sobota, 5 lipca 2014

Rozdział 13

To nie możliwe ,jak moje życie  zmieniło się w ciągu tych paru dni.Otarłam mokre oczy i zeszłam do Nathana.Na jego twarzy cały czas było widać strach.
-Nie pozwole byś trafił do więzienia ,zrobie wszystko dla ciebie ,bo bardzo cię kocham...słyszysz?!-Chłopak ,ani razu na mnie nie spojrzał.-Jadłeś coś?-Zapytałam ,martwiąc się o niego.Jednak on nadal nic nie mówił-Zrobię ci kanapki ,chcesz?-Ciągnęłam dalej.
Poruszałam się po kuchni i w pewnej chwili ,otworzyłam śmietnik ,w którym nadal znajdował się ten zbity talerz z jajecznicą.Spojrzałam na niego ,a moje serce wypełniło się smutkiem.Sunęłam się po ścianie i usiadłam na ziemi.Zaczęłam płakać jak dziecko.Nie mogłam się uspokoić.Zrozumiałam ,że naprawdę brakuje mi Harrego ,cały czas zastanawiam się co się z nim dzieję?!W mojej głowie cały czas miałam te słodkie chwile z nim spędzone.Ostanio bardzo dużo się nasłuchałam na jego temat.Niestety te wszytskie słowa robiły z niego potwora.Wszyscy mówią mi ,że mam go zostawić,że on się nigdy nie zmieni.Gdyby to było takie proste !Nikt nie rozumie ,że ja go kocham.Znamy się nie za długo i wszystko między nami działo się bardzo szybko,ale ja nie żałuje niczego.Ani tych miłych chwil w sypialni ,ani tego ,że się "kłóciliśmy".Nathan na początku też nie był do niego przekonany ,ale zmienił zdanie.Luke już sobie  wyrobił opinie na jego temat ,po mimo tego ,że go nawet nie poznał.Przez nich boje się powiedzieć o Harrym ,mojej przyjaciółce,ponieważ ona też może tak zareagować.
Podniosłam się z podłogi.Wzięłam głęboki wdech i było mi już lepiej.Doszłam do wniosku ,że nikt nie może mi dyktować jak mam żyć.Każdy ma swoje życie,a to życie z Harrym należy do mnie więc będę go kochać po mimo wszystko.Nathana też będę kryć i nie zmuszę go do pójścia na policje.Wiem ,że nie jest to za dobre rozwiązanie ,ale na chwile obecną musi wystarczyć.
-Nathan zrób tak jak Harry ci kazał , nikomu nic  nie mów .Będziemy to ukrywać na tyle ile się da.Teraz po prostu o tym zapomni .Spróbujmy żyć normalnie,ponieważ i tak nic  nie wróci życia tej dziewczyny ,więc po prostu zadbaj na razie o siebie.-Wyjaśniłam wszystko Nathanowi ,który się na to zgodził.Przytuliłam go bardzo mocno i od tej chwili żadne z nas nie było smutne.
Poszłam do swojego pokoju chcąc zadzwonić.Wykręciłam numer i zadzwoniłam do Luka.
*Cześć to ja Emily....
*Cześć,tak?
*Trochę nie fajnie wyszło...Przepraszam ,że na ciebie nakrzyczałam .
*Spoko rozumiem ,nie potrzebnie mieszałem się w nie swoje sprawy.To ja przeprasza.
*Czyli nie jesteś na mnie zły?
*No pewnie ,że nie.
Ucieszyłam się,że tak szybko mi wybaczył.
*To może dasz się skusić na małą kolacje ,dzisiaj u mnie?-Zapytałam.
*Z chęcią przyjdę.
*To wtedy do zobaczenia!
*Pa.
Na razie wszytsko układa się po mojej myśli,teraz przyszedł czas na przygotowanie  domu .Zeszłam na dół i poprosiłam Nathana ,aby mi pomógł posprzątać.On wziął się za odkurzanie ,a ja za wycieranie kurzu.Szło nam bardzo szybko.Słuchaliśmy muzykę ,a nawet czasem coś zatańczyłam w jej rytm.
-Dom lśni!-Powiedziałam widząc efekt końcowy.-To teraz pozostaje tylko zrobienie kolacji.Zjesz ze mną i z Lukiem ?-Zapytałam brata.
-Wiesz chyba nie...Przepraszam ,ale chciałbym  pobyć sam ,więc chyba się gdzieś przejdę.-Oświadczył mi ,a ja zaakceptowałam jego decyzje.
Kiedy wyszedł ja zabrałam się za przygotowanie spaghetti.Na rozgrzaną patelnie położyłam kawałki mięsa.Przygotowałam makaron i sos.Poźniej wszystko to razem połączyłam i wstawiłam do piekarnika.Miałam jakieś dziesięć minut na wystrojenię się.Poszłam do sypialni i otworzyłam moją szafę.Wybrałam miętową sukienkę do kolan i tego samego kolory baleriny.Spięłam w włosy w ładny kok i poprawiłam swój makijaż.Efekt końcowy bardzo mi się podobał.Zeszłam na dół i teraz tylko oczekiwałam jego przyjścia.W pewnej chwili zadzwonił do drzwi.Odrazu poszłam je otworzyć.Za nimi zobaczyłam Luka trzymającego piękny bukiet czerwonych róż.Zaprosiłam go do środka.
-Proszę to dla ciebie.-Wręczył mi kwiaty.
-Dziękuję ,są piękne!-Odpowiedziałam.
-Nie tak piękne jak ty.-Uśmiechnął się do mnie.
-Odwzajemniłam gest-Zapraszam do stołu.-Wskazałam mu jego miejsce i podałam naczynie z makaronem.Włożyłam róże do wody i usiadłam na przeciwko.
-Smacznego!-Życzyłam blonydnowi .
-Pyszne!-Pochwalił moje spaghetti ,a mi zrobiło się bardzo miło.
Podczas jedzenia ,zaczeliśmy żartować.Na początku on zaczął mówić jakieś suchary ,a potem ja powiedziałam swoje,które pamiętam z dzieciństwa.Było bardzo śmiesznie.
-Dobra ,a teraz na poważnie .Jakie masz plany na przyszłość?-Zapytałam go.
-No wiesz chyba takie jak każdy.Dobra praca ,żona i dzieci.
-A coś więcej?
-Interesuje mnie muzyka ,lubie pisać piosenki i czasem coś tam zaśpiewam,a jeśli chodzi o żone  no to wiesz....Fajnie by było mieć inteligentną i zabawną dziewczynę.No wiesz może też być ładna -Znowu zażartował-No i ,żeby mnie kochała.Żonę ,która każdego ranka sprawia ,że kochasz ją bardziej ,że tylko z nią chcesz dzielić swoje plany i marzenia,która cię kocha i rozumie.Tego bym chciał.
Było to słodkie słyszeć z ust chłopaka takie słowa.Bardzo mi tym zaimponował
*****************
Przepraszam ,że tak długo,ale już jest dla Was kolejny rozdział.Mam nadzieję ,że Wam się podoba i liczę na jakieś pozytywne komentarze :*

1 komentarz:

  1. Boosskie!!👍 Czekam na więcej Harrego!!!!😍 twoja mama musi być. Z cb dumna!!! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń