Zaprowadziłam chłopaka do sypialni.
-Harry,połóż się!-Rozkazałam i wskazałam na łóżko.Chłopak uczynił to.Czuć było od niego trunkiem,a więc rozmowa nie miała by tu seansu.Położyłam się obok chłopaka .Złączyłam nasze dłonie i spokojnie zasnęłam.
-Dzień dobry!-Usłyszałam nad ranem głos loczka.Kiedy tylko otworzyłam oczy na mojej twarzy ukazał się uśmiech.
-Dzień dobry!-Odpowiedziałam przeciągając się.
-Kochasz mnie jeszcze?-Zapytał zmartwiony.-Nie mogę sobie wybaczyć tego co ci zrobiłem -Jego głos zadrżał.
-Przestań,ja ci już wybaczyłam i nie chce już o tym rozmawiać. Nie traćmy czasu na wspominanie naszych błędów.Ja cię Kocham i przez ten cały czas kiedy cię nie było też cię kochałam,a więc tak szybko to się nie zmieni.-Przytuliłam się do chłopaka,a on odpuścił.-Nathan już wrócił?-Zapytałam.
-Tak ,ale nie rozmawiałam z nim bo był za bardzo zmęczony.
-Chyba dobrze się bawił -Odetchnęłam z ulgą.
-Należało mu się...
-Nathan mi o wszystkim powiedział -Zaczęłam.
-O czym ci powiedział?-Chyba udawał.
-O tym morderstwie.-Powiedziałam w prost.-Ciesze się,że mu pomogłeś i jestem ci bardzo wdzięczna.
-Nie no co ty ,był to mój obowiązek.Zrobiłem to dla ciebie.-Pocałował mnie.Ja nie ciągnęłam już tematu.
-Pamiętasz tego dnia kiedy uderzyłem cię w wanie...
-Tak?
-Bo wtedy przyszedł policjant.Znaczy się nie otworzyliśmy mu bo ja bałem się o Nathana,że po niego przyszedł.Pobiegłem do ciebie na górę i byłem naprawdę wściekły,bo myślałam,że to ty po niego zadzwoniłaś.-Powiedział mi prawdę.
-Harry jak mogłeś pomyśleć,że wydałam własnego brata!
-Przepraszam,ale tak to wyglądało.Jednak teraz wiem ,że byś go nie wydała,nigdy.Pamiętaj my musimy trzymać się razem!-Powiedział stanowczo.
-Tak wiem,nie musisz mi tego mówić -Byłam trochę na niego zła,że nie ma do mnie zaufania.-Jak się pierwszy raz spotkaliśmy ty powiedziałeś,że widziałeś morderstwo ,ale jakiegoś chłopaka...To w takim razie widziałeś dwa morderstwa?-Zapytałam.
-Zapadła chwila ciszy.-Nie to było kłamstwo,ale morderstwo tej dziewczyny którą niestety dobrze znałem tak samo jak Nathan bardzo mnie to zabolało.Kiedy Nathan wrócił do domu na początku go nie poznałem,dopiero w późniejszym czasie zrozumiałem kim on jest.Martwiłem się o ciebie,ale w końcu zrozumiałem,że równy z niego gość.-Nie pytałam o nic więcej,wszytko stało się dla mnie jasne.Oby dwoje wstaliśmy i skierowaliśmy się do kuchni,chcąc coś zjeść.Zrobiłam coś szybkiego do jedzenia i napiłam się soku.Kiedy włączyliśmy telewizor i wygodnie ułożyliśmy się na kanapie,ktoś zadzwonił .Była to Perrie.
*Halo?
*No cześć,co dzisiaj robisz?-Zapytała.
*Dobrze,że dzwonisz ,ponieważ chciałam ci to już wcześniej powiedzieć...
*Tak?
*Mam chłopaka.
*No nie wieże ty i chłopak!Gratuluję !-Ucieszyła się blondyna.
*Więc chyba z nim posiedzę.
*Aha,no dobra to wtedy nie będziemy wam przeszkadzać.
*Będziemy?-Zastanawiałam się o kim jeszcze mówi.
*Bo chciałam przedstawić ci mojego nażeczonego.
*No to wtakim razie zapraszam do nas.Poznasz mojego ukochanego.-Mrugnęłam do Harrego.
*Okej to będzięmy o 15.
*To czekamy.-Wyłączyłam się.
-Dzisiaj poznasz moją najlepszą i jednyną przyjaciółkę.
-Czuję się zaszczycony -Uśmiechnął się do mnie.
Usiadłam na kanape obok chłopaka,który objął mnie ramieniem.
-Musimy zrobić obiad.-Powiedziałam.
-Nie chce mi się .Wole leżeć i cię przytulać.-Odpowiedział rozleniwiony.
