -To co idziemy się pochwalić?-zapytał,a ja przytaknęła.Gdy wyszliśmy z pokoju wszyscy siedzieli przy stole. -Trochę długo "rozmawialiście"-Wiedziałam co na myśli miał Louis ,ale tylko się uśmiechnęłam. -Przyjaciele wiem,że dużo się ostatnio zadziało:Wypadek Harrego i Victorii,Gemma stała się dziewczyną Nialla i nasz ślub.-Zakończył ,a wszyscy zastanawiali się nad ostatnimi słowami przemówienia Liama.
-Jaki ślub?-zdziwiła się Pezz.W tamtym momencie wyciągnęłam w ich stronę swoją dłoń.-Naprawdę ?!O boże!Gratuluję!-Wszyscy bardzo dobrze to przyjęli z szerokim uśmiechem na twarzy. -Ale to tylko zaręczynowy pierścionek .-Zauważył Zayn. -Postanowiliśmy wsiąść ślub po jutrze-Zrobili wielkie oczy nikt nie mógł w to uwierzyć. -Wy tak serio?-Gemma chciała się upewnić. -Bardzo serio.Nigdy w życiu nie byłam czegoś tak bardzo pewna jak tego ,że chce wsiąść z nim ślub.-Perrie popłakała się z radości,a ja widząc jej łzy,zrobiłam to samo. -To ja i Zayn też musimy wam o czymś powiedzieć...-zaczęła niepewnie blondynka. -Spodziewamy się dziecka.-Zayn złapał za rękę dziewczynę i z uśmiechem spoglądał na nią.Wtedy to nawet Gemma się popłakał.Oczywiście im też zaczęliśmy gratulować. -Jak ja was kocham! -Powiedziałam ocierając łzy.-To chyba najpiękniejszy dzień w całym moim życiu!
*******************************************************
Przepraszam ,że tak długo nie dodawałam rozdziału ,ale w końcu jestem! Mam nadzieję ,że rozdział Wam się spodoba . Pewnie jak każdy liczę na Wasze komentarze :*

niedziela, 7 września 2014

ważne

przepraszam,że tak długo nic nie dodawałam,ale nie miałam czasu .chce jednak wam obiecać ,że skończe to opowiadanie i nie przestane tu pisać ,więc czekajcie na rozdział troche to smutne,że nie komentujecie no,ale mówi się trudno, powodzenia w szkole ;)

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 20

Chyba nie zachowywaliśmy się odpowiednio.
-To może my państwa zostawimy samych z córką.-powiedziałem i razem z przyjacielem i dziewczyną wyszliśmy na korytarz. Gdy tylko zamknęliśmy za sobą drzwi ,wybuchnęliśmy śmiechem. Nie mogliśmy się powstrzymać nawet wtedy kiedy pielęgniarki zaczęły nas uciszać.
-Jestem z Perrie już prawie trzy lata,ale nigdy nie byliśmy tak na siebie napaleni ,by robić takie rzeczy w SZPITALU!-zakpił z nas Zayn.
-Oj przestań!już teraz jest mi strasznie głupio .-odpowiedziała zawstydzona dziewczyna.
-Nie ma się czego wstydzić. Jesteśmy młodzi i mamy do tego prawo.-pocieszyłem dziewczynę.
-No dobra ja będę spadał. Trzymajcie się i korzystajcie z wolności.-Zayn uśmiechnął się i odszedł.
Zostałem sam z Gemmą. Oby dwoje nie mieliśmy ochoty kolejny raz widzieć się z rodzicami Victorii dlatego szybko wyszliśmy ze szpitala. 
Złapała mnie rękę i z uśmiechem wymalowanym na twarzy spoglądała na mnie .
-Gdzie teraz idziemy?-zapytała.
-Jestem strasznie zmęczony i chciałbym się jak najszybciej położyć.-odpowiedziałem szczerze,a ona  puściła moją dłoń i spojrzała w dół.-Coś się stało?-spytałem zdziwiony .
-Nie. To cześć.-chciałem ją pocałować  na pożegnanie ,ale ona bardzo szybko odeszła. Nie rozumiałem o co jej chodziło,ale byłem zbyt senny by o tym teraz myśleć Wsiadłem do samochodu ,którym przyjechaliśmy do szpitala i wróciłem do swojego hotelu.
,,Oczami Gemmy”
Nie znam Włoch ,nigdy tu tak naprawdę nie byłam . Miałam przyjechać  tylko na jeden dzień ,niestety ten wypadek zmienił wszystko. Dzisiaj nie mam jednak ochoty zamartwiać się i wylewać kolejne łzy. Miałam nadzieję ,że Niall spędzi go razem ze mną .Skoro on nie chciał postanowiłam zadzwonić do Danielle,która zapewne nadal płacze.
*Halo?-Po dłużej chwili usłyszałam jej smutny głos.
*Cześć!Znowu płakałaś ?
*Cześć Gemma,tak płakałam.-odpowiedziała pociągając nosem.
*Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.-Zaczęłam
*To znaczy?
*Zapraszam cię  do kawiarni .Co ty na to?-Zaproponowałam radośnie.
*No nie wiem...Nie wyglądam dzisiaj za dobrze.-jak zwykle się wykręcała.
*Oj przestań!No proszę ,zrób to dla mnie. Muszę z kimś pogadać,bo inaczej zwariuję.-po długich namowach,dziewczyna w końcu się zgodziła.-Tylko powiedź mi gdzie jest jakaś kawiarnia ?-nie za bardzo jeszcze się tu odnalazłam.
*Niedaleko szpitala ,po prawej stronie od sklepu z ciuchami. Czekaj tam na mnie ,będę za dziesięć minut.-wyłączyła się.
Schowałam swoją komórkę do torebki i ruszyłam w stronę umówionego miejsca .Po dziesięciu minutach ,punktualnie zobaczyłam samochód Liama .Przywiózł dziewczynę z którą się czule pożegnał. Był to naprawdę słodki widok.
-No to jestem!-uśmiechnęła się do mnie ,a ja wstałam i przywitałam się z nią.
-Liam bardzo się o ciebie troszczy.
-Jest naprawdę kochany. Powiedział ,że po mnie przyjedzie ,bo nie chce ,żebym sama wracała. Codziennie rano całuje mnie w czoło i pyta jak się dziś czuję.
-To słodkie.-Uśmiechnęłam się.-Musi cię naprawdę kochać .W szpitalu nie myślał o niczym innym tylko o tobie. Masz wielkie szczęście.
-Słyszałam ,że ty też odnalazłaś swoje szczęście.-Miała na myśli Nialla.
-Już sama nie wiem...-było mi bardzo smutno,a Danielle to zauważyła.
-Co się stało?-złapała mnie za rękę i zmartwiona zapytała-Nie kochasz Nialla?
-No jasne ,że kocham ,ale on chyba mnie nie. Na początku rozumiałam ,że nie okazywał mi tak czułości,ale teraz?Jesteśmy już dosyć długo razem ,wszyscy o nas wiedzą ,a on nie powiedział mi ani razu głupiego ''kocham cię”!
-Niall na pewno cię kocha ,ale jesteś jego pierwszą prawdziwą dziewczyną i pewnie nie wie jak ma się zachować.-tłumaczyła.
-Ciesze się ,że mnie przytula ,całuję i tak dalej,ale nie mówi nic co by potwierdziło jego uczucia do mnie. Tak jakby mu w ogóle na mnie nie zależało. To ja ciągle muszę robić ten pierwszy krok.-już sama nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć.
-Daj mu trochę czasu i powiedź mu co czujesz.-doradziła mi,a ja znowu zaczęłam się uśmiechać.
Zamówiliśmy kawę i delektowaliśmy się nią.
-Byłaś dzisiaj w szpitalu?-spytała.
-Tak .Przyjechali rodzice Vici i pewnie jeszcze tam  są.
-Harry nadal jest nieprzytomny?-zadała kolejne pytanie.
-Niestety tak,ale bardziej martwię się o Victorię.
-Nadal nie mogę w to uwierzyć .Cały czas mam wrażenie ,że to wszystko mi się przyśniło...-kiedy zobaczyłam ,że w jej oczach pojawiają się łzy ,od razu zmieniłam temat.
-Może pójdziemy gdzieś się przejść?-zaproponowałam.
-Możemy.-dopiłyśmy kawę ,zapłaciłyśmy i ruszyłyśmy w jakąś stronę. Danielle dobrze znała Włochy ,ponieważ często tu występowała dlatego to ona dzisiaj była moim przewodnikiem. Przez godzinne udało mi się zobaczyć dużo ciekawych zabytków. Liam non stop dzwonił do Dan,za każdym razem pytając się ,czy wszystko  jest porządku. Po szóstym już telefonie postanowiłam to skomentować ,oczywiście w pozytywnym sensie.
-Jejku !jakie to słodkie!-strasznie jej zazdrościłam ,ale też bardzo się cieszyłam.
-Teraz jest mi ciężko sobie wyobrazić jak ja mogłam żyć bez niego. Jest całym moim życiem i tylko on się tak naprawdę dla mnie liczy.-uśmiechnęła się.
-Mam nadzieję ,że kiedyś Niall powie do mnie podobne słowa.-może nie powinnam tak cały czas mówić tylko o nim i o sobie ,ale wiedziałam ,że Danielle mnie zrozumie .Ona i Victoria są moimi najlepszymi przyjaciółkami.
-Na pewno powie i może już niedługo.
-Dziękuję ci!-Przytuliłam się do niej.
-Pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć ,a ja dziękuję ,że wyciągnęłaś mnie z domu.-zadzwoniła do Payne'a by po nią przyjechał. Po piętnastu minutach zauważyłyśmy go.
-Może pojedziesz do nas?-zaproponowała,ale ja odmówiłam. Wiedziałam ,że Liam pewnie woli zostać z nią sam. Nie chciałam im w niczym przeszkadzać.-To do zobaczenia!-odjechali ,a ja wróciłam do swojego hotelu.
,,Oczami Danielle”
Wracałam z Liam'em jego samochodem. Nie mięliśmy żadnych planów,ale i tak lubiliśmy spędzać razem czas siedząc i rozmawiając.
-Gemma uświadomiła mi ,że jesteś moim największym skarbem. Jestem tak bardzo szczęśliwa ,że ciebie mam. Strasznie cię kocham.-chciałam pocałować chłopaka ,ale w tamtej chwili niestety nie było to możliwe,ponieważ prowadził. Jednak gdy droga mu na to pozwoliła ,zatrzymał się,a wtedy ja bardzo mocno się do niego przytuliłam.
-Ja też cię kocham i to ty jesteś MOIM skarbem-wyszeptał mi do ucha ,po czym pocałował w czoło .On wie ,że ja to uwielbiam,a ja wiem ,że on uwielbia to robić.
W końcu jednak znowu ruszyliśmy. W pięć minut dojechaliśmy na miejsce. Złączyliśmy nasze dłonie i weszliśmy do środka.
-Skarbie może obejrzymy jakiś film?
-Czemu nie.-Zgodziłam się i usiadłam na kanapie .Po chwili chłopak do mnie dołączył ,trzymając w ręku miskę z popcornem ,a minute później znowu mnie opuścił i wrócił z butelką czerwonego wina. Zgasił światło ,a zapalił tylko świece. Było bardzo romantycznie. Wybraliśmy ,,To właśnie miłość”,był to mój ulubiony film ,który obejrzałam już z milion razy ,ale nigdy w tak miłym towarzystwie. Liam objął mnie ramieniem,a ja wtuliłam się w jego umięśniony tors. Niestety co parę minut ,chłopak przeszkadzał mi w oglądaniu. Bawił się moimi włosami,szeptał coś i próbował pocałować.
-Li proszę cię ,ja oglądam.-oświadczyłam i kolejny raz próbowałam się skupić.
-Ale co ja poradzę,że jesteś taka śliczna!-zaśmiałam się.
-Mów dalej.
-Masz śliczne oczy i chciałbym w nie teraz popatrzeć !-spojrzałam w jego stronę.-Twoje usta mają malinowy smak dlatego chciałbym ich posmakować.-złączyłam nasze wargi,ale tylko na chwilę-Mój policzek pewnie też by tego chciał.-pocałowałam go w policzek.-Szyja też-jego słowa bardzo mnie śmieszył ,ale robiłam to o co mnie prosił.-Dziękuję ,możemy już wrócić do filmu.-zdziwiłam się. Tym razem to ja nie chciałam oglądać.
-Ale moim zdaniem twoje usta chcąc jeszcze raz złączyć się z moimi.-nie czekałam na jego odpowiedz tylko bardzo namiętnie go pocałowałam. Czułam jak jego dłonie delikatnie poruszają się po moich udach. Usiadłam na nim,nie przerywając pocałunków. Rozpinałam  jego szarą koszulę,a on zdjął moją czarną bluzkę .Za nim się obejrzałam leżałam na kanapie w samych stringach ,które akurat dzisiaj wyjątkowo założyłam. Kiedy próbowałam ściągnąć mu ,jego bokserki ,zadzwonił telefon.
*Halo?-odebrał go.
*Dzień dobry Liam. Mówi tata Victorii.
*Dzień dobry!
*Przepraszam ,że przeszkadzam ,ale z tego wszystkiego zapomniałem zarezerwować jakiś pokój. Do tego nie znamy Włoskiego i nie mamy się gdzie zatrzymać .Nie chcemy sprawiać problemu Annie,dlatego dzwonie do ciebie.-domyśliłem się co chce powiedzieć.
*Zapraszamy do nas,a jutro zarezerwujemy państwu pokój.-nie rozumiałam ,dlaczego kogoś zaprasza,ale miałam nadzieję ,że zaraz się dowiem.
*Dziękuję. Anne powiedziała nam gdzie jest wasz hotel ,więc powinniśmy być za dziesięć minut.

*To czekamy.-wyłączył się.

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 19

,,Oczami Liama"
Minęły dwa dni od wypadku,a Harry i  Victoria nadal są nieprzytopmni . Cała nasza trasa koncertował została przesunięta na późniejszy termin,ale to teraz  było i tak najmniej ważne.Fanki zapewne nie mają ochoty na zabawę ,zresztą tak samo jak my.Codziennie dostajemy od nich nowe wiadomości.Zawsze wiedziałem ,że mamy najlepszych fanów,ale teraz jestem z nich strasznie dumny.Są dla nas ogromnym wsparciem .
Danielle mało śpi i ciągle płaczę.Jest w strasznym stanie ,tak samo jak Gemma i jej mama.Dzisiaj idziemy całą czwórką spotkać się z nimi i trochę im pomóc.Ja ,Dan ,Anne i Gem nie mogliśmy na razie wrócić do Londynu,teraz hotel stał się naszym drugim domem. Już niedługo przyjadą tutaj rodzice Victorii ,którzy dopiero wczoraj się o tym dowiedzieli.
-Dan jak się czujesz?-spytałem siadając obok zapłakanej dziewczyny.
-Lepiej ,ale tak bardzo chce ,żeby się obudzili.Brakuje mi jej.-gdy patrzyłem w jej oczy i widziałem jak bardzo cierpi ,miałem ochotę również płakać.
-Skarbie,zobaczysz już niedługo będzie wszystko w porządku .-Bardzo mocno przytuliłem do siebie Dan.-Ja już muszę iść.Umówiłem się z chłopakami w hotelu, w którym zatrzymała się mama Hazzy . Dasz sobie radę?-Nie byłem pewny czy mogę ją zostawić w takim stanie ,ale nie miałem innego wyjścia.
-Tak.Idź.-lekko się do mnie uśmiechnęła.Pocałowałem ją w  czoło i wyszedłem.Za każdym razem gdy stąd wychodziłem i zostawałem sam ,czułem się okropnie.To dziwne ,ale miałem wrażenie ,że oni umarli i już więcej ich nie zobaczę...-Przez takie myśli chciałem się zabić.Przecież nie mogłem teraz tracić nadziei
-LIAM !CO Z HARRYM ?ODPOWIEDZ WSZYSCY SIĘ MARTWIMY!-Dziennikarze nie dawali nam spokoju,ale w końcu ktoś musiał z nimi porozmawiać.
-Na razie nic nie wiemy.Harry jest w lepszym stanie niż Victoria,ale nadal się nie obudził.Przepraszam,ale nie chce teraz o tym mówić.- Odszedłem ,ale po chwili przybiegły do mnie fanki.
-DAJ TO Harremu!-Wręczały mi jakieś miśki,kwiaty i listy.Było to miłe ,ale szczerze mówiąc jeszcze bardziej mnie dołowały.
-Dobrze przekaże.Nie martwcie się ,będzie dobrze!-wymusiłem  uśmiech ,by je pocieszyć.Tym razem już nikt mnie nie zatrzymywał.
Doszedłem pod umówione miejsce i czekałem na resztę.Po pięciu minutach przyjechali samochodem z bukietem kwiatów.
-Siema!-przywitałem się z każdym po kolei
,,Oczami Nialla"
-Poczekajcie!-Zatrzymałem ich.Nie byłem pewny czy powinienem im o tym mówić ,ale chyba lepszego momentu nie będzie.
-O co chodzi?-dopytywał się Zayn.
-No bo ja ...-Przerwał.
-No bo ty ,co?
-Ja i Gemma jesteśmy razem.-w końcu wyrzuciłem to z siebie,ale bałem się ich reakcji.
-Serio?Stary!Gratuluję!-Louis bardzo pozytywnie zareagował ,co mnie ucieszyło.
-Czemu nam tego wcześniej nie powiedziałeś?
-Bałem się ,że Harry może tego nie zaakceptować.
-Niby dlaczego?Przecież wy bardzo do siebie pasujecie!-uspokoił mnie Liam ,a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.Zapukaliśmy do ich pokoju,a drzwi otworzyła nam smutna Gemma.Spojrzałem na nią ,a ona na mnie i od razu ją przytuliłem .
-Oni już wiedzą.-szepnąłem do niej, na ucho i poczułem jak dziewczyna  lekko się uśmiecha.Po chwili złapała mnie za rękę i weszliśmy głębiej.
-Mama niedawno pojechała do szpitala.-oznajmiła.- Usiądźcie!-wskazała na sofę.-Przepraszam za ten bałagan ,ale...-zaczęła zbierać gazety ,jakieś zdjęcia i ubrania,kiedy w pewnym momencie wybuchła płaczem .Usiadła na podłogę chowając w dłoniach twarz.
-Proszę cię ,nie płacz!- podszedłem do niej,a ona kolejny raz mnie przytuliła.Z jednej strony czułem się okropnie widząc w jakim jest stanie ,a z drugiej byłem szczęśliwy ,że znalazłem swoją miłości i ,że w końcu mogę się do kogoś przytulić.W całym pokoju słychać było tylko jej płacz,chłopcy zamilkli,tak samo jak ja.Nie wiedziałem jak mam ją pocieszyć.-Jadłaś coś?-spytałem martwiąc się o nią.
-My możemy coś przynieść ,jeśli chcesz?-powiedział Zayn.
-Nie trzeba...-oderwała się od mojej koszulki i spojrzała na nich.-Dziękuję.-otarła łzy i mówiąc to spoglądała w moje oczy.
-Nie masz za co.-powiedziałem skromnie.
-Kocham cię Niall i cieszę się ,że tu jesteś.-pocałowała mnie.Spojrzałem w stronę siedzącej trójki.Wszyscy byli uśmiechnięci,a ja byłem bardzo szczęśliwy..-Wstawię kwiaty do wody.-powiedziała podnosząc się z ziemi.Skierowałem się w stronę kanapy by na niej usiąść.-Co u Perrie?-spytała Zayna wracając do nas.
-Wszystko dobrze,masz od niej pozdrowienia no i wiesz...Jest jej przykro.-wszystkim bardzo ciężko było o tym rozmawiać.
-Dzięki,ty ją też pozdrów,a jak z Dan?-tym razem zwróciła się do Payne'a
-Jakoś się trzyma.Trochę się o nią martwię ,bo mało je i śpi.-odpowiedział ze smutkiem w głosie.
-A twoja mama jak się czuję?-tym razem ja zapytałem.
-Ciągle siedzi  w tym szpitalu,a kiedy nawet jest w domu to i tak o nim myśli.Może pojedziemy tam teraz?
-No pewnie ,jeśli chcesz.-wszyscy wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę samochodu ,który  czekał na dole.Usiadłem obok Gemmy i przez całą drogę trzymałem ją za rękę.Chciałem by wiedziała ,że może na mnie liczyć.
Dojechaliśmy na miejsce bardzo szybko , mijając tłumy fanek.Nie pytając nikogo o nic po prostu weszliśmy  na sale ,w której leżał Harry.Przy jego łóżku jak zwykle siedziała jego mama,a obok niej siedział Robin,jego ojczym.
-Dzień dobry!-przywitaliśmy się z nimi.Okrążyliśmy łóżko loczka wgapiając się w niego.Wyglądał już trochę lepiej niż wcześniej ,ale martwiło nas to ,że nadal się nie obudził.Z jego sali skierowaliśmy się do pokoju Victorii.Gemma zaczęła poprawiać jej pościel i poduszkę .Później najpierw otworzyła okno ,a potem je zamknęła,mówiąc ,że Vici może się przeziębić.
-Gem proszę cię ,usiądź!-pociągnąłem ją za rękę i pokierowałem  w stronę drewnianego krzesła.W pewnym momencie usłyszeliśmy dzwonek telefonu .Pezz zadzwoniła do Zayna,który wyszedł z sali.Po chwili wyszedł również Lou ,który dzisiaj musiał wrócić do Londynu.Został z nami tylko zamyślony Liam. Musiał martwić się o Danielle. Chyba Gemm zauważyła to samo ,ponieważ powiedziała do niego:
-Jeśli chcesz iść do Dan to idź!My tu zostaniemy.-uśmiechnęła się do bruneta,który zrobił to samo.
-Przepraszam ,ale naprawdę trochę się o nią martwię,została tam sama i pewnie nadal nic nie zjadła.-tłumaczył się ,a po chwili już go nie było.Gdy zostaliśmy sami dziewczyna przybliżyła się do mnie i swoją głowę ułożyła na moim ramieniu .W pewnym momencie spojrzała prosto w moje oczy i mnie pocałowała.Niewinny pocałunek zamienił się w namiętność ,a my nie umieliśmy tego przerwać.Ruszyliśmy w stronę niewielkiej kanapy ,nie odrywając się  od siebie.Położyła się na niej ,a ja zacząłem zdejmować z niej ubrania.Kiedy dziewczyna była już w samym staniku ,do pokoju wszedł Zayn z rodzicami Victorii ,a nam zrobiło się strasznie głupio.Brunetka zaczęła ubierać swoją koszulkę odwracając się do nich tyłem ,a ja próbowałem powstrzymać się od śmiechu.Nie wiem co nas wzięło,żeby robić takie rzeczy w szpitalu .No  cóż,w cierpieniu robi się różne dziwne rzeczy.
-Dzień dobry!-podszedłem do Megan ,mamy Vici.Kobieta była bardzo poważna.Tak samo jak jej mąż .Zayn ,natomiast nie mógł przestać się śmiać.
-Witam,państwa!-Po chwili przywitała się również z nimi rozbawiona Gemma.
Chyba nie zachowywaliśmy się odpowiednio.
************************************************
Dzięki za komentarze Julia :)

niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 18

-Tak,chyba tak.-bardzo szybko wstałam z łóżka i jeszcze szybciej się ubrałam.Brunet nie był w stanie prowadzić ,dlatego zamówiliśmy taxówkę.-A jeśli Victoria....-przerwałam i tym samym wybuchłam płaczem .Liam przytulił mnie do siebie i pocieszał.Jednak ja i tak nie umiałam się uspokoić.Nie wiedziałam w jakim stanie jest moja najlepsza przyjaciółka ,a w jakim stanie jest jej narzeczony.To wszystko bardzo mnie bolało.Bałam się informacji ,których niedługo usłyszę.
dojechaliśmy na miejsce dość szybko.Po wejściu do środka,zobaczyłam wszędzie chorych ludzi.Niektóre widoki nie były przyjemne ,ale szliśmy dalej.Podeszliśmy do pielęgniarki ,która wskazała nam odpowiedni pokój.Przed wejściem na sale musiałam wziąść kilka wdechów.Złapałam za klamkę i weszłam do pomieszczenia.Pełno było tam różnych i dziwnych urządzeń,a na łóżku leżał nie przytomny Harry.Obok niego siedziała Anne.Trzymała syna za rękę i płakała.Podniosła głowę i spojrzała na nas ,ale po chwili przytuliła się do ręki chłopaka.W moich oczach po raz kolejny pojawiły się słone łzy.Nie wiedziałam gdzie jest Victoria.Bałam się spytać mamy Harrego ,dlatego wyszliśmy sali.Na korytarzu zastaliśmy zapłakaną Gemme.
-Gem co jest z Victorią?-Zapytałam od razu kiedy ją zobaczyłam.
-Przepraszam ,że nie zadzwoniłam do was ,wcześniej ,ale ....-jej szloch był głośny i przerażający.Im dłużej nie odpowiadała , tym bardziej się bałam o życie przyjaciółki .Liam przytulił roztrzęsioną Gem ,która sunęła się po ścianie.Stałam nad dziewczyną powstrzymując swój płacz.-225.-zrozumiałam ,że podała mi numer jej sali.Zostawiłam ich i poszłam w stronę pokoju.Już przez szybę zobaczyłam przerażający widok ,ale dopiero kiedy weszłam do środka,wybuchłam.Przytuliłam się do jej ciała ,nie przestając płakać.Była cała w siniakach i krwi.Na głowie i nogach miała bandaże .Miała też rurkę w buzi,podłączoną do respiratora,po to by jakoś oddychać.Po chwili poczułam czyjąś rękę na swoim ramionach.Podniosłam głowę i zobaczyłam za sobą Liama. Miał zaszklone oczy.Sam ledwo się trzymał ,ale i tak mnie pocieszał.
-Jak Gemma się czuję?-spytałam zmartwiona.
-Już lepiej,ale tak jak my wszyscy , nie może w to uwierzyć.
-A co z Harrym?
-Powinien niedługo się obudzić.Poduszka powietrzna tym razem bardzo się przydała .Gorzej jest z Victorią.Rozmawiałem z jej lekarzem ,powiedział ,że jest w bardzo ciężkim stanie i nie wiadomo kiedy się obudzi.Zapadła w śpiączkę,a jej noga nie wygląda za dobrze.
-Co chcesz przez to powiedzieć?!
-Nie wiadomo czy się obudzi ,ale jeśli nawet to nie będzie mogła tańczyć.-oznajmił ze smutkiem.
-Nie mów tak!Na pewno będzie wszystko dobrze,ja to wiem...-spojrzałam na bladą twarz dziewczyny.Wyglądała strasznie,cała w siniakach.Byłam zła ,chociaż nie wiedziałam sama na co.Po prostu wszystko mi się mieszało.Smutek z wściekłością  i radość z żalem.Cieszyłam się ,że Harry jest już w lepszym stanie,ale miałam do niego ogromny żal,za to ,że spowodował ten wypadek.No bo przecież to on prowadził,wiedziałam jednak ,że nie powinnam nikogo obwiniać,ale kiedy patrze na  nieprzytomną  przyjaciółkę,nie mogę inaczej myśleć.Tak bardzo chciałabym ,żeby był to tylko zły sen.Piękny początek dnia ,a fatalny koniec.
- Zadzwonię do reszty chłopaków,choć pewnie i tak już o wszystkim wiedzą.-brunet wyszedł z sali,a ja usiadłam obok łóżka,na jakieś krzesło.
-Victoria wiem ,że się zaraz obudzisz.Wiem ,że już niedługo zobaczę cię w białe sukience z wiankiem na głowie.Wiem ,że złapie twój bukiet ,na weselu.Wszyscy tu na ciebie czekamy ...-złapałam dziewczynę za rękę ,następnie siedząc w milczeniu patrzałam na nią, w nadziei ,że zaraz otworzy oczy.
,,Oczami Liama"
Louis tak samo jak reszta ,nie mógł w to uwierzyć. Obiecali ,że przyjadą jak najszybciej,ale co by to zmieniło!?Już miałem dosyć oglądania smutnych i zapłakanych twarzy.Ten dzień to jeden wielki koszmar.Moja śliczna dziewczyna wylewa kolejne łzy,a najlepszy przyjaciel ,leży teraz  w szpitalu.Wszedłem na sale ,w której leżał loczek.Jego matka i siostra wyszły,by zostawić nas samych.
-Stary ,nie rób mi tego!-spojrzałem na jego twarz i szczerze mówiąc miałem ochotę płakać,ale tego nie zrobiłem.Musiałem się jakoś trzymać,dla nich.Dla trzech kobiet ,które teraz potrzebują mojej pomocy.-Wisisz mi jeszcze piwo ,więc tak łatwo nie odpuszczę,nie pozwolę ci odejść.-Zaśmiałem się,ale ten śmiech był inny niż zwykle.To był śmiech smutku,dziwnie to brzmi ,ale wtedy tak było.Miałem ochotę się śmiać ,ale i płakać.Taka mieszanka uczuć.Usiadłem na krzesło i w milczeniu obserwowałem go,a także te różne maszyny,podłączone do jego zimnego ciała.Lekarze mówili ,że będzie wszystko dobrze,ale ja nie potrafiłem im wtedy wierzyć.Po mimo tego ,że Harry spał ,miałem wrażenie ,że jest smutny i chce mu się płakać,ale nie umie tego zrobić.Coś w środku go powstrzymuję.Miałem nadzieję ,że jednak za chwilę będzie w stanie zrobić cokolwiek.Czekałem właściwie nie wiem na co,myślałem właściwie nie wiem o czym .Już nic nie miało dla mnie sensu.W pewnym momencie na sale weszła smutna Gemma.Złapała loczka za rękę i uśmiechnęła się ,ale wiedziałem ,że ten uśmiech był powodem jej ogromnego smutku.
-Powiesz mi co się właściwie stało?-spytałem gotowy już na wszystko.
-Pieprzony wypadek samochodowy...na razie nic więcej nie wiedzą.Zastanawiam się tylko ,jak ja mogłam pozwolić im tak po prostu odjechać .Nie zapytałam czy wpadną do nas...nic nie zrobiłam-dziewczyna zaczęła obwiniać siebie.
-Przecież nie mogłaś tego przewidzieć.Wypadki się zdarzają.Czasem umierają osoby ,które naprawdę kochamy...ale wiem ,że w tym przypadku wszystko skończy się szczęśliwie.-Mówiłem jedno ,a myślałem i czułem co innego.-Zobaczę co u Victorii.-wstałem z miejsca i udałem się do sali numer 225.Chodziłem z pokoju do pokoju,za każdym razem mając ochotę coś rozwalić.Byłem zły na wszystko,nie mogłem zrozumieć dlaczego to właśnie Harry i Victoria mięli ten wypadek.Dlaczego to teraz ja i Danielle musimy cierpieć.Nie wspomnę już o Anne i Gemmie,zapewne teraz każda z naszych fanek płacze i ustawia kwiaty przed tym pieprzonym szpitalem. Wszyscy zachowują się tak jakby oni już umarli ,a przecież oni nadal żyją i się zaraz obudzą.To kwestia paru godzin,ja to wiem!Spojrzałem za okno ,za którym zobaczyłem morze smutnych fanek i wtedy nie wytrzymałem ,popłakałem się.To   było takie głupie z mojej strony ,ale inaczej nie umiałem.Jestem zbyt słaby by teraz nie płakać.Jestem zbyt naiwny myśląc ,że oni się zaraz obudzą.Jestem po prostu pieprzonym idiotą!Pocieszam innych ,a sam bardzo cierpię . Pacjentów i lekarzy było tu bardzo dużo,ale ja i tak czułem ,że jestem sam.Sam muszę żyć ze świadomością ,że już koniec szczęścia,a początek piekła.
-Wszystko dobrze?-Usłyszałem głos za sobą.Zobaczyłem kobietę w białym fartuchu,a ja nadal płakałem.Nie byłem wstanie  nic powiedzieć .W końcu jednak trochę się ogarnąłem.Złapałem za klamkę i wszedłem do środka.Przy łóżku z jednej strony siedziała Anne,a z drugiej strony była Danielle.Jej głowa znajdowała się na kawałku łóżka,miała zamknięte oczy.Przytuliłem Anne i skierowałem się w stronę śpiącej dziewczyny.Nie chciałem jej obudzić więc  bardzo delikatnie przykryłem ją kocem.Była bardzo smutna ,ale wiedziałem ,że sen jej trochę pomoże.
-Pani też powinna odpocząć.-swoje słowa kierowałem do mamy Harrego.
-Nie ,naprawdę dam radę.-widać było ,że jest wykończona,a ja nie mogłem pozwolić na to by padła ze zmęczenia.
-Proszę,niech pani wraca do domu ,a kiedy tylko będą jakieś nowe wieści od razu panią poinformuję.-na szczęście zgodziła się.Pogładziła Victorie po dłoni i wyszła.Usiadłem na wolnym krześle i złapałem Vici za rękę.Spoglądałem na Danielle ,która co chwile coś mówiła, przez sen.Była niespokojna,a ja się o nią bałem.