-Zaśmiałam się-W końcu ci się znudzi.
-Ty mi się nigdy nie znudzisz!Kocham twój zapach,kocham twoje oczy,uwielbiam twój uśmiech.Taka osoba jak ty nie może mi się znudzić-Powiedział.
-Pocałowałam go-Jednak mimo wszystko musimy się ruszyć.-Wstałam i pociągnęłam go za rękę.
-Przewrócił oczami,ale wstał-
Skierowaliśmy się do kuchni.Ja przyszykowałam potrzebne produkty ,a on zajął się resztą.Nie byłam za dobrą kucharką,ale naszczęście Harry czuł się w kuchni jak ryba w wodzie.Poszłam do pokoju Nathana wybrać jakąś koszule dla zielonookiego.Kiedy otworzyłam drzwi ,chłopak spał,a ja nie chciałam go obudzić dlatego wzięłam to po co przyszłam i po cichu wróciłam do siebie.Wybrałam odpowiednią dla siebie sukienkę i zeszłam na dół.
-Załóż koszule Nathana.Powinna być dla ciebie dobra.-Wskazałam na ubranie.
Ubrana i uczesana ,poprawiałam swój makijaż w łazience.
-Ślicznie wyglądasz!-Pochwalił mnie chłopak w koszuli.
-A dziękuję !Jaki z Ciebie przystojniak!-Poprawiłam mu kołnierzyk.
W całym domu rozchodziły się zapachy gotującego się obiadu.Wino było już na stole ,a pogoda dopisywała.W końcu zadzwonił dzwonek.Otworzyłam drzwi.
-Cześć,zapraszam-Ręką wskazałam na wnętrze domu.
-Jestem Zayn!-Chłopak podał mi rękę.
-Emily.
-Cześć -Dziewczyna pocałowała mnie w policzek .
-Proszę to dla ciebie-Luke również przyszedł i wręczył mi kwiaty.
-Dziękuję.-Powiedziałam skrępowana.
Trochę niezręcznie czułam się po jego osatnim "wybryku".Kiedy Harry zobaczył moich gości ,bardzo się zdziwił.Przez chwile nie wiedziałam o co chodzi ale dopiero później przypomniałam sobie imię Zayn ,które przeczytałam w wiadomości ,która przyszła do Harrego.Wszyscy byli zdziwieni,nikt nic nie mówił.W końcu Harry ją przerwał.
-Perrie to ty jesteś przyjaciółką Emi?-Zaskoczony spojrzał na blondyne.
-A ty jej chłopakiem...-Nie była zachwycona,a ja nie rozumiałam dlaczego.
-Zayn stary!-Przybił z nim piątkę.
W końcu usiedliśmy do stołu.Czułam na sobie wzrok Luka.Wiedziałam ,że Zayn jest dilerem ,bo przecież chciał sprzedać Harremu działkę,ale nie wiedziałam ,że Perrie gustuję w takich chłopakach.
-Musimy poźniej pogadać-Szepnęła do mnie dziewczyna.
Poszłam na chwilę do kuchni chcąc wziąść pieczywo.Za mną wszedł Luke.
-Ślicznie wyglądasz!-Spojrzał na mnie uwodzicielsko.
-Chcesz kawę?-Zlekcewarzyłam jego słowa.
-Chce ciebie!-Zbliżył się do mnie
-Zostaw mnie!-Odsunęłam się od niego.
-Musisz wiedzieć ,że się w tobie zakochałem.Nie będę cię do niczego zmuszać.Znam Harrego i nie pozwole ,żebyś nim była.Nigdy nie odpuszczę.-Wyszłam z kuchni.Wzięłam głebokie wdechy i weszłam do jadalni.Nic już nie rozumiałam.Wszyscy wszytsko wiedzieli o Harrym tylko nie ja .Nie kochałam Luka ,a on robił wszyscy by tak się stało.Usiadłam do stołu ,ale nie mogłam się na niczym skupić.Harry śmiał się w najlepsze z Zaynem,a mi ani Perrie nie było do śmiechu.Martwiłam się o nią.Kiedy chłopcy postanowili coś mocniejszego wypić my skorzystaliśmy z okazji i wyszliśmy ukratkiem do kuchni.
-Co mi chciałaś powiedzieć?-Zaczęłam zdenerwowana.
-Nie możesz z nim być...-Jej głos zadrzał .
-Niby czemu?No powiedz o co chodzi!-Naciskałam na dziewczyne.
-Kochasz go?-Zapytała.
-No jasne ,że kocham!-Udzieliłam odpowiedzi bardzo szybko.
-Jej oczy wypełniły się łzami.-
-Co się stało?-Zmartwiłam się.