Rozdział 17

Włącz to jeśli chcesz : https://www.youtube.com/watch?v=ac3HkriqdGQ&hd=1
*Halo?
*Dzień dobry ,ja dzwonie z recepcji.Przepraszam ,że o tak później porze ,ale chciałem państwa uprzedzić o chwilowym braku prądu.Naprawdę przepraszamy za utrudnienia ,ale za to zapraszamy do trzech innych ,pustych pokoi ,a kiedy tylko prąd wróci poinformujemy panią.-Dzięki tej informacji dowiedziałam się  jaka jest prawda.Liam okłamał mnie mówiąc ,że nie ma wolnych pokoi,ciekawe tylko dlaczego.
Odłożyłam słuchawkę i z uśmiechem na twarzy wróciłam do jego ramion.
-Kto dzwonił?-spytał tuląc mnie.
-Ktoś z recepcji.Chcieli nas uprzedzić o braku prądu,przez pewien czas.-tym razem to ja do końca nie powiedziałam prawdy.Nie chciała ,żeby się dowiedział ,o tym ,że ja wiem.Do tego wolałam zostać w tym pokoju.W ciemności się o wiele lepiej myśli,rozmawia, no i przytula.
-To może pójdę po jakąś latarkę?
-Nie,zostań!-Pociągnęłam go za rękę i ponownie przytuliłam się  do jego umięśnionego ciała.Pierwszy raz w życiu czuję się tak nieziemsko i nie chce tego przerywać .Liam to najcudowniejszy chłopak na świecie ,a ja się chyba  zakochałam...Mam nadzieję ,że on czuję to samo,ale nie chce o nic pytać,może sam mi powie.W pewnym momencie poczułam jak całuje mnie w czoło,uwielbiam to

.-Myślisz ,że Harremu i Victorii się ułoży?
-Mam taką nadzieję.On bardzo ją kocha,na każdym kroku to pokazuję,a ona chyba to samo czuję.Moim zdaniem są parą idealną.
-Zazdroszczę im tego.Też bym tak chciała...Liam....-przerwałam.Nie mogłam teraz powiedziała mu o swoich uczuciach,choć bardzo chciałam.Jednak coś w środku mnie powstrzymywało.Była to dla mnie nowa sprawa ,nigdy nie kochałam,ani nie byłam kochana.Nie wiem jakby zareagował na takie wyznanie.Pozostało mi czekać,chociaż sama nie wiem na co.
-Co chciałaś powiedzieć?-a jednak usłyszał.
-Właściwie to nic.-odpowiedziałam szybko.
-Na pewno?
-Tak...-chciałam powiedzieć "NIE",ale nie potrafiłam.Tak jak ostrzegali ,w całym pokoju nagle zrobiło się ciemno,a ja zamknęłam oczy.Nie odrywałam się od chłopaka,cały czas czułam jego ciepłe ciało i było mi naprawdę dobrze.Nie wiem jak to się stało ,ale zasnęłam.Nad ranem poczułam jak promienie słońca idealnie ogrzewają moją twarz.Delikatnie przeciągnęłam się i wstałam ,nie chcąc obudzić słodko śpiącego Liama. Zasnęłam w ubraniu i w makijażu ,a więc teraz nie wyglądałam zbyt interesująco.Poszłam szybo do łazienki chcąc wziąźć szybki ,ale przyjemny prysznic . Zdjęłam z siebie ubranie i weszłam do kabiny.Puściłam wodę ,która spływała po moim ciele.Po chwili byłam już cała mokra.Gdy poczułam ,że jestem  czysta i odświeżona,okryłam się ręcznikiem. Wysuszyłam włosy ,zostawiając je rozpuszczone.Nałożyłam lekki makijaż ,podkreślając swoje oczy i usta,a następnie skierowałam się w stronę mojej torby.Wyjęłam z niej czyste i wygodne ubranie.Gdy już miałam się ubrać usłyszałam głos chłopaka.
-Ślicznie wyglądasz.-spojrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam się do niego.
-Może dlatego ,że jestem prawie naga!-zaśmiał się.
-W takim wydaniu kocham cię najbardziej.-chwila,chwila,czy ja usłyszałam dobrze!?On powiedział "KOCHAM CIĘ".Zatkało mnie,nie wiedziałam co mam powiedzieć i czy traktować to poważnie.
-Liam czy ty powiedziałeś...-przełknęłam ślinę-Powiedziałeś ,że mnie kochasz?
-Tak ,powiedziałem ,że cię kocham.-powiedział to w taki sposób jakby informował mnie o kolacji.Czy faceci nie wiedzą co to znaczy "KOCHAM CIĘ!"
-Liam powiedziałeś to bo?
-Bo cię kocham,bo czuję do ciebie coś więcej i chce czegoś więcej niż tylko przyjaźni.-wstał z łóżka i stanął blisko.Złapał   mnie za brodę i podniósł moją głowę do góry, po czym namiętnie pocałował w usta.Po tym wszystkim oblizał swoją wargę ,a ja się uśmiechnęłam.To było takie cudowne.
-Kocham cię Liam,to właśnie chciałam ci wtedy powiedzieć.-wyznałam w  końcu.
Chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie i po raz kolejny pocałował.Miałam wrażenie ,że to trwa wiecznie,nie mogliśmy się od siebie po prostu odkleić.-Kocham cię!-powtórzyłam w przerwie na oddech ,a potem znowu złączyliśmy swoje usta.
-Od tego wszystkiego strasznie zgłodniałem.Może masz ochotę na śniadanie do łóżka?-zapytał.
-Tylko ,że ja chciałam się właśnie ubrać.-uśmiechnęłam się.-No dobra jeszcze na chwilę się położę.-Nie chciałam sprawić mu przykrości.W samym ręczniku ułożyłam się pod pościel,a chłopak wyszedł z pokoju.Kiedy dość długo nie wracał postanowiłam włączyć telewizor.Z nudów skakałam po kanałach,jeden po drugim.W końcu natrafiłam na wiadomości ,a więc go zostawiłam.Mówili o jakiś pierdołach ,do puki na  na ekranie zobaczyłam zdjęcie Harrego,a potem jakiś rozbity samochód
-Wczoraj wieczorem Harry Styles  i jego dziewczyna Victoria Palvin,mięli wypadek samochodowy.Niestety nie wiemy w jakim są stanie.Dużo fanek zebrało się przed szpitalem w ,którym obecnie przebywają,a my czekamy na jakieś wieści....-wyłączyłam to.Nie mogłam uwierzyć... to nie mogła być prawda.Cała się trzęsłam,a w moich oczach pojawiły się łzy.Nagle do pokoju wszedł Liam,a ja wybuchłam płaczem.
-Skarbie co się stało?-podbiegł i od razu mnie  przytulił.Ja nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa,było mi bardzo  ciężko.
-Danielle,proszę cię powiedź co się stało?-był przerażony nie wiedział o co chodzi.
-Harry i Victoria,mięli wypadek....-wydusiłam.Mój płacz było słuchać chyba w całym hotelu .Liam tak samo jak ja nie mógł w to uwierzyć.Był załamany i strasznie smutny . Oby dwoje nie wiedzieliśmy co robić.
-Myślisz ,że Gemma i Anne  już wiedzą?-Zapytałam ocierając łzy.
-Nie wiem,ale powinniśmy jechać do szpitala.Wiesz gdzie to jest?
-Tak,chyba tak.-bardzo szybko wstałam z łóżka i jeszcze szybciej się ubrałam.Brunet nie był w stanie prowadzić ,dlatego zamówiliśmy taxówke.-A jeśli Victoria....-przerwałam i tym samym wybuchłam płaczem .Liam starał się mnie pocieszyć.Jednak ja i tak nie umiałam się uspokoić.Nie wiedziałam w jakim stanie jest moja najlepsza przyjaciółka ,a w jakim stanie jest jej narzeczony.To wszystko bardzo mnie bolało.Bałam się informacji ,których niedługo usłyszę.
***************************************************
Dziękuję Wam za tyle wyświetleń to naprawdę wiele dla mnie znaczy.

środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 16

-Kochanie...-Zaczęła trochę niepewnie.Bałem się słów ,których  usłyszę.-Muszę Ci o czymś powiedzieć...-Przeciągała.Z każdą chwilą moje serce waliło mocniej.Nigdy wcześniej nie wiedziałem jej takiej zdenerwowanej.
-Vici no proszę cię mów!-Droga była pusta ,dlatego skorzystałem z okazji i złapałem dziewczynę za rękę.Niestety za długo to nie potrwało.
-Bo chodzi o to ,że ja chciałam....-Kolejny raz przerwała.
-Co chciałaś?Viktorio Palvin powiedz co chciałaś?!-Wiedziałem ,że dziewczyna nie lubi jak się tak do niej zwracam ,ale tym razem musiałem.
-Chciałam z Tobą zerwać...-Miałem ochotę się roześmiać i tak też się stało.Po chwili jednak zrozumiałem powagę sytuacji.
-SŁUCHAM!Japierd**zwariowałaś!-Wybuchłem.Automatycznie puściłem kierownice i spojrzałem na brunetkę.
- Patrz na drogę!-Zwróciła mi uwagę,jednak ja nie potrafiłem teraz o tym myśleć.Byłem strasznie wściekły.-Harry do jasnej cholery patrz na droge!-Kolejny raz usłyszałem ten ton.-Gdy to wreszcie zrobiłem ,zobaczyłem przed nami drugi samochód.Przekręciłem kierownice w drugą stronę chcąc skręcić,niestety wpadłem w poślisk.Jedyne co usłyszałem to krzyk Victori i głośny pisk opon.Nagle wszystko mi się urwało,nic nie widziałem i nic nie słyszałem,to było straszne....
"Oczami Danielle"
Dojechaliśmy na miejsce bardzo szybko.Właściwie przez całą drogę śmiałam się z jego żartów,które czasem nie miały sensu,ale nie chciałam go urazić.Weszliśmy do budynki,a ja usiadłam na skórzanej  kanapie, czekając na  Liam ,który poszedł po klucze .Ich hotel był o wiele większy od naszego i lepiej urządzony.Jednak nie można się  temu dziwić ,oni są gwiazdami pop'u ,nie to co my.
-Przykro mi ,ale nie mięli żadnego wolnego pokoju.-Chłopak podszedł do mnie ,trzymając tylko jeden klucz w ręku.
-To co ja teraz zrobię?Gdzie będę spała?-Spytałam martwiąc się o samą siebie.
-U mnie jest dużo miejsca,jeśli chcesz to zapraszam.-Liam uśmiechnął się.
-Chyba nie mam innego wyjścia.-Wstałam z sofy i ruszyłam za wysokim brunetem.Kiedy dotarliśmy pod jego pokój ,chłopak jak to przystało na prawdziwego gentelmena przepuścił mnie w drzwiach.Oczywiście ich pokój  był ogromny i naprawdę śliczny.Od razu rzuciło mi się w oczy piękne i duże łóżko z królewskim baldachimem.Na początku chciało mi się śmiać,ponieważ nie mogłam sobie wyobrazić Liama śpiącego w takim łóżku.Musiał wyglądać uroczo.
-Ty tu śpisz?-Zapytałam ,powstrzymując się od śmiechu.
-Niestety tak.W recepcji chyba się pomylili.-Trochę było mu głupio.
-Nie,no wiesz ,jest uroczę.-Tym razem nie mogłam się powstrzymać.
-Tak cię to śmieszy?!To ciekawe co powiesz  ....na to!-I wtym momencie uderzył mnie miękką poduszką ,jednak ja nie pozostałam dłużna.Po chwili to on leżał na łóżku ,a ja stałam nad chłopakiem  i kierowałam w niego puszyste "pociski".Było słychać  tylko  śmiechy  ,bardzo mi się to  podobało.W końcu jednak zmęczyłam się ,tak samo jak on.Położyłam się na łóżko,a nasze  nogi znajdowały się jakieś osiem centymetrów nad ziemią.Moją głowę skierowałam w jego stronę i z uśmiechem wymalowanym na twarzy spoglądałam na niego.Pierwszy raz w życiu mogłam przyjrzeć się jego brązowym oczom,które nagle przybrały orzechowych kolor,a jego uśmiech wyglądał jeszcze bardziej doskonale niż zwykle.Zagryzłam ,a potem oblizałam swoją wargę,nie odrywając wzroku od jego twarzy.Chłopak pogładził delikatnie mój policzek,a ja umieściłam swoją rękę  na jego umięśnionym torsie.Z każdą kolejną minutą poruszałam się nią coraz wyżej  i wyżej,do momentu gdy dotarłam do jego włosów. Były miękkie i idealnie układały się na jego głowie.Liam przybliżył się do mnie i do moich ust.Jego czerwone jak wino wargi złączyły się z moimi malinowymi ustami.Czułam zmysłowy i delikatny dotyk jego dłoni , na moim udzie.Kiedy oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy , na naszych twarzach kolejny raz pojawił się uśmiech .Przytuliłam się do chłopaka,ale nic więcej  między nami się nie wydarzyło.Oby dwoje nie chcieliśmy się z niczym śpieszyć.We wzajemnych objęciach leżeliśmy bardzo długo,szepcząc czasem sobie coś do ucha.
-Twoje włosy ślicznie pachną.-Zaśmiałam się ,a potem podziękowałam.W pewnym momencie usłyszałam dźwięk dzwoniącego  telefonu ,hotelowego.Szybkim ruchem złapałam za urządzenie i odebrałam przychodzące połączenie.
*Halo?
*Dobry wieczór.Przepraszam ,że o tak później porze ,ale chciałem państwa uprzedzić o chwilowym braku prądu.Naprawdę przepraszamy za utrudnienia ,ale za to zapraszamy do trzech innych ,pustych pokoi ,a kiedy tylko prąd wróci poinformujemy panią.-Dzięki tej infomacji dowiedziałam się  jaka jest prawda.Liam okłamał mnie mówiąc ,że nie ma wolnych pokoi,ciekawe tylko dlaczego

sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 15

Narzeczonego?!-Po słowach Gemmy wyciągnęłam w ich stronę swoją dłoń.Gdy Dan zobaczyła pierścionek odrazu mnie przytuliła.
-Gratuluje skarbie!-Powiedziała brunetka.Inni zrobili to samo,a mi było bardzo miło.Byłam naprawdę szczęśliwa.
"Oczami Harrego"
Gdy Victoria usiadła do stolika ja oczywiście usiadłem obok niej.Przez całą kolację nie mogłem oczu od niej oderwać.Wyglądała naprawdę ślicznie.Jej niebieska sukienka podkreślała jej piękne , niebieskie oczy i długie nogi.Złapałem dziewczynę za rękę i puściłem do niej oczko.Nie mogłem się na niczym skupić,cały czas myślałem o smaku jej ust i zmysłowym dotyku jej rąk.
-Choć do hotelu.-Szepnąłem do niej na ucho.
-Harry opanuj się.-Odpowiedziała cicho i wróciła do rozmowy z moją mamą.Jednak ja nie potrafiłem myśleć o niczym innym.
-Jesteś piękna.-Kolejny raz wyszeptałem do niej,a ona się tylko uśmiechnęła.-Kocham cię.-Umieściłem swoją rękę na je tali.
-Harry ,proszę cię.-Victoria krępowała się trochę,więc w końcu postanowiłem się powstrzymać od dalszych czułości.
-Ja mam numer do księdza więc gdyby coś ja w każdej chwili mogę wam załatwić ślub w jego kościele.-Rozśmieszyły nas słowa mojej matki.
-Dziękujemy,ale my planujemy ślub na plaży.To jest marzenie Victorii.-Odpowiedziałem z uśmiechem.
-No to chociaż pomogę w przygotowaniu listy gości.-Mama nie dawała za wygraną.
-Nie trzeba.Chcemy zaprosić tylko najbliższą rodzinę.Im będzie nas mniej tym lepiej.-My już mieliśmy swoje plany i nie chcieliśmy ich zmieniać.Tak samo jak moja mama,bardzo chciałem aby nasz ślub był piękny,tylko że skromny.Na razie jednak chcieliśmy cieszyć się zaręczynami,a nie planować ślub.
-Ale oczywiście moimi druhnami będą dwie najwspanialsze dziewczyny.-Victoria uśmiechnęła się do Gemmy i Danielle.
-A dziękujemy,dziękujemy.-Odpowiedziały chórkiem.Zaczynało robić się późno,a więc wszyscy ruszyliśmy do naszych samochodów chcąc wrócic do swoich hoteli.Danielle i Liam pojechali razem do hotelu w którym zatrzymaliśmy się z Liamem.Po mame i Gemme przyjechał mój ojczym,a ja i Victoria wróciliśmy moim autem do hotelu Vici.
-To dobranoc!-Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wsiedliśmy do samochodu.
-Liam i Dan są razem czy nie?-Zapytałem brunetkę,która poruszyła ramionami na znak ,że nie wie.
-Mówią,że nie są,ale chyba sami w to nie wierzą.Do tego jadą do jednego hotelu i pewnie do jednego pokoju więc napewno wreszcie się zdeklarują.-Powiedziała
-Mam nadzieję.No dobra  dość o nich.Ślicznie wyglądasz.-Uśmiechnąłem się.
-Dzisiaj już to słyszałam.
-Kocham cię.-Kolejny raz się uśmiechnąłem.
-To też już słyszałam.-Dziewczyna odpowiedziała mi  uśmiechem.
-A ja od Ciebie ani razu.-Powiedziałem udając obrażonego.
-Oh!No przecież kocham cię!Kocham ,kocham,kocham,kocham,kocham!-Powtórzyła kilka razy ,a ja się zaśmiałem