-Dziewczyna mnie przytuliła.-
-Do cholery mów!-Nie mogłam dużej czekać.
-Harry ....-Zaczęła płakać.-Harry cię zabije.
-O czym ty mówisz!-Mój głos zadrżał.Nie mogłam w to uwieżyć.-Wyjdź!-Powiedziałam wsiekła.
-Ale ...
-Wyjdź!Nie chce cie widzieć!Wyjdź z tąd !Nienawidzę cię!Jesteś pieprzoną suką !-Wydarłam się na nią ,a ona wybiegła.Za nią wybiegł Zayn,martwiąc się o swoją dziewczynę.Luke spojrzał na mnie i wyszedł.
-Skarbie co się stało?-Podszedł do mnie Harry.
-Wydarłam się na cały dom.Byłam wściekła-
-Co ci jest?-Zdziwił się.
-Padłam na podłogę i zaczęłam płakać.-Chłopak usiadł koło mnie.Nie mogłam się uspokoić.Nie rozumiałam nic ,nie wierzyłam w to co powiedziała mi Perrie ,ale z drugiej strony nie potrafiłam o tym zapomnieć.Wstałam i wyszłam.Szłam zapłakana przez ulice,ludzie patrzeli na mnie jak na idiotkę.Jednak ja się tym nie przejmowałam.W pewnej chwili padłam na ziemie i szlochałam.Makijarz spływał po moim ciele.Po kilkunastu minutach uspokoiłam się.Byłam wsiekła na Perrie ,ale najbardziej na samą siebie.Wierzyłam w to ,że Harry mnie kocha i tego by nigdy nie zrobił,ale dlaczego ona miała by mnie okłamać.Jednak jeśli to prawda,jeśli on mnie wcale nie kocha.Przypomniałam sobie słowa Nathana kiedy mówił ,że kiedyś Harry mu groził.Przestarszyłam się .Bałam się teraz nie tylko o swoje życie ,a o życie brata.Szybko wstałam i pobiegłam w stronę domu.Otworzyłam drzwi.Nikogo nie było .Poszłam do pokoju Nathana.Zobaczyłam otwarte drzwi i dziwne czerwone plamyna podłodze.Weszłam głębiej i ujżałam zakrwawionego Luka.Leżał w wielkiej kałuży krwi.Podbiegłam do niego chcąc sparwdzić czy żyje.Naszczęście oddychał starałam się go obudzić,jednak on się nadal nie ruszał.Zwróciłam się w stronę Nathana,który leżał na łóżku.Wyglądał bardzo normalnie ,jednak kiedy zbliżyłam się do niego zauważyłam strzykawki na łóżku .Jego twarz była blada.Prawie nie oddychał,byłam przerażona.Zaczęłam się trząść .Wybiegłam z pokoju chcąc zadzwonić po pogotowie.Kiedy chwyciłam telefon ktoś mnie popchnął ,a ja upadłam.Odwróciłam się i ujżałam nad sobą Harrego.
-A jednak wróciłaś.-Zaśmiał się szyderczo.
-Co im zrobiłeś!-Próbowałam wstać,jednak chłopak kopnął mnie.
-Nie chciałem zrobić ci krzywdy,dopuki twoja przyjaciółeczka nie popsuła mi planów.Kiedy wyszłyście do kuchni ja domyśliłem się o czym chce ci powiedzieć.Gdyby nie ona była byś ze mną szczęśliwa.
-Ona nic mi nie powiedziała!-Powiedziałam zaciskająć zęby z bólu.
-Nie kłam!-Kopnął mnie kolejny raz.
-Ała!-Złapałam się za brzuch.
-To nawet dobrze,że się już dowiedziałaś o tym morderstwie.Miałem dosyć bycia miłym dla twojego braciszka!-Przybliżył się do mojej twarzy i palcem pogładził mnie po poliku.
-Ja naprawdę nic nie wiem!-Tłumaczyłam się.
-Zaczynasz działać mi na nerwy!Powiem ci ,że tamta dziewczyna zginęła od cięcia nożem,jednak ty masz za ładną buźkę na takie coś.
I w tej chwili zrozumiałam o czym on mówi.
-To nie Nathan zabił tą dziewczyne tylko ty!-Spojrzałam na niego z obrzydzeniem.
-Brawo ,jaka ty spostrzegawcza.Twój kochany Harry to wszystko zaplanował.Nienawidziłem twojego brata ,zabrał mi dziewczynę ,a ja tego bardzo nie lubię.Ona dostała za swoję,jednak twój brat też zasługiwał na karę.Wiedziałem ,że kocha cię najbardziej,a więc twoja śmierć zabolała by go bardzo.Kiedy się spotkaliśmy w lesie,nie był to przypadek.Wiedziałem doskonale o której kończysz i którędy będziesz wracać.Twojemu braciszkowi wsypałem mocne tabletki do drinka po których stracił kontrole nad swoim ciałem.Dlatego łatwo było go wkręcić w to morderstwo.Już tamtego wieczora chciałem cię zabić,ale najpierw chciałem cię bzyknąć-Zaśmiał się-
-Jesteś ochydny!Nienawidzę cię!-Kopnęłam go i szybko skierowałam się na schody.Jednak on mnie dogonił i pociągnął za nogę ,a ja upadłam.Uderzyłam się w głowę i starciłam przytomność.
Kiedy się odcknęła zobaczyłam Luka bijącego się z Harrym.
-Harry zostaw go!-Krzyknęłam .Po mału wstałam .Skierowałam się w jego stronę chcąc ich rozdzielić,jednak Harry znowu mnie popchnął.Mężczyzna chwycił nóż ,uśmiechnął się do mnie i szybkim ruchem wbił go Lukowi.Chłopak sunął się i upadł,a ja zaczęłam płakać.Harry odwrócił się do mnie.
-Byłaś niegrzeczna dlatego nóż nauczy cię posuszeństwa-Zbliżył się do mnie.Próbowałam się odsunać jednak on chamował moje ruchy.Usiadł na mnie ,a kolanem naciskał na moją nogę .Bardzo mnie to bolało.Nożem dotknął moją bluzkę,a potem skierował się nim do mojej ręki.Niezdążyłam nic zrobić,a on wbił go z całej siły w moją dłoń.Nie pozwolił mi krzyknać bo przytrzymał mi usta ręką.Wyciągnął ostre narzędzie z mojej skóry .
-Żegnaj!-Spojrzał na mnie z uśmiechem i wyciągnął rękę nad sobą .
Nagle usłyszałam głośny chuk,a on się zatrząsł i upadł.Spojrzałam na kobiete ,która stała przy drzwiach z bronią.Była to Perrie,zastrzeliła Harrego.Trzęsąc się dziewczyna puściła broń,która upadła na ziemie.Ja poczułam ,że moje powieki opadają ,a ja nie mogę się ruszyć i po prostu zasnęłam.
-Otwiera oczy.-Usłyszałam budząc się.Obejżałam się dookoła i dostrzegłam różne maszyny .Kiedy spojrzałam na swoją rękę zauważyłam ,że jestem podłoczona do kroplówki,a obok mnie siedzi.Nathan i Perrie.
-Co z Harrym?-Zapytałam ,przypominając sobie o całym zajściu.
Blondynka pokiwała głową na "nie"co oznaczało ,że nie przeżył.Moje oczy wypełniły się łzami.Mimo wszystko chłopaka,który chciał mnie zabić kochałam .Wiem ,że muszę się z tym pogodzić i o tym zapomnieć,ale na razie nie potrafie.
-A Luke?-Przestraszyłam się
-Spokojnie,wyjdzie z tego.-Uśmiechnął się do mnie Nathan,a ja odetchnęłam z ulgą.
Po chwili na sale wszedł lekarz .
-Panie doktorze,czy mogę się zoabaczyć z Lukiem.
-Chyba nie jest pani jeszcze wstanie.
-Naprawdę dobrze się czuję.Bardzo pana proszę!To dla mnie warzne.-W ostateczności zgodził się.Podłączona do przenośnej kroplówki poszłam na sale chłopaka.Kiedy weszłam on spojrzał na mnie.
-Jak się czujesz?-Zapytałam.
-Dobrze,a ty?
-Nic mi nie jest....chciałam ci podziękować.
-Mi ?za co?-Zdziwił się.
-Wróciłeś po mnie.-Gdy go zobaczyłam w domu wiedziałam ,że wrócił tam dla mnie .Kiedy zobaczyłam go w ranach domyśliłam się ,że chciał zrobić coś co zmieniło by jego całe życie.Po prostu chciał zabić Harrego.
-Chłopak nic nie odpowiedział tylko złapał mnie za rękę.Wiedział dobrze ,że pomiomo tego ,że wszystkiego co dla mnie uczynił i tak nie potrafiłabym z nim być.Oby dwoję to zrozumieliśmy.Zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi...
*****************
No to mamy koniec.Mam nadzieję,że wam się podoba,liczę na komentarze.Jednak nie kończę pracy na tym blogu.Już niedługo pojawi się kolejne opowiadanie.Czekajcie i nie zostawiajcie mnie :*
Niespodziewałam się takiego zakończenia, ale muszę przyznać, że napawdę ten Epilog mnie wciągnął :*
OdpowiedzUsuńTotalnie mnie zaskoczyłaś , czekam na następną część
OdpowiedzUsuń