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 14

-Harry ty mnie kochasz?-Powiedziałam lekko zszokowana.
-Jasne ,że cię kocham i nigdy nie przestanę,a ty mnie kochasz?-Zapytał mnie o coś co jeszcze dzień temu było dla mnie oczywiste.
-Kocham...-Odpowiedziałam ze smutkiem.Jeszcze chwile temu chciałam zakończyć nasz związek tylko dlatego,że nie zrobił tego o co go prosiłam.Jest mi strasznie głupio,że oskarżyłam go o tą zdradę.On szykował dla mnie tylko niespodziankę.Nie wiem czy teraz jestem w stanie powiedzieć mu o tym co chciałam zrobić,ale zrozumiałam,że byłby to wielki błąd.Teraz wszystko się zmieni.Będę  pracować nad sobą i naszym związkiem.Napewno on chce dla nas tego samego.
-A więc zgadzasz się?-Zapytał nadal klęcząc przede mną.
-No jasne ,że się zgadzam!-Chłopak założył   mi pierścionek na palec.Gdy spojrzałam na swoją dłoń pod światło  , brylanciki pięknie błyszczały.Stałam do chłopaka tyłem,a on objął mnie w tali.Czułam jak jego ciepłe ręce ogrzewają moje zimne
ciało.Wreszcie mogłam go dotknąć,pocałować i poczuć zapach jego perfum.Loczek delikatnie odgarnął moje włosy. Poczułam jego ciepły  oddech na moich ramionach, a później zmysłowy dotyk jego warg .Z ramion delikatnie przesuwał się w stronę mojej szyi.Gdy dotarł do ucha,szepnął mi cicho "Kocham Cię"Następnie wrócił do moich ramion.Odwrócił mnie w swoją stronę,tak by moje oczy spotkały się z jego szmaragdowym spojrzeniem.Swoim palcem pogładził mój policzek.Tym razem to ja go pocałowałam.Chcąc poczuć jeszcze raz smak jego słodkich ust.Gdy oderwałam się od niego  chłopak oblizał swoje wargi,a ja uśmiechnęłam się.
-Ślicznie wyglądasz,aniołku!-Gdy ktoś prawi mi komplementy,  rumienię się i tym razem też tak było.
-Uwielbiam kiedy mówisz do mnie aniołku.-Odpowiedziałam spoglądając w jego oczy.Nadal nie mogłam uwierzyć w to wszystko co się stało.Bardzo mnie zaskoczył swoim powrotem i  zaręczynami.Zrozumiałam,że musiałam być idiotką chcąc z nim zerwać.Moje życie nie miało by wtedy sensu.
-Czemu kazałeś Liamowi dać mi kwiaty skoro sam przyjechałeś?-Zapytałam zdziwiona.
-Chciałem Ci zrobić niespodziankę,a co nie cieszysz się?
-Jasne ,że się cieszę !po prostu bardzo mnie zaskoczyłeś.Tęskniłam za tobą!-Przytuliłam się do Harrego układając swoją głowę na jego ramieniu.
-Coś się stało?-Zapytał zmartwiony ,trzymając mnie nadal w swoich objęciach.
-Nie tylko prawie popełniłam największy błąd swojego życia...-Byłam strasznie smutna z tego powodu.
-Co chciałaś zrobić?-Zapytał kolejny raz.
-Nie nic...Choć do gości!-Pociągnęłam chłopaka za rękę schodząc po schodach.
-Przedstawiam wam mojego narzeczonego!-Powiedziałam głośno zatrzymując się przed naszym stolikiem.
Wszyscy oprócz Liama,który zapewne o wszystkim wiedziałam,byli zaskoczeni.
-Harry?-Powiedziała Anne spoglądając na syna.
-Narzeczonego?!-Po słowach Gemmy wyciągnęłam w ich stronę swoją dłoń.Gdy Dan zobaczyła pierścionek odrazu mnie przytuliła.
-Gratuluje skarbie!-Powiedziała brunetka.Inni zrobili to samo,a mi było bardzo miło.Byłam naprawdę szczęśliwa.

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 13

Zmyłam makijaż i przebrałam się w swoją koszulę nocną.Spięłam włosy i ułożyłam się zmęczona do łóżka.W głowie cały czas miałam słowa listu.To wszystko wygląda tak jakby mi kazał wybierać.Między chłopakiem,którego kocham ponad wszystko,a między Chłopakiem,którego prawie nie znam ,ale i tak uwielbiam za to co dla mnie zrobił.Za to ,że kiedy go potrzebowałam on był przy mnie.Nie da się dokonać wyboru.Kolejny raz mam cierpieć czy raczej żyć bez żadnych problemów?Niby odpowiedz na to pytanie jest oczywista,ale jednak nie dla mnie.Ułożyłam swoją głowę  na poduszkę i zamknęłam oczy chcąc szybko zasnąć.Naszczęście udało mi się to.Spałam niestety nie za długo,ponieważ tylko dwie godziny.Obudził mnie budzik ,który ustawiłam na szóstą.Nie chciałam zaspać na najważniejszy dzień w moim życiu.Wzięłam szybki ,ale przyjemny prysznic.Po wysuszeniu włosów,zakręciłam je lokówką.Dzięki czemu piękne loczki opadały na moje ramiona.Włożyłam niebieską sukienkę,która kończy się na moich kolanach.Tak by w tańcu mi nie przeszkadzała .Dobrałam odpowiedniego koloru buty i chyba byłam już gotowa.Gotowa na występ i gotowa na dalsze życie bez Harrego.Doszłam do wniosku,że tak będzie lepiej dla każdego.On będzie miał czas na karierę i zabawy,a ja odpocznę od ciągłego płaczu.Chciałam teraz do niego zadzwonić,ale postanowiłam wszystko załatwić wieczorem,po występie.Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.Za nimi zobaczyłam dziewczynę z burzą loków na głowie.Była to gotowa Danielle.
-Denerwujesz się ?-Zapytała gdy wychodziliśmy z hotelu.
-Występem nie.-Odpowiedziałam zamyślona.
-To czym?-Zdziwiła się brunetka.
-Niczym.Tak mi się powiedziało.-Nie chciałam na razie jej o niczym mówić.Wole żeby to zostało między mną,a Harrym.Gdy dotarłyśmy na miejsce reszta tancerzy gorąco nas przywitała.Wszyscy bardzo na nas liczą.Najpierw odbyły się  kolejne próby.Gdy już tylko godzina została do występu odbyła się próba generalna.Po niej przyszedł czas na powitanie gości.
-Cześć Victoria!-Usłyszałam za sobą męski głos.
-O cześć Liam!-Zobaczyłam chłopaka w białej koszuli,a w ręce trzymał  kwiaty.
-To dla Ciebie od Harrego z przeprosinami ,że go nie ma.-Wręczył mi jeden z bukietów,a drugi dał uśmiechniętej Dan.Było mi głupio przyjąć te kwiaty wiedzą ,że nasz związek  zaraz się skończy.Trochę teraz nie byłam pewna swojej decyzji ,ale przecież kwiaty i tak mi go nie zastąpią.Nagle zobaczyłam Gemme i mame Hazzy.Co ja mam teraz zrobić?One tak samo jak inni nie wiedzą o mojej decyzji.Specjalnie przyjechały do Włoch na występ dziewczyny,która zaraz zostawi ich syna i brata.Super!Lepiej być nie mogło!-Pomyślała kierując się w ich stronę .
-Dzień dobry!Dziękuję,że przyjechałyście -Mój uśmiech był raczej wymuszony.
-Witaj!cukiereczku!-Przytuliła mnie jego mama.
-Musiałam cię zobaczyć!-Następnie to samo zrobiła Gem.
-Szkoda ,że Harrego nie ma,ale napewno trzyma za ciebie kciuki.-
Powiedziała kobieta
-No wiesz,  napewno mu coś wypadło -Dodała dziewczyna do słów matki.
-Napewno-Kolejny raz wymusiłam uśmiech.Naszą rozmowę przerwał głos mojego trenera,który kazał mi się przygotować.
-Do zobaczenia!-Krzyknęłam do kobiet idąc za kulisy.
-Powodzenia -Usłyszał za sobą ich głosy
Teraz musiałam być skupiona.Nie myśleć o problemach ,a o tańcu.Wszyscy gonili bóg wie zaczym ,wszędzie panował chaos.Co mnie trochę stresowało Ja występowałam na samym końcu,jako "gwiazda" wieczoru.Chociaż sama tak o sobie nie chciałam nawet myśleć .Gdy kolejna osoba schodziła ze sceny w głowie mieszały mi się wszystkiego kroki ponieważ mój stres zapanował nad moim ciałem i umysłem.Kiedy na scenę weszła Dan wiedziałam,że zaraz będzie moja kolej.Gdy dziewczyna zrobiła swój najlepszy numer ja weszłam na scenę.Stanęłam na określonym miejscu,a wszyscy wpatrzeni byli we mnie.Na sali panowała ciemność tylko jedne reflektor oświetlał moją postać.Ruszyłam prawą ręką,a potem nogą.Oczywiście wszystkie ruchy wykonywałam z wielką gracją tak jak nakazał mi mój trener.Stąpałam po scenie w bardzo delikatny sposób,czasami unosząc się lekko nad ziemię robiąc piruety.Muzyka i dekoracje dodawały cały efekt mojemu występowi.Gdy zakończyłam swój występ szpagatem wszyscy na sali bili brawa na stojąco.Byłam naprawdę szczęśliwa.Ukłoniłam się i zeszłam ze sceny ,a za kulisami wszyscy zaczęli mi gratulować.
-To był nasz wspólny sukces!-Powiedziałam przekrzykując oklaski.Po występie przyszedł czas na poczęstunek.Usiadłam do jednego stolika z :Gemmą,mamą Harrego,Danielle i Liamem.
-Byłaś świetna!
-Najlepsza!-Chwalili mnie.
-Ja myślę,że Dan też świetnie sobie dała radę -Poparł mnie Liam.Oni są tacy słodcy.Niby nie są razem ,ale zachowują się jakby byli.Po chwili usłyszeliśmy muzykę,a wtedy Liam poprosił brunetkę do tańca.
-Zaraz wracam.-Powiedziałam wstając od stolika.Skierowałam się na trzecie piętro i stanęłam na balkonie podziwiając innych z góry.Przyszedł czas na telefon do Harrego,a więc wykręciłam numer trzęsąc się jak nigdy dotąd
*Victoria ?!Właśnie miałem do ciebie dzwonić.-Usłyszał jego głos .
*Tak?a co chciałeś?-zapytałam .
*To najpierw ty powiedz co chciałaś.
*Chyba będzie lepiej jak ty zaczniesz.-Bałam się mu o tym powiedzieć.
*No dobrze więc, odwróć się !-Zdziwiłam się,ale uczyniłam to o co mnie poprosił.Kiedy to zrobiłam mało co nie zemdlałam.Za mną stał Harry z kwiatami.
-Ha-rry?!-Nie mogłam w to uwierzyć.
-Witaj aniołku!-Uśmiechnął się po czym mnie pocałował.
-Co ty tu robisz?!-Powiedziałam odrywając się od jego ust.
-Musiałam zobaczyć twój występ.
-Ale przecież...-Położył swój palec na moich ustach
-Nie mów nic.-Powiedział i uklęknął.
-Harry co ty robisz?!-Nie miałam pojęcia co się dzieje.
-Czy ty Victorio Palvin zgodzisz się  kolejny raz zostać moją żoną?-Zapytał wyciągać w moją stronę swoją dłoń w której trzymał czerwone pudełeczko z kolejnym ślicznym pierścionkiem.
-Harry ty mnie kochasz?-Powiedziałam lekko zszokowana.
-Jasne ,że cię kocham i nigdy nie przestanę,a ty mnie kochasz?-Zapytał mnie o coś co jeszcze dzień temu było dla mnie oczywiste.
******************************
Przepraszam,że bez gifów,ale teraz nie będę miała możliwości ich wstawić.Proszę Was o komentarze ,ponieważ odnoszę wrażenie,że nikt nie chce czytać mojego opowiadania.

czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 12

*No dobra ,to wtedy pa.-Wyłączyłam się szybko ,nie chcąc się popłakać.Tak bardzo na niego liczyłam,a on znowu wybiera pracę.
Gdy przyjaciółka wyszła z przymierzalni bardzo mocno się do niej przytuliłam.Dziewczyna zapewne nie wiedziała o co mi chodzi,ale ja po prostu musiałam to zrobić.
-Czy to znowu chodzi o Harrego?-Zapytała mnie po chwili.Nie podobał mi się sposób w jaki powiedziała to zdanie,ale chyba już jest znudzona moim życiem
-Tak ZNOWU!-Powiedziałam wściekła.Odsunęłam się od dziewczyny chcąc wyjść ze sklepu,jednak  w  pewnym momencie poczułam ,że łapie mnie za rękę.
-Poczekaj!Przepraszam-Przytuliła mnie-Bardzo się o ciebie martwię,a on Cię tak rani.-Wytłumaczyła.
-Tylko ,że tym razem to niczyja wina.On po prostu nie przyjedzie na mój występ,po mimo tego ,że się pogodziliśmy.
-To w takim razie czemu nie przyjedzie?-Zapytała zdziwiona brunetka.
-Powiedział ,że praca mu na to nie pozwala,ale wiesz co ja myślę?!-Powiedziałam podejrzliwie.-On chyba mnie naprawdę zdradza.Chce tam zostać ze swoją kochanką,a mnie ma w dupie!-Wyznałam.
-Naprawdę tak myślisz?-Dziewczyna wątpiła w moje słowa,ale moim zdaniem to prawda.
-Najpierw się z nią całował ,a teraz pewnie chce czegoś więcej .Dupek pieprzony !-Byłam naprawdę wściekła.Niby mu wybaczyłam,ale teraz nie mam ochoty z nim gadać.-No trudno ,życie trwa dalej,a my mamy jutro występ.-Wstałam i ruszyłam ze swoimi ubraniami do przymierzalni.Gdy zakryłam się za szmacianą zasłonką ,sunęłam się po ścianie i zaczęłam ZNOWU płakać.Nigdy tak często nie płakałam jak w ciągu tych paru dni.
''Oczami Danielle"
Kiedy siedziałam na sklepowej kanapie i myślałam o słowach Victorii,nagle usłyszałam jak ktoś płacze.Po chwili domyśliłam się kim jest ta osoba,a gdy zajrzałam do przebieralni dziewczyny zobaczyłam ją siedzącą na ziemi.Gdy weszłam głowę podniosła w górę,a jej zapłakane oczy skierowały się w moją stronę.Usiadłam obok  ,przytulając ją do siebie.
-Kolejny raz przez niego płaczę...-Powiedziała.
-To przecież normalne,nadal go kochasz.
-No tak ,ale czy jest tego sens?Czy powinnam kochać osobę ,która mnie ciągle doprowadza do łez.Jak nie praca to jakieś dziewczyny i tak w kółko.Powiedz czy ty byś wybaczyła Liam'owi?-Zapytała mnie dziewczyna o coś co było ciężkie zarówno dla niej jak i dla mnie.
-Nie wiem co bym zrobiła,ale myślę ,że nie powinnaś go na razie oskarżać.Nie zobaczy twojego występu no trudno ,zrób to dla siebie.-Dziewczyna podniosła głowę i przytuliła mnie.
-Dziękuje ,że jesteś...-Wyszeptała mi do ucha.
Reszta dnia minęła nam w miłej atmosferze.Victoria wreszcie zaczęła się uśmiecha,a ja byłam szczęśliwa widząc ją w takim pozytywnym stanie.Wróciłyśmy do hotelu zmęczone i obładowane .
"Oczami Victorii"
-Dan?-Zatrzymałam przyjaciółkę wchodzącą do  siebie.
-Tak?
-Czy myślisz ,że prawdziwa miłość kiedyś przemija?-Zapytałam.
-Prawdziwa?Nigdy!-Odpowiedziała z uśmiechem i zamknęła za sobą drzwi.Gdy ja również miałam to zrobić ,nagle wpadłam na pewien pomysł.Odłożyłam swoje torby z zakupami i zapukałam do pokoju numer 512,w którym zatrzymał się Ash . Gdy do niego zapukałam,odpowiedziała mi tylko cisza.Po kolejnej nie udanej próbie ,zeszłam na dół do recepcji uzyskać jakieś informację.
-Dobry wieczór!Mam pytanie...-Zaczęłam.
-Dobry wieczór! Tak?
-Czy wie pani gdzie jest teraz pan z pokoju numer 512?-Kobieta spojrzała w swój komputerek.
-Przykro mi ,ale pan Irwin dzisiaj rano oddał swój klucz.-Oznaczało to ,że po prostu odszedł.Nie była to dla mnie dobra wiadomość,ponieważ chciałam go przeprosić i zaprosić na mój jutrzejszy występ.Niestety nie zdążyłam wziąć od niego numeru telefonu.Jest mi strasznie przykro.
-Chwileczkę...-Zatrzymała mnie kobieta-Pan Irwin zostawił dla pani list.
-Dla mnie?-Zdziwiłam się,a recepcjonistka podała mi białą kopertę.-Dziękuję-Odeszłam z nim do pokoju.Gdy tylko do niego dotarłam otworzyłam go .
                                                                  02.10.Włochy
                             Droga Victorio!
Chciałem się z Tobą jakoś pożegnać,ale wiedziałem ,że nie chcesz się ze mną widzieć.Nie mam do Ciebie żalu,ale jest mi bardzo przykro,ponieważ kiedy patrzyłem na to jak cierpisz bardzo mnie to bolało.Chciałem Ci jakoś pomóc,ale rozumiem Twoją decyzję.Chcę ,żebyś wiedziała,że bardzo Cię kocham.Wiem jednak ,że Ty i tak wybierzesz Harrego ,chłopaka przez ,którego cierpiałaś.Życzę Wam szczęścia i mam nadzieję ,że wreszcie na twojej twarzy pojawi się najpiękniejszy uśmiech.
Pozdrawiam Ashton.

Treść listu bardzo mnie wzruszyła,a słowa mówiące o jego uczuciach bardzo mnie zaskoczyły.Domyślałam się ,że mnie kocha,ale kiedy to przeczytałam ,uświadomiłam sobie jak bardzo mu na mnie zależało,a ja nie potrafiłam tego docenić."Miłość się nigdy nie kończy" ,jednak moja stanowi wyjątek...
*******************************************
Przepraszam ,że napisałam taki krótki rozdziała,ale chyba liczy się jakość :) Proszę Was komentujcie :)

poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 11

*Muszę to przemyśleć.
*Oczywiście...Przepraszam.-Wyłączyłam się.
Niby co ja mam teraz zrobić?!Dlaczego życie musi być takie trudne?!Dlaczego nie ma jakieś instrukcji?!Byłam naprawdę wściekła na niego za to co zrobił.Jednak jak sam mówił był piany,ale to i tak mnie bardzo boli.Wcześniej byłam taka zmęczona ,ale teraz czuję ,że już nie zasnę.Po jutrze mam bardzo ważny występ i muszę być wypoczęta i sprawna technicznie.Kocham Harrego ,ale co z tego jeśli teraz tak często się kłócimy.Jeszcze nie dawno miłość była dla mnie najpiękniejszym uczuciem,darem od Boga,ale teraz jest to pieprzona choroba na ,którą chorują wszyscy ludzie.Niestety nie ma na nią lekarstwa,tym gorzej dla mnie.Stało się to czego się obawiałam najbardziej,zaczęłam wątpić w naszą miłość.
"Oczami Harrego"
Głupio się przyznać ,ale Victoria doprowadziła mnie do łez,których nie potrafiłem powstrzymać.

Ja ją tak bardzo kocham i mam nadzieję ,że kiedy zadzwoni do mnie usłyszę radość w jej głosie gdy mówi ,że mi wybacza.Jestem idiotą całując się z inną,ale gdybym był trzeźwy wiem ,że bym tego nigdy nie zrobił,bo przecież już znalazłem swoje szczęście i jest nim Victoria.Jest moim słoneczkiem w pochmurne dni ,to ona jest powodem mojego uśmiechu.Nie mógłbym skrzywdzić mojego aniołka,ale chyba właśnie to zrobiłem.Gdy przypomniałem sobie jej słowa"Chciałam się zabić"ogarnął mnie ogromny smutek ,miałem ochotę krzyczeć i rzucać wszystkim ,ale wiem ,że to i tak w niczym by nie pomogło.To jest wyłącznie moja wina,za którą teraz ponoszę konsekwencje.Postanowiłem zrobić coś na co już od kilku dni mam ochotę,czyli po prostu napisać Vici co do niej czuję.
"Oczami Victorii"
Leżałam otulona kołdrą spoglądając na nasze zdjęcie w ramce.W pewnym momencie dostałam sms'a.

*Jesteś moim całym światem,bez ciebie moje życie nie miałoby sensu.Jesteś moim aniołem stróżem zesłanym od Boga.Jesteś moim największym skarbem,którego nie oddam nikomu.Chce ci powiedzieć ,że bardzo cię kocham,a to uczucie kiedyś rozerwie moje serce na tysiące kawałeczków.Pamiętam jak w noc przed wyjazdem pieściłem twoje jędrne pośladki wiedząc ,że jesteś tylko moja.Chciałem cię schować w pudełeczko i zachować na zawsze.Proszę cię daj mi poczuć się tak jeszcze raz ,oddam dla ciebie wszystko.Kocham cię mój aniołku.
Po przeczytaniu tej wiadomości popłakałam się.Moje ręce trzęsły się ,a serce szybko biło.Nie potrafiłam wydusić z siebie ani jednego słowa.Z jednej strony czułam radość wiedząc ,że on nadal tak bardzo mnie kocha,ale z drugiej strony przed oczami miałam jak całuję inną,a to jest wielki cios dla mnie.Wyłączyłam telefon i schowałam się pod kołdrą.Słychać było tylko moje szlochanie.Łzy szczęścia mieszały się ze łzami smutku.To wszystko było takie  ciężkie.Później spokojnie usnęłam.Dzisiejszej nocy również przyśnił mi się Harry.Tym razem trzymał mnie w swoich objęciach i szeptał coś do ucha.Dokoła nikogo nie było ,a cały świat był taki piękny i kolorowy.Chłopak całował mnie po szyi ,a ręką przesuwał się po moich udach.Moja szminka pozostawiła ślad na jego koszuli .Nic się dla nas nie liczyło ,cieszyliśmy się sobą i naszym szczęściem.
Nagle jednak obudziłam się.Promienie słońca raziły mnie w oczy ,więc przekręciłam się na drugi bok.Gdy spojrzałam na zegarek znajdujący się na szafce nocnej otworzyłam szeroko oczy ,ponieważ zaspałam.Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki wsiąść prysznic.Później ubrałam się w jakiś komplet i wyszłam z pokoju.Gdy już miałam zapukać do drzwi Dan ,dziewczyna wyszła z pokoju z uśmiechem na twarzy.
-No to co gotowa na zakupy?-Zapytała mnie dziewczyna.Umówiłam się z Danielle ,że dzisiaj musimy trochę pochodzić po sklepach w poszukiwaniu sukienki na nasz występ.
-Dopiero co się obudziłam ,ale jestem.-Od powiedziałam i ruszyłyśmy do wyjścia.-Pisałaś z Liam'em no nie?-Zapytałam brunetkę,która nie przestawała się uśmiechać.
-Tak całą noc.Obiecał ,że przyjedzie na występ,akurat mają jakąś przerwę.-Od powiedziała,a ja uśmiechnęłam się do niej.Widać było ,że jest szczęśliwa co mnie bardzo cieszyło.
Pod hotelem czekały na nas jakieś dziewczyny z kwiatami.Gdy tylko nas zobaczyły podbiegły do nas i wręczyły mi kwiaty.
-Chcielibyśmy przeprosić,za wszystkie Directionerki ,które Ci groziły.-Powiedziała jedna z dziewczyn
-Jejku!Nie trzeba było,ale dziękuję!-Uśmiechnęłam się do nich i pozwoliłam im sobie zrobić zdjęcie ze mną.

Za nim się obejrzałyśmy była już dwunasta.Dlatego szybko weszłyśmy do jakiegoś sklepu z ubraniami.Dookoła było pełno ubrań,my wybrałyśmy trzy sukienki i ruszyłyśmy z nimi do przymierzalni.Przed jedną z przymierzalni stała para .Przytulali się i całowali ,przypominając mi tym samym chwile spędzone z Harrym.Najpiękniejsze chwile w moim życiu.Kiedy Dan poszła przymierzać sukienki ja wykorzystałam jej nieobecność i zadzwoniłam do Harrego.
*Cześć Harry.-Powiedziałam od razu kiedy odebrał.
*Cześć aniołku.-Usłyszałam radość w jego głosie.
*Chce ,żebyś wiedział ,że naprawdę Cię kocham ,a twoja wczorajsza wiadomość pomogła mi podjąć decyzję.
*Wybaczysz mi?-Zapytał niepewnie.
*Czy ja ci wybaczę?...-Przeciągałam.-No jasne ,że ci wybaczę!Nie mogę inaczej.Bardzo cię kocham!-Powiedziałam ,a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.Byłam już w stu procentach pewna ,że podjęłam słuszną decyzję.
*Nawet nie wiesz jak bardzo się ciesz!Aniołku przepraszam cię za wszystko,to już się nigdy nie powtórzy!-Zapewnił mnie.
*Wiem skarbie...Mam tylko jedno pytanie.-Zaczęłam.
*Tak kochanie?
*Przyjedziesz na mój występ?-Zapytałam.
Przez chwilę panowała cisza w końcu usłyszałam jego głos*Tak bardzo bym chciał ,ale nie mogę.Muszę jeszcze tu zostać.-Powiedział coś co mnie bardzo zabolało.To była nasza jedyna możliwość spotkania się,a on nie chce tego wykorzystać.
*Liam przyjedzie.-Powiedziałam ze smutkiem.
*Słyszałem ,że do Danielle,ale ja naprawdę nie mogę kochanie,naprawdę bardzo bym chciał ,ale Gemma powiedziała ,że przyjedzie.-Rozumiałam ,że to była jego praca,ale mógłby to zrobić dla mnie.Ciesze się ,że jego siostra będzie,ale wolałabym go zobaczyć.
*No dobra ,to wtedy pa.-Wyłączyłam się szybko ,nie chcąc się popłakać.Tak bardzo na niego liczyłam,a on znowu wybiera pracę.

Rozdział 10

-Nie martw się ,to ja już pójdę.-Dziewczyna zabrała wybrane ubranie i wyszła.
Mam odpuścić?Nie dzwonić,nie myśleć?Tak się w ogóle da?!Te pytania nie dawały mi spokoju .Nawet jeśli ja nie odpuszczę to przecież sama nie dam rady walczyć o NASZE szczęście.On też musi tego chcieć,jednak nie ma innego wyjścia muszę zadzwonić.Kolejny raz mój wzrok skierował się w stronę komórki.Po chwili jednak odpuściłam sobie ,ponieważ nawet nie wiem co mam mu powiedzieć.Ułożyłam się na wygodnej pościeli w głowie nadal mając słowa Danielle"Powinnaś sobie go odpuścić".
''Oczami Harrego"
Wróciłem do domu w normalnym stanie.Nie wypiłem za dużo ,chociaż bardzo chciałem.Wiem ,że alkohol pomógł by mi zapomnieć.Louis stwierdził ,że powinienem sobie odpuścić,ale ja tak nie sądzę.Kocham ją po mimo tego ,że mnie zdradziła.Jednak myślę,że ja też nie jestem bez winy.W końcu to ja całowałem się z dziewczyną.Gdy wyjąłem z kieszeni telefon zauważyłem,że jest rozładowany.Po podłączeniu go do ładowarki dostrzegłem ,że dzwoniła do mnie Victoria.Może jej jednak zależy?!Wdusiłem zieloną słuchawkę czekając aż odbierze.

"Oczami Victorii"
Kiedy już zapadłam w głęboki sen usłyszałam dzwonek mojego telefonu.Zaspana,nie patrząc na to kto dzwoni odebrałam go.
*Halo?-Powiedziałam ziewając.Byłam obojętna.
Przez dłuższy czas nie usłyszałam odzewu.
*Halo?!-Powtórzyłam trochę poirytowana.
*....Nie spodziewałem się ,że jednak odbierzesz...-Usłyszałam głos Harrego . Byłam tak samo zaskoczona jego telefon jak on gdy go odebrałam.
*Harry?Zaskoczyłeś mnie.
*Po głosie słyszę ,że Cię obudziłem.Przepraszam.
*Nic się nie stało...Dlaczego dzwonisz?-Czułam jak serce przyspiesza swoje tempo.
*Myślałem o tobie ...O nas...
*Ja też myślałam.Harry czy ty naprawdę myślisz ,że to zrobiłam?-Zapytałam obawiając się odpowiedzi.
*Nie wiem,to wszystko tak wyglądało.Wytłumaczysz mi to?-Cieszyłam się ,że wreszcie będę mogła mu to wyjaśnić.
*Gdy było mi ciężko chciałam żeby ktoś ze mną był.Pewnego razu poznałam Ashtona ,tego chłopaka ze zdjęć.Był bardzo miły i chciał mnie wysłuchać.Gdy w kawiarni opowiadałam mu o tobie łzy spływały po moich policzkach ,bo bardzo za tobą tęskniłam.Wtedy on po prostu mnie przytulił.Nic więcej między nami nie zaszło.Była to tylko kawa,nic więcej.-Po moim wyznaniu usłyszałam tylko cisze w słuchawce telefonu.-Harry ,jesteś?
*Jestem....Nie wiem co mam powiedzieć.
*Związek opiera się na zaufaniu,ale widzę ,że ty nie potrafisz mi zaufać.-Byłam załamana.
*Potrafię i ci wierze ,że mnie nie zdradziłaś,ale teraz ja czuję się winy.-Zaskoczył mnie.
*Dlaczego?Coś się stało?
*Całowałem się z inną...-Po jego słowach złapałam się za głowę nie wierząc w to co usłyszałam.
*Zrzucasz winę na mnie,a sam bzykasz jakąś dupę!-Byłam naprawdę wściekła.

*Do niczego między nami nie doszło,to był zwykły pocałunek.Byłem piany!-Tłumaczył się.
*Harry nie mogę w to uwierzyć!Tyle osób mnie znienawidziło za to ,że cię  niby zdradziłam ,a ty mi mówisz ,że ty TYLKO się całowałeś!-Miałam ochotę rzucić telefonem o ziemie.
*Przepraszam wybacz mi!-Błagał mnie ze smutkiem w głosie.
*Harry ja chciałam się zabić!-Wyznałam.
*Co chciałaś zrobić!?-Był przerażony.
*Myślałam ,że to ja wszystko zepsułam.Już prawie sama uwierzyłam w tą moją zdradę.
*Kochanie ja cię tak przepraszam!Proszę cię wybacz mi !
*Dlaczego teraz ja mam ci wybaczyć?! Dlaczego?ty jakoś nie chciałeś mnie słuchać!
*Wiem jest mi naprawdę przykro!
*Muszę to przemyśleć.
*Oczywiście...Przepraszam.-Wyłączyłam się